Po tym fragmencie przyszło mi na myśl, że to "dziecko" to tak naprawdę nie dziecko, a płód. Może ten tajemniczy "on" doprowadził do poronienia, a może zmusił do
nielegalnego zabiegu?
Podoba mi się pomysł nauczycielki(i to "ścisłej") z piercingiem. Kiedy ja byłam w gimnazjum (oh... no tak, to było lata temu...), to nawet piercing u uczniów był czymś raczej rażącym(przynajmniej ja się musiałam ukrywać

), a co dopiero u nauczycieli. Dopiero w liceum doczekałam się momentu, kiedy nie było żadnej spiny w związku z moim ozdabianiem ciała, ale i tak wątpię, by tolerowano to u nauczycieli