Amy Tomson - diary c.d
Lisa szybko wyszła. Dostała sms od tego swojego chłopaka, o którym tyle słyszymy za każdym razem, kiedy u Nas jest.
Lili i Thomas, zasnęli. Kate krzątała się po kuchni.
Kiedy wyszłam z łazienki. Kate spojrzała na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
Kate: Amy, nie chce się wtrącać, ale co się tu dzieje? No bo chyba nie powiesz mi, że wszystko jest ok.
No tak, teraz to właściwie nic nie jest ok. Pomyślałam. Nie mam pracy, mieszkam u faceta, który właśnie gdzieś zniknął, nie wiadomo gdzie. Przyjaciółka od lat szkoły, knuła za moimi plecami, teraz niby jest ok., ale zaufania dalej nie umiem jakoś odbudować. Mój były chłopak na siłę chce mnie odzyskać, burzy mi tym samym wszystko to co próbuję sobie poukładać. Moja siostra z rodziną przyjechali, tak po prostu. Choć nie wiem o co tu chodzi tak naprawdę, to przecież dotychczas nasz kontakt był minimalny. Moja mama praktycznie ze mną nie rozmawia, nawet nie wiem co się u niej dzieje. Kiedy to wszystko mi się tak popsuło?
Spojrzałam na moją starszą, poukładaną siostrę. Jak Ona to zrobiła? Ma męża, dziecko, kupili dom, który teraz remontują (stąd ich wizyta u mnie). Za kilka dni będą moimi sąsiadami. O ile zostanę w tym domu. Nie wiem co zadecyduje Brad. Poddałam się. Udawanie, że wszystko jest ok., teraz nie miało już najmniejszego znaczenia. Usiadłyśmy z Kate i zaczęłam jej opowiadać, to wszystko.
Kate, momentami nie dowierzała. Patrzyła na mnie z pełnym skupieniem.
Kate: No ale wytłumacz mi proszę. Ty coś czujesz do tego Dennisa? Po co taiłaś te jego zaloty?
Amy : Nie wiem. Chcę być z Bradem. Ledwo zaczęło się Nam układać, a tu znowu coś. Boję się tego, co powiedział mu Dennis. To człowiek, który do idąc do celu nie patrzy na nic.
Kate: Ale z drugiej strony, nie uważasz, że Brad powinien zapytać tez Ciebie o to co się zdarzyło? W końcu jest w związku z Tobą i to Tobie powinien wierzyć.
Amy: No niby tak, ale… Kate ja jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. Jak Wy to robicie z Thomasem. Macie idealny związek. No i jeszcze malutka. Zazdroszczę Ci. Nigdy nie ułożę sobie tak życia. Mam nieopisaną zdolność do komplikowania sobie wszystkiego.
Kate: Amy. To nie jest zawsze tak jak wygląda z zewnątrz. Czasami związek dwojga ludzi lepiej wyglądają z zewnątrz. A to, co jest w środku... pozory często mylą. Uwierz mi, nie chciałabyś wiedzieć jak to u Nas czasami jest.
Amy: Jak to? Co się dzieje?
Kate: Czasami lepiej jest coś przemilczeć Amy, bo to co mogłoby być wypowiedziane głośno po prostu fatalnie brzmi.
I tu mnie zamurowało. Idealny model ułożonej perfekcyjnej siostry. No w sumie nie ma małżeństwa bez kłótni, ale jej słowa wypowiedziane były takim tonem … jakby faktycznie coś się działo. Może kiedyś mi powie. Nie naciskałam. Rozmawiałyśmy do bardzo późnej godziny.
Tuż przed zaśnięciem, przypomniałam sobie, że na 9:00 rano jestem umówiona na rozmowę w sprawie pracy w salonie piękności. W dobie wydarzeń ostatnich godzin, zupełnie wyleciało mi to z głowy. Zasnęłam szybko. Choć nie ukrywam, bardzo martwiłam się o Brada.
Poranek, przywitałam w pośpiechu. Oczywiście wstałam za późno, ale nie ma się chyba czemu dziwić, spałam w śpiworze na podłodze, a moja siostra z mężem w naszym łóżku.
