View Single Post
stare 10.07.2013, 22:35   #222
Skylinn
 
Avatar Skylinn
 
Zarejestrowany: 30.08.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe perypetie u emi_smile

Zacznę od tego, że dziękuję za wszystkie komentarze, i mam nadzieję, że z czasem będzie ich więcej, ponieważ - jak każdy wie - komentarze NAPRAWDĘ dodają otuchy. Dzięki nim mam motywację, żeby pisać tę historię, bo gdy ich nie ma, to raczej nie mam chęci, aby to pisać :c
Tak że zapraszam do komentowania
Jadę na kolonię w piątek, więc dodaję dzisiaj odcinek Gdy wrócę (czyli około 26 lipca) też możecie się spodziewać odcinka, hehehhe


Dobra, koniec gadania.
Przy odcinku możecie sobie posłuchać: http://www.youtube.com/watch?v=XFkzRNyygfk
<dobry nastrój>

Perypetie Vivienne, część 22

Następnego dnia postanowiłam wybrać się do parku. Zaczął się dopiero festiwal jesieni, więc nie mogłam tego przegapić.
Po oglądnięciu wszystkich atrakcji, usiadłam na jakiejś pustej ławce przy, swego rodzaju, oczku wodnym. Stwierdziłam, że to bardzo spokojne miejsce - idealne do różnych refleksji nad swoim życiem.
Przemyślenia w większości dotyczyły tego gnoja... to znaczy, Fabiana. Nie potrafiłam przestać o nim myśleć, kochałam go pomimo wszystko, choć chciałam, żeby było inaczej.

W pewnym momencie ujrzałam średniego wzrostu bruneta, który szedł w moją stronę. Owszem, zdziwiło mnie to, ponieważ, jak zdążyłam zauważyć, w parku nie było nikogo.
"Jakiś zbok... albo pedał." - pomyślałam w pierwszej sekundzie.

- Co taka śliczna dziewczyna robi samotnie w parku w taką piękną pogodę? - zapytał, przysiadając się.
- Ostatnio lubię siedzieć sama - odpowiedziałam spokojnie.
- To niedobrze. Towarzystwo zawsze pomaga na zły humor, który ty pewnie teraz masz.

- A czy ja wiem? Może trochę. Jesteś zboczeńcem? - wypaliłam jak jakaś nienormalna.
- Ha, ha, ha, nie wierzę - zaśmiał się serdecznie. - Nie spotkałem się, żeby ktoś mówił o mnie jako o zboczeńcu. Częściej zwracają się do mnie Kyle. - Chłopak obdarzył mnie uśmiechem.

- Przepraszam, wymsknęło mi się. Vivienne jestem - powiedziałam trochę speszona, a trochę zawstydzona.
- Co powiesz na to, abyśmy spędzili trochę czasu razem? - Kyle wydawał się wyjątkowo godny zaufania. Zawsze byłam dość nieufna, jednak ten chłopak emanował ciepłem, przyjacielstwem. Czymś, co mówiło "zaufaj mi, przecież jestem dobry".
- Dlaczego mam ci zaufać? Możesz mi coś zrobić - rzekłam do niego.
- Dlaczego masz mi zaufać? Bo mam piękny uśmiech i umięśnione ciało, co pozwala mi uratować cię z rąk... na przykład, jakiś okropnych, osiedlowych dresów.
Zaśmiałam się. Był taki bezpośredni i szczery. Nic dodać, nic ująć. Jeszcze ten uśmiech... o matko, naprawdę mi się podobał. Coś było w jego oczach. Coś dziwnego, jednak lubiłam to.
- No nie wiem.

- Wątpisz w mój urok osobisty? No weź, zarywa do ciebie jakiś przystojniak, a ty nie wiesz, czy z nim iść? Nieprzystępna dziewczyna!
Może Kyle był zbyt śmiały. Nie wiem, ale wtedy tak mi się nie wydawało. Wszystko potrafił obrócić w żart, dzięki czemu nie pomyślałam, że jest jakimś zadufanym w sobie "macho". Miał poczucie humoru - kolejna cecha, którą bardzo w nim lubiłam.
W końcu zgodziłam się pójść. Bo w sumie, czemu nie?

