Ohoho, jak ja dawno tu nie zaglądałam! xD
Historia jest fajna, luźna, przyjemna.
Trochę problemów wychowawczych, trochę smutku, trochę radości - jak to w życiu.
Śmierć Amy nie zrobiła na mnie większego wrażenia - podobnie jak u Cytrynowej. Nie lubiłam jej jakoś.
Jak na razie największą sympatią darzę Samanthę, naszą drogą buntowniczkę.
Co tu jeszcze napisać... czekam na kolejną część.