View Single Post
stare 05.08.2013, 02:20   #1116
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
Domyślnie Odp: Forumowa Mafia

Weszłam do swojego pokoju i z całej siły kopnęłam stolik, przewracając go. Nie było mnie tylko kilka dni, KILKA DNI!, a nie tylko sprawa Dżołany się nie wyjaśniła, ale jeszcze doszły kolejne ofiary. Kubussini, cheeba, anizali i wielu innych. I na dodatek straciliśmy skoczka. Może i jestem psychiczna, ale ta strata zabolała mnie równie mocno, co śmierć towarzyszy. Co z tego, że ich nie znałam? Co z tego, że nie zamieniliśmy nawet jednego słowa? Wszystkich nas połączyła ta wyprawa. Byliśmy uwięzieni na Atlantydzie bez możliwości powrotu do domu, a jednak, sądząc po ostatnich wydarzeniach, nie wszyscy odczuwali tę samą więź, co ja. Najbardziej jednak zdziwiło mnie to, że Wraith zabili Meonę, może ich zdradziła i dlatego postanowili się jej pozbyć? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Klapnęłam na łóżko i schowałam twarz w dłoniach. Przypomniała mi się moja dzisiejsza rozmowa z przełożonym. Nieźle mu zmyłam głowę, za to, że nic mi nie mówił o tym, co się tu dzieje. Zgadzam się, że szukanie sojuszników na obcych planetach jest ważne, w końcu dlatego przeszłam przez wrota, ale, do diaska! jak mogli ukrywać przede mną tę całą rzeź?! Nieźle zmyłam za to głowę podpułkownikowi, który obiecał mi, że za kolejną taką awanturę pożegnam się z moim stopniem majora.
- Wielkie dzięki, staruszku - pomyślałam sarkastycznie.
Wstałam gwałtownie i poszłam do kwatery głównej, gdzie poprosiłam o papiery wszystkich członków załogi, również tych martwych. Wiedziałam doskonale, że jeśli chodzi o pożywienie, to Wraith gustują przede wszystkim w silnych, zdrowych ciałach, mogących zapewnić im sporą dawkę energii, jednak zauważyłam, że oprócz takich, ginęli również ludzie pozornie nieszkodliwi. Czekając na akta, podpytałam również pracowników archiwum o plotki, krążące po mieście od jakiegoś czasu. Dowiedziałam się, że w stołówce stworzyli sobie kółko wzajemnej adoracji i wymieniają się podejrzeniami. Cóż, mam nadzieję, że coś wymyślą, w końcu jest ich tam kilkoro i każdy z nich mógł zauważyć coś nowego. Wzięłam teczki i ruszyłam do pustej sali, przypominającą konferencyjną, by przejrzeć wszystkie dokumenty na spokojnie. Po drodze skrzętnie unikałam mojego szefa. Nie miałam ochoty na kolejne słowne starcie, szczególne, że jego argumenty są poparte jedną gwiazdką więcej niż w moim przypadku. Usiadłam na krześle i zaczęłam czytać. Większość ludzi nie miała ze sobą nic wspólnego, lecz byłam uparta. Czułam, że to właśnie tu będę spędzać od teraz najwięcej czasu i mam nadzieję, że uda mi się coś znaleźć zanim zginą kolejne osoby. Wtedy przypomniał mi się dr McKormick oraz to, jak odmówił zrobienia sekcji zwłok Dżołanie. Wyciągnęłam szybko jego akta i wzięłam się za czytanie. Z tego, co zdołałam się dowiedzieć przed moim wypadem przez wrota, to od jakiegoś czasu nie byli w aż tak zażyłych relacjach. Poza tym, nie zależało mu na odkryciu odpowiedzialnego za śmierć jego rzekomej ukochanej? Dodatkowo, doszły mnie słuchy, że od kilku dni nie był widziany. Uśmiechnęłam się lekko. To mogło być to. Natychmiast wróciłam do papierów, ale już z większą werwą. Miałam już przynajmniej jakiś punkt zaczepienia.
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline