Takie tam czepianie się ode mnie na dzień dobry:
Cytat:
Wielokrotnie rodzina za Stanów zapraszała Lily do siebie
|
Pewnie chodziło o rodzinę
ze Stanów?
Cytat:
czekała na nią wysoka kobieta o ciemniejszej karnacji, ciemnych oczach i włosach
|
Może tu czepiam się na siłę, ale brzmi mi to na takie masło maślane. Którejś ciemności bym się pozbył.
Cytat:
Piętnaście minut później była gotowa na spotkanie z resztą rodziny.
Ledwo pojawiła się w jadalni, uwaga wszystkich przebywających w niej skupiła się na niej.
|
Moim zdaniem niepotrzebne. Jest to raczej oczywiste, że chodzi o jadalnię i osób tam się znajdujących, tymczasem ten dodatek brzmi, jakby byli nie w jadalni, a w Lily.
Cytat:
- Hej Lily… I przepraszamy a ten hałas.
|
Za ten hałas.
Cytat:
nareszcie miała chwilę wytchnienia od monotonnych, codziennych robótek`
|
To na samym końcu.
Było również kilka zdań, w których ni stąd ni zowąd przeszłaś z czasu przeszłego na teraźniejszy, ale nie wiem czy to nie było zamierzone, więc je ominąłem.
Widzę, że teraz u ciebie pojawił się jakiś Williams.

I nawet masz swoją ciotkę Charlotte!
Ciągle rozkręcasz akcję, ale za to zgrabnie wplotłaś przebłyski problemów rodziny jeszcze zanim walnęłaś prosto z mostu co się dzieje. To się chwali, bo czytelnik może najpierw zastanowić się, co dokładnie to oznacza(choć sądzę, że wszyscy przewidzieliśmy co się stanie).

Przyznam szczerze, że przy natłoku imion i nazwisk, jakie wprowadzasz, potrafię się czasem pogubić - miałem tak z tym i poprzednim odcinkiem. Moim zdaniem dobrze by było, jakbyś poświęciła nowym postaciom trochę więcej czasu.
Zdjęcia są ładne i takie twoje.

A pokój Lily cudowny.
Czekam na następny odcinek! Już chcę wiedzieć, co będzie dalej.