Tak jak mówię - nie ma to jakiejś określonej fabuły. Co wyjdzie, to wyjdzie.
Uprzedzam, że będzie słodko. Może za słodko. Okazuje się, że bardziej niż Rudą, można kochać jej córkę. Wszystkich, którzy nie lubią dzieci, uprasza się o cierpliwość
* * *
Blueberry-Hamming
Mijały dni, a Romeo się nie odzywał. Rosalie próbowała być twarda. Czuła, że została sama...
Tymczasem chwila rozwiązania nadeszła i na świat przyszła córeczka Rosalie i Matthew - April. Otrzymała cechy "Artystka" i "Wirtuoz" - chyba będzie podtrzymywać rodzinne tradycje.
Mała urosła zaskakująco szybko
(dobra dobra, po prostu nie lubię simowych niemowląt).
Tutaj wygląda, jakby była nawiedzona:
... ale potem jest już tylko lepiej.
(Swoją drogą, całkiem urocze - palec wychodzący z ramienia)
(Nie przejmujcie się roboczą wersją pokoju April - właśnie szukam odpowiednich dodatków do "odpicowania" królestwa Małej)
Rosalie świetnie radziła sobie z Małą, za to dużo gorzej ze swoimi uczuciami. W końcu postanowiła, że odwiedzi Romeo u niego w mieszkaniu. Chciała przeprosić, porozmawiać, powiedzieć, że kocha. Nie wyszło...
Romeo definitywnie zakończył swój związek z Rosalie, a ona nie miała siły o niego walczyć. Znów pragnęła tylko tego, co będzie najlepsze dla jej córki.
Tutaj nauka chodzenia:
A tutaj mówienia:
Kochamy malutką, kochamy
Nieuchronnie zbliżały się urodziny Rosalie. Tymczasem ani jej przyjaciółka z zespołu, Lola, ani Matthew nie mieli dla niej czasu. Dobrze, że znalazł się sąsiad, z którym można świętować
Po urodzinach światopogląd Rudej ulegał diametralnym zmianom. Co prawda nie dopadł jej kryzys wieku średniego
(może dlatego, że już nie mam "Pokoleń" 
), ale zaczęła poważniej myśleć o przyszłości - swojej i April. Po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" stwierdziła, że sama nie da sobie z małą rady. I, no cóż, zachowała się bardzo, ale to bardzo niemoralnie...
"Będziesz moim chłopakiem?"
"Będę"
A potem to się już potoczyło. Rosalie stwierdziła, że nie będzie czekać na ruch Hamminga...
Wybaczcie brak romantyzmu i powagi sytuacji - mimo wszystko kocham śluby w domowym zaciszu
Rosalie jest od teraz panią Blueberry-Hamming, natomiast Mała ma nazwisko ojca
(chociaż Blueberry bardziej mi do niej pasuje).
* * *
A tu nasza April (dużo słodyczy!):
Matthew okazuje się być całkiem niezłym ojcem:
Nie ma to jak zatopić się w ubraniu tatuśka
(Dlaczego April musiała zamknąć tu oczy?!)
"Chodź, tatuś cię przytuli..."
A Rosalie czuła, że wybrała idealnie - i wcale nie ze względu na majątek Matthew.
KONIEC CZĘŚCI II
* * *
I tą oto słodyczą pozwolę sobie zakończyć. I tak jest strasznie dużo zdjęć - a kolejnych, które są już zrobione, nie miałam za bardzo kiedy wybrać.