Zapowiedź/prolog
Wstałam jak zawsze, wcześnie rano. Głowa pękała mi z bólu, a ja chciałam znowu zasnąć, jednak kierowałam się pod okno. Cała się pociłam, trzęsłam, byłam cała zniszczona, nie tyle co cieleśnie, a emocjonalnie. Straciłam obraz rzeczywisty, ciałem byłam w moim pokoju, a mentalnie na końcu świata. Czy to już mój koniec? Nie wiedziałam co działo się ze mną wczorajszego dnia. Gdy moje ręce poczuły zimne, metalowy parapet, odskoczyłam momentalnie, bo moje ciało było nagrzane do czerwoności. Odeszłam od okna, lecz moim wyczulonym słuchem usłyszałam krople deszczu-pogoda była paskudna. Poszłam do łazienki, i wzięłam prysznic stopniowo zmniejszając temperaturę wody. Doprowadziłam się do normalnego stanu, lecz moje poharatane nogi, nie wiem od czego, wyglądają jak żyletką, cały czas uginały się pod ciężarem mojego ciała, jednak chodziłam normalnie. Poszłam zobaczyć co z moją siostrą, Vellią. Co dziwne wyglądała identycznie jak ja. Następne kroki zmierzały do pokoju mojej matki, była domową lekarką, a jednocześnie opiekowała się nami wszystkim. Nami wszystkimi, mam na myśli również naszego ojca, a jej męża. Był okropnym pijakiem, lecz zapadł w nałóg gdy dostał awans, na szefa oddziału bomb jądrowych. Zarabiał krocie, i niczego nam nie brakowało, jednak wiadomo, pieniądze nie idą w parze ze szczęściem. Moja młodsza sistra ma ogromne problemy z sercem, a ojciec-nałogowy pijak- ma ogromną otyłość, i ogromny brzuch. Koledzy w pracy, jak i rodzina śmieją się, że to bojler piwny, lecz czasami szkoda mi ojca, to nie jego wina, że wpadł w nałóg, a może jego? Napisałam Koledzy, prawda? Zapomniałam, że on nie ma kolegów, to bardziej słudzy, ludzie z jego kilku oddziałów. Opisałam wszystkim tylko nie mnie. Mam na imię Mile. Jestem cichą, mądrą, dobrze zbudowaną 17-nasto latką. Ok rozumiem, stać mnie na najróżniejsze kosmetyki, i jestem przeciętną dziewczyną, ale jeżeli ktoś z Was wytknie mi „O JAKI PLASTIK, DO PUDELKA Z NIĄ!”, a takie komentarze na mieście u mnie zdarzają się, to nie ręczę za siebie!

Mam w sobie coś, czego nigdy bym się nie pozbyła. Miłości, a szczególnie do jednego, kochanego mężczyzny, starszego ode mnie o trzy lata.
Wyszłam z domu, obwiewało mnie ciepłe powietrze, było mi duszno, a moja twarz pociła się od oparów, zmiana temperatury zdziwiła mnie totalnie. Jeszcze przed chwilą padał deszcz, a na ziemi nie widzę, żadnej kałuży, choćby śladu po wodzie.
Boję się najgorszego, jednak jestem mini histeryczką, więc to może wszystko wyjaśniać. Parę lat temu, mniej więcej 6-7, nie pamiętam dokładnie, w naszym kraju były ogromne anomalia pogodowe. Rano, o siódmej było mniej więcej trzydzieści-pięć stopni w cieniu, a gdy wychodziłam do szkoły, było coś przed ósmą, spadł śnieg po kolana, a moja spódniczka zamarzła na kamień. Ludzie nie byli przygotowani do takich zmian, co odbiło się na zmniejszeniu ludności w państwie. Na mniej więcej trzydziestu procentach kraju były ogromne trzęsienia ziemi, co były tylko zapowiedzią tornad i huraganów.
Kierowałam się do centrum, jednak zobaczyłam drobną dziewczynkę, identyczną jak moja siostra. Mniej więcej piętnaście, może dwadzieścia metrów ode mnie. Miała identyczne włosy, sukienkę, nawet buty. Wołałam Vellia, jednak tak jakby była w transie. Nagle podbiegł jakiś mężczyzna, złapał ją za szyję, i
Ciąg dalszy nastąpi, dzięki!
Tak, wiem, tylko dwa zdjęcia… Mało, prawda? :C Ale to tylko taka malutka zapowiedź, obiecuje.