Z dymu wybiegł mężczyzna. Kopnął mnie w twarz i wbił noż w brzuch, po czym uciekł. Kiedy żywi ludzie pomogli mi wstać i wyjść podszedłem do znanego mi policjanta.
- Siemka Wacek.
- Co za wieczór. John i jak tam?
- Dobrze. Nigdy nie zrezygnuję z pracy agenta

- I tego Ci życzę.- poklepał mnie po ramieniu- i tak złapaliśmy go.
Potem lekarki się mną zajęły...