Na początku udaliśmy się na dwu osobowy konkurs w poławianiu jabłek. Strasznie mi się to podobało, bawiłam się niczym pięciolatka. Nawet nie wiem, dlaczego głupie jabłka w wodzie wywołały we mnie tyle radości i uciechy.
Może to nie były te jabłka, tylko sam fakt, iż poznałam nową osobę. Ciekawą osobę. Ciekawego chłopaka.


Po konkursie Kyle zapytał:
- Co chcesz teraz robić?
- No nie wiem, dużo tu tego wszystkiego - odpowiedziałam.
Chłopak przez chwilę się namyślał. Faktycznie, atrakcji na festiwalu jesieni nie brakowało. Tylko co można robić w dwie osoby?
- No to może... wykopmy sobie dynie.
- Co? proszę? - zaśmiałam się.
- No dynie, takie warzywo... chyba. Wykopmy sobie po dyni!
- Jesteś stanowczo nienormalny. Po co mi dynia? - Nie mogłam przestać się śmiać.
- To będzie znak naszej znajomości. Dynia!


Jak powiedział, tak zrobił. Złapał mnie delikatnie za rękę i pociągnął w stronę mini-plantacji dyni. W szkole, na biologii, uczyłam się, jak wykopać dynię, więc robiłam to całkiem sprawnie, Kyle'owi też szło nieźle.

Gdy skończyliśmy pracę, znowu namyślaliśmy się, co by można było zrobić. Zrobiło się ciemno i ludzie powoli zaczęli opuszczać park. W końcu zostaliśmy tylko ja i Kyle.
- Cyknijmy sobie pamiątkową fotkę - powiedział.
- Ale ja nie jestem fotogeniczna - odpowiedziałam gorliwie.
- Dla mnie jesteś najpiękniejsza. - Kyle się uśmiechnął, a następnie poszliśmy do budki, aby zrobić sobie zdjęcie.

Było już naprawdę późno, więc wyszliśmy z parku. Kyle, jako kulturalny facet, odprowadził mnie pod same drzwi, gdyż twierdził, że boi się o mnie. To było bardzo miłe i szarmanckie.
- Vivienne, spędziłem dzisiaj z tobą naprawdę cudowne chwile. A przecież jesteś dziewczyną, do której zagadałem z głupa! - zaśmiał się i złapał mnie za ręce.
- Nawzajem, Kyle. Nie ufałam ci, ale przecież jesteś taki...
- Cudowny? Kochany? Szarmancki? - dodał.
- Tak, tak i tak, ha, ha.

Chwilę patrzyliśmy na siebie jak dwoje zakochanych, a przecież chyba nimi nie byliśmy! Zbyt mało się znaliśmy, zresztą, nasza znajomość trwała niecały dzień, jakiś paradoks. Z drugiej strony, cieszyłam się, że ktoś mnie zechciał. Nigdy nie miałam "brania", a od całego epizodu z Fabianem miałam zupełnie dość facetów. Jednak Kyle uświadomił mi, że nie każdy przedstawiciel rasy męskiej jest bezwartościowy.

Nagle... on mnie pocałował. To był niepewny pocałunek, jednak jaki prawdziwy. Mogę powiedzieć, iż było to cudowne doświadczenie, takie niepowtarzalne. Wtedy naprawdę zaczęłam coś czuć do tego mężczyzny. Miałam nadzieję, że on do mnie też.



