Odp: Forumowa Mafia
Widać, że się przestraszyła. Słusznie.
Szybko podniosła głowę, jakby zdezorientowana, co się dzieje na całej Atlantydzie. Równie szybko chwyciła za szklankę i butelkę. "Dobrze ci idzie", powiedziałem do niej w myślach.
Whisky zniknęło w błyskawicznym tempie.
Błogostan...
Szum w głowie...
Poczułem, że czas iść do domu, rzucić się na łóżko i po prostu zasnąć - w końcu. Poderwałem się z miejsca i wyszedłem bez słowa. Zacząłem iść przed siebie, przekonując się, że jestem na tyle trzeźwy, by iść w linii prostej, by się zorientować, że to wcale nie takie proste. Co chwilę orientowałem się, że nie pamiętam, jak przeszedłem spory dystans. Jakby tępo prowadzony przez radar.
Przekroczyłem próg hangaru, skierowałem się w stronę kanciapy, gdy nagle zobaczyłem pewną kobietę, która, spacerując w tę i z powrotem, bacznie przyglądała się skoczkom. W końcu weszła do jednego z nich.
"Wynocha!!! Nic tu po tobie! WON!!!" - krzyknąłem bez opamiętania tak głośno, że moja zmarła matka by wstała z grobu.
Wyszedłem nagle, bez słowa, zostawiając Rains samopas, nawrzeszczałem na jakąś nieznajomą, że nawet pająki się pochowały w szczelinach hangaru... Ale jakoś nie czułem wyrzutów sumienia, liczyło się tylko łóżko.
__________________
NO HATRED Strzeż się tej krainy grzybów,
choć słoneczna kusi łąka -
kto swe kroki tam skieruje,
temu jeno płacz, rozłąka.
|