Odp: Forumowa Mafia
- Ahh od jutra zaczynam pracę. Tak jak myślałem, wszystko do aktualizacji. Co komu po nieaktualnych mapach? Zastępca dowódcy choć z wyglądu nieprzyjemny okazał się całkiem miłym człowiekiem. Zeszła mi niecała godzina na rozmowę z tym człowiekiem.
Po zaznajomieniu się z mapami oraz notatkami do nich zawartymi John przystanął na tych drugich. Były one zapisane w niezrozumiałym dla niego języku.
- Nic będę musiał poszukać kogoś kto mi je przetłumaczy. Mam przeczucia że zawarte są w nich kluczowe informacje. Pomyślał, po czym dodał:
- Wreszcie przyszedł czas na zwiedzanie mojej pracowni.
Jak szybko się okazało jedynym plusem było jej umiejscowienie - nieopodal kwater dowództwa. Nieporządek jaki w niej panował zaparł mu dech w piersiach. Bród, smród i stęchlizna.
- Co to ma u licha być? Mam pracować w takiej spelunie?
Zasmucony tym faktem, zakluczył ją i westchnął: -
- Jutro się nią zajmę, dość wrażeń jak na jeden dzień.
Jak się jednak niedługo miało okazać, nie był to koniec wrażeń związanych z tym dniem.
Robiło się już późno, co sugerowały ciemne chmury, które zaczęły spowijać niebo, które niebawem miało zaciemnić się na dobre. John szedł ulicą lekko zmieszany, lekko zaniepokojony.
- Mam nieodparte wrażenie że coś złego się stało.
Jak się okazało, było to słuszne wrażenie. Po drodze zatrzymał go jakiś goniec:
- Wie Pan co się stało!
- Nie nie wiem. Cały dzień spędziłem na porządkowaniu swoich spraw.
- Madame Dżoana Sheppard zamordowana!
- Przepraszam, ale jestem tu nowy, nie znam tu prawie nikogo, kim była ta kobieta?
- Była pilotem marynarki wojennej. Tez była nowa, dopiero co przylaciała z ekspedycją.
- Zaraz, zaraz, z tą ekspedycją, która zjawiła się tu wczoraj?
- Tak!
- Dziękuję bardzo za informację.
John szedł teraz sam, jednym z wielu ciasnych traktów.
- Nie wierzę, nie mogę uwierzyć że ta kobieta przyleciała tu razem ze mną, a teraz nie żyje. Nawet nie zdążyłem jej poznać. Co za bydlak stoi za tą zbrodnią?!
Po drodze spotkała go kolejna smutna wiadomość: Meryam Trollovic nie żyje. Zginęła w nieszczęśliwym wypadku.
- Miałem przeczucie że ten dzień nie skończy się dobrze.
Było już późno, bardzo późno. John nie miał ochoty wracać do domu. Czuł się przygnębiony. Co chwilę targały nim myśli że to mógł być on. To mógł być każdy.
Kierując kroki ku stołówce, myślał tylko o jednym. Była to nieodparta chęć napicia się czegoś mocnego. Druga sprawą było poznanie kogoś nowego. Johnowi doskwierała samotność
Zajął miejsce przy stoliku w kącie stołówki.
- To był długi dzień.
Westchnął i zatopił się w szklance szkockiej....
Ostatnio edytowane przez kubuss : 31.07.2013 - 23:15
|