Następnego dnia Tiffany kazała mnie i Alexis zgrabić liście za domem. Wykonałam tę pracę z ochotą, nie miałam co robić, a sytuacja dała mi idealne warunki do porozmawiania z Alexis. Niby była zwykłą nastolatką, jednak dużo inteligentną od reszty. Przynajmniej w moim mniemaniu.
- Poznałam wczoraj faceta w parku. Podszedł do mnie i zagadał, gdy siedziałam sama na ławce - zaczęłam rozmowę.
- Ooo, doprawdy. I jak? Fajny jakiś? - Alexis była widocznie zainteresowana.
- Tak. Zabawny, przystojny, kulturalny. Nic dodać, nic ująć - rzekłam.

Przez chwilę rozlegała się frustrująca cisza, jednak nagle Lexi zapytała:
- Zapomniałaś już o Fabianie?
Szczerze, naprawdę mnie to zabolało. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. CHCIAŁAM o nim zapomnieć, jednak nie wychodziło mi za bardzo, co kończyło się przepłakanymi nocami. Nie potrafiłam się odzwyczaić od jego towarzystwa i dać sobie do zrozumienia, że to wszystko jest bez sensu, a Fabian to dupek.
- N-nie wiem - odpowiedziałam.
- Wydaje mi się, że ten twój fagas, to tylko desperacka próba zapomnienia o Fabianie. Powinnaś z nim pogadać.

- Z kim?! Fabianem?! Oszalałaś! - krzyknęłam.
- Nie, nie oszalałam. TY oszalałaś. Twoja duma jest nie do zniesienia. Czasem wydaje mi się, że jestem od ciebie dojrzalsza.
- Niby dlaczego?
- Bo ja bym pogadała z Febem! Zależało ci na nim, marzyłaś, żeby być jego dziewczyną, żoną! Czy tak po prostu porzucisz marzenia?
- Nie wiem, może - odburknęłam.
- To winszuję. A wydaje mi się, że ten Kyle to jakiś po***. Tyle ode mnie.
- Nie masz prawa tak o nim mówić! Opanuj się, Alexis!
Po tych słowach włożyłam liście do worka i odeszłam obrażona. Nie miałam ochoty na rozmowę z Alexis, ale czemu? Odpowiedź była prosta: mówiła całkowitą prawdę.
A co do Kyle'a: żałuję, iż jej nie posłuchałam, nie myliła się co do niego ani trochę.

Kilka godzin później siedziałam w jadalni, przeglądając email. Na ekranie wyskoczyło mi powiadomienie "jedna nowa wiadomość". Szybko kliknęłam na skrzynkę odbiorczą i ujrzałam wiadomość o temacie "Vivienne, proszę, przeczytaj to". Otworzyłam list i zobaczyłam:




Vivienne, kochanie!
Nawet nie wiesz, jak mi przykro po tym wszystkim. Jestem skołowany. Jedynym powodem do życia jest Renesmee, bez niej nie poradziłbym sobie, a dlaczego? Bo nie umiem bez Ciebie żyć. Vivienne, zrozum, że to wszystko było tylko wypadkiem, głupim zbiegiem okoliczności. Rachel już ze mną nie mieszka. Zniszczyła mi życie, zabierając... Ciebie. Spotkajmy się w Sunset Valley. Mogę tam przyjechać. Tylko proszę, zechciej mnie widzieć.
Gdy będziesz chciała się zobaczyć - odpisz lub zadzwoń. Będę czekać.
Fabian.


Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Tak naprawdę to czekałam, aby zobaczyć taką wiadomość od Fabiana. Ale gdy do tego doszło... nie potrafiłam mu wybaczyć. Byłam zbyt dumna. Szybko zamknęłam laptopa, aby nie patrzeć na to wszystko dłużej. Nie wiem, dlaczego się z nim nie spotkałam. Do dzisiaj nie mogę pojąć, jaką byłam dziecinną idiotką.


___________________________________
Dziękuję za przeczytanie i zapraszam do komentowania (Glimmer żebrak )
__________________
Im więcej wiesz, tym więcej pozostaje do poznania i wciąż tego przybywa.
Skylinn jest offline   Odpowiedź z Cytatem