Makijaż, śniadanie? Ja nie byłam głodna, ale zrobiłam śniadanie moim gościom, a następnie wyszłam.
Przed wyjściem oczywiście napisałam do niego – 25ty sms o treści: przepraszam, wróć już. Czas porozmawiać” – ale niestety. On chyba tak nie uważał.
Brad zabrał samochód. Wzięłam swój stary, rzadko z niego korzystaliśmy. Wyjechałam na podbój świata, tym razem spróbuję szans w świecie mody. Może brak doświadczenia nie będzie tu az tak bardzo przeszkadzał?
Ale gdzie w kącie mojej głowy i tak królowała jedna myśl - Gdzie On się podziewa?
************************************************** ***
Gdy Amy wyszła z domu. W drzwiach pojawił się Brad. Był lekko zażenowany, bo Kate chodziła po domu w krótkiej koszulce nocnej. Brad pytał o Amy.
Kate: Pojechała w sprawie pracy. Do jakiegoś salonu. Brad. Zostajesz prawda? Już koniec tych dziecięcych żartów. Zachowujcie się jak dorośli.
Brad: Słucham? Doradzasz mi? Kate? Widzisz mnie może drugi raz w życiu, a uważasz, że możesz mi mówić co mam robić?
Kate: Ciebie nie znam, ale znam moją siostrę. I widzę jak dręczy ją to co się stało.
Brad: To co się stało jest konsekwencją działań twojej siostry. A z tym , ze ją znasz – wstrzymałbym się. Bo Amy mówiła coś zupełnie innego.
Kate nie powiedziała już nic. Brad odwrócił się i bez słowa wyszedł. Kate poczuła ogromną ilość negatywnych emocji, które aż kipiały od Brada.
************************************************** *******
Dotarłam na czas. Weszłam do tego pięknego budynku i rozglądałam się dookoła. Byłam pod wrażeniem.
Miałam kierować się na 1 piętro, pokój 105. Zapukałam. Usłyszałam głos mężczyzny, który zezwalał na wejście do środka.
Moim oczom ukazał się mężczyzna o tak magnetycznym wyglądzie, że chyba nie jestem w stanie tego wyrazić. Był idealny. Taki, o jakim marzy każda kobieta. Władczy, szalenie bogaty, przystojny. Amy uspokój się – krzyknęło do mnie moje drugie ja.
Głosem drżącym i niepewnym, przedstawiałam się. Kevin MacDream – tak nazywał się właściciel sieci salonów. Zaczął przeprowadzać ze mną rozmowę kwalifikacyjną. Nic z niej nie pamiętam. Mówił tak stanowczo i zarazem spokojnie. Co się ze mną dzieje!!! Nogi miałam jak z waty. Stres? Nerwy? Czy hormony? – chyba wszystko po trochu.
Mówiłam do niego, ale nawet na mnie nie patrzył. Czułam się tak, jakby już z góry wiedział, że się do tego nie nadaję. Czułam, że nie ma sensu się starać bo i tak nic z tego. Nie nosze markowych ciuchów, nie skończyłam akademii artystycznej, nie pracowałam jako stylistka, nie mam znajomości w świecie mody – jedyne co mam do osobiste predyspozycje i chęci, ale to przecież nic w porównaniu z całą resztą wymogów, których nie spełniałam. Dopiero na tym krześle to do mnie dotarło.
Potem dostałam do wypełnienia kilka arkuszy. Podsunął mi je bez słowa.
I nagle ta sekunda. Kiedy jego dłoń przez zaledwie sekundę dotyka mojej, a ja czuję jak moje ciało przeszywa dreszcz. Nie wiedziałam co piszę. Kevin zobaczył, że drżą mi dłonie. Spojrzał mi w oczy i uwaga, uśmiechnął się delikatnie. Wtedy, już zupełnie nie wiedziałam gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Nigdy, jeszcze nigdy nie reagowałam w ten sposób, na żadnego mężczyznę.
Głęboki oddech, i niewzruszenie udawałam, ze panuję nad sytuacją.
