Kate – moja siostra i jej rodzina. U Nas. W Naszym, a właściwie Brada domu. O Matko, jeszcze tylko tego nie było. – to była moja pierwsza myśl po zakończeniu rozmowy.
B: Kto dzwonił?
A: Oj kochanie.
B: Kto dzwonił?
A: Moja siostra
B: Kate? A co się stało? Wy raczej do siebie nie wydzwaniacie. Stało się coś?
A: I tak i nie. Przeprowadzają się. Będą mieszkać 5 domów dalej. Remontują dom, który kupili. I chcą przemieszkać kilka dni u Nas. Głównie z uwagi na Lili. Skończyła się im umowa wynajmu, wiec muszą działać.
B: CO? U Nas?
Zdenerwował mnie. Oszem sytuacja mało komfortowa, ale dlaczego się denerwuje. To małe dziecko przecież! Zaczęliśmy się spierać. Brad mnie zaskoczył. Powiedział żeby wynajęli sobie hotel skoro stać ich na zakup domu.
Matko, zero empatii!!! Nie znałam go z tej strony.
Ostatecznie, zgodził się, ale widziałam w jego oczach, tę niechęć i poświecenie. Jakby działo się nie wiadomo co. Mała Lili na pewno jest urocza. Szczerze, chętnie się nią zaopiekuję. Przecież to dziecko. Kurczę, Brad nie lubi dzieci? Nieeee…w sumie nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.
Doszliśmy „oficjalnie” do porozumienia. Jednak On był wewnątrz zły, ze będziemy mieć gości, a ja w środku siebie miałam do niego żal, za to że się złości.
Próbował mi tłumaczyć, ze obawia się tylko i wyłączeni logistyki, gdzie będziemy spać, fakt ze zaczyna pracę, a dziecko to na pewno nieprzespane noce itd. – ale to i tak nie zmieniało tego, że mnie denerwował.
Jak już wspomniałam, oficjalnie temat został dogadany, pocałował mnie na koniec. Ale co z tego, jak i tak było mi przykro.
Potem zaczęło się spokojne popołudnie. Oglądaliśmy bzdurne programy w tv. Mało zainteresowani sobą i jeszcze mnie programem.
Ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Ostatnimi czasy, nie lubiłam tego dźwięku. Poszłam niepewnym krokiem. Nie wiem sama dlaczego. Dennis? Bałam się, że to może On, choć wiedziałam, że to mało realne.
To była Lisa. Przepraszała za wczorajszy wieczór itd. Zjedliśmy. Opowiadała o swoim ukochanym facecie, nieskazitelnie idealnym. Potem Brad zaproponował jej drinka, mało tego, zaczęli sobie we dwoje żartować i się śmiać, z rzeczy dla mnie oczywiście mało śmiesznych. Zdenerwowana, zawołałam go do pokoju, na krótką rozmowę.
A: Dobrze się bawisz? Bo ja NIE ! Dlaczego ją tu znowu zaprosiłeś? Co to ma Być!
B: Nie zaprosiłem jej, o co Ci chodzi? Co Cię ugryzło?
A: Pisała Ci sms, odpisałeś, ze może przyjść
B: Zapytała, to odpowiedziałem.
A: Brad, znowu to samo, po co Ona tu? Po co ten drink?
B: Skarbie, kochanie Ty jesteś zazdrosna?
A: może i jestem, a Ty byś nie był?
B: ooo, kotku. Oszalałaś? Było minęło. Jesteś tylko i wyłącznie Ty.
I wtedy, mnie pocałował. Już dawno mnie tak nie całował. Namiętnie, gorąco, czule. Nogi się pode mną ugięły, już dawno nie miałam takiego uczucia. Chwilo trwaj! A nie ! przecież w pokoju obok jest Lisa. Znowu krzyżuje mi plany. I jak tu się na nią nie złościć. Przerwała Nam Nasze namiętne chwile, krzykiem.

]
Podczas Naszych uniesień (choć trwało to naprawdę kilka chwil) wypiła pod rząd kilka drinków. Zakręciło się jej w głowie. Upadła. O matko! Co za człowiek. Zawsze wie jak na siebie zwrócić uwagę.
Pomogliśmy ją „odprowadzić” (bo nie była w stanie iść) na łóżko. Położyliśmy ją. Zasnęła. Bełkotała coś pod nosem, cały czas ze mnie przeprasza, ale Brad jest taki idealny prawie tak jak jej facet (ani razu jeszcze nie użyła jego imienia)
Zasnęła.
A chwilę po tym, znowu dzwonek do drzwi. Kto teraz?
No tak, cała Kate. Bez zapowiedzi, bo po co. Miało by za kilka dni a nie kilka godzin. Spojrzałam pytająco na Brada. Wzruszył ramionami. Poszliśmy im otworzyć.
K: Amy skarbie (skarbie? Od kiedy) masz inne włosy. Co to za kolor? Pięknie! Poznajcie się to mój mąż, a to Lili.
Malutka była prześliczna. Od razu wzięłam ją na ręce. Brad nawet na nią nie spojrzał. O matko! On faktycznie nie lubi dzieci!
Gdy my zapoznawaliśmy się wzajemnie i wkupywaliśmy się w sympatię malutkiej, przeuroczej niuni. Lisa, przezywała swoje „pijackie” wyrzuty. Zaczęła płakać i lamentować, że nikt jej nie kocha, potem słyszałam tylko jak płacze, ze nikt jej nie kocha i nigdy nie będzie mieć takiego ślicznego dziecka, potem – potem Brad zaniósł ją na rękach do naszego łóżka, żeby zasnęła! Myślałam ze ich uduszę. Kate, spojrzała kątem oka na nich i na mnie. A po chwili….
Znowu dzwonek do drzwi
K: to mogą być Nasze bagaże – krzyknęła Kate.
Poszłam otworzyć – i oczom nie mogłam uwierzyć. W tej samej chwili podszedł do drzwi Brad.
- Witaj Amy. Zaskoczona?
Zaskoczona, to zły wyraz. Byłam oszołomiona, osłupiałam zaniemówiłam. Chciałam zniknąć. To był Dennis!
B: Kochanie, kto to? – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
D: Nie przedstawisz Nas sobie, Amy?
Cały dom ludzi. Lisa, Kate, Tom, Lili i On. – co to za kumulacja! Co to ma być! Co teraz??? Co się tu w ogóle dzieje!