Cieszę się, że wstawiłeś w końcu nowy odcinek, bo po Twoich zapowiedziach obawiałam się, że długo nie zobaczymy tu nic nowego
W końcu ktoś zginął!

Dobrze, że to Charles, bo równiżz za nim nie przepadałam. Równiez pojedrzewam, że zabiła go przyjaciółka blondynki w obawie, że mężczyzna pod naporem może wyznać ich plan.
Wszystko piękne, ładnie, ale dziwi mnie reakcja Twoich bohaterów na widok trupa. Co prawda Lynette spodzieława się, że ktoś zginie i jakby była na to przygotowana, ale jej jedyną rekcją było:
Uff! Jak dobrze, że to nie moja matka.
Po Jennifer nie spodziewałam się traumatycznej reakcji, bo przecież podejrzewam, że to ona go zabiła.
Ale Charlotte, to chyba faktycznie babka bez serca - uroniła parę łez i od razu zaczęła rzucać oskarżenia o zamordowanie jej syna.
Dziwi mnie również to, że dziewczyny rozeszły się do swoich pokojów, jakby nic się nie stało, a przecież w domu wciąż może przebywać morderca z naładowanym pistoletem! Ja bym dołączyła do większej grupki ludzi i czekała na przyjazd policji.