A na koniec, usłyszałam, ze mój brak doświadczenia i wykształcenia w kierunku w jakim jest praca, o którą się staram – świadczą o moim dość infantylnym podejściu do tematu . A potem dodał, albo o dużej odwadze, a On lubi ludzi odważnych.
Cóż mogłam powiedzieć. Uśmiechnęłam się, podziękowałam za poświecony czas i zwyczajnie wyszłam.
Stałam na korytarzu, tego zimnego, ale bardzo eleganckiego wnętrza. Emocje z pokoju obok, zostawiłam za sobą. Wrócił świat, zaczęłam oddychać, powróciło czucie w nogach. Wyjęłam telefon. Chciałam zadzwonić do Brada, ale wiedziałam, że nie odbierze. Tylko On umie kilkoma słowami podnieść mnie na duchu. Wybrałam numer do Kate.
Muszę pamiętać, że ludzie czasami wychodzą z pokoi, a ja powinnam częściej rozglądać się dookoła, gdy zamierzam mówić coś poufnego.
Co usłyszał mój niedoszły zabójczo pociągający pracodawca.?
Amy: Kate, o matko, przeżyłam piekło! Czułam się jakbym rozmawiała z bogiem. Z bogiem bogactwa i seksu.
Kate: Amy, Lili mi płacze bardzo, chyba ma gorączkę – przepraszam Cie nie mogę rozmawiać.
A chwilę potem, podszedł do mnie Kevin.
Kevin: Piekło? No to zapraszam na kawę, może ochłoniesz?
Amy: O matko, słyszał Pan wszystko?
Kevin: można tak powiedzieć, choć nie ukrywam, że ta druga część wypowiedzi podobała mi się znacznie bardziej. Chodźmy Amy, tu obok jest kawiarnia. Zwykła, nie wiem czy bogowie tam zaglądają, ale ja dziś mam ochotę.
Przecież takiemu człowiekowi się nie odmawia. Jak to jest, że jedna ściana potrafi tak zmienić człowieka? Tam w pokoju, zimny, wręcz ignorant, a teraz? On po prostu zaczął być miły i czyżby miał poczucie humoru?
Chwilę później siedziałam przy stole z szalenie bogatym i przystojnym człowiek, który jeszcze 30 minut temu nawet na mnie nie patrzył. To On zadecyduje, czy będę u niego pracować, choć szczerze ani odrobinę już na to nie liczyłam. Obok niego siedziała jego asystentka. Zero relacji. Zero rozmów. Odbierała jego telefony i bezustannie sprawdzała w kalendarzu za ile minut mają następne spotkanie. Wiec jestem zapełnieniem luki w rozkładzie dnia – kto by się spodziewał.
Nagle odezwał się mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu, ze dzwoni Brad. Szybko wstałam i poszłam odebrać połączenie. Nie wierzyłam, a telefon szybko przypomniał mi, o moim uczuciu.
Brad: Spotkajmy się dziś. Kończę pracę o 18. O 18:50 będę w naszej kawiarence.
Amy: Dobrze kochanie. Będę.
Rozłączył się. A ja… szalałam w środku z radości. Nic mnie już nie obchodziło, znowu najważniejszy był On.
Wróciłam do domu. Od razu zajęłam się maleńką Lili.
Faktycznie, miała temperaturę. A jej rodzice, zamiast zająć się dzieckiem, woleli zajmować się sobą.
Zezłościło mnie to. Thomas miał przecież dokańczać remont. A tym czasem… siedzą w domu i nie robią nic.
I wtedy postanowiłam zadzwonić do mamy. Dawno z nią nie rozmawiałam. Chciałam wypytać o Kate i ten ich dom. Bo chyba powoli przestawałam Wierzyc w ten remont.
Dom jest, mama zdrowa, ucieszyła się Dy mnie usłyszała. Obiecałam sobie i jej ze będę dzwoniła częściej.
Potem poszłam się wykąpać i przebrać.
O 18:00 byłam już gotowa na spotkanie z moim kochanym obrażalskim.
Weszłam do naszej kawiarenki. Zobaczyłam go i od razu podeszłam.
kochani, komentujcie proszę. Podobało się?