O Boże, Esi! Ja się chyba poryczę! Ale ok, wszystko po kolei.
Biedna Zefka

Musiała się ogromnie rozczarować swoim mężem, a do tego taka nieplanowana ciąża. Zbysław choć raz mógł ruszyć sumieniem, głową, albo czymkolwiek byleby mu tylko coś sensownego zaświtało w głowie, a nie dalej rwać się na Domańskiego. Czego był taki głupi, że nie dał się rozwinąć tym cząstkom dobra i czułości, które miał w sercu?
Wątek Annabelle to taki radosny promyczek w tym poście (no dobra, kochanka Esiego też była niezła

). Fajne miała życie jako maluszek. A koteły cudne, całe szczęście że przeżyły.
Za to Nora i Esi byli tacy kochani. A Błażej to taki kochany nunuś, od razu skradł moje serce. Miał takiego czadowego tatę, tak słodko razem wyglądali, a tu bam! Chyba naprawdę się poryczę ;( Biedny Esi.. Obiecał, że będzie na siebie uważał i tego nie zrobił. I ta wymowna data końca świata (pamiętam, że było wtedy pochmurnie, a przynajmniej w moim mieście), to takie smutne i niesprawiedliwe.
A ja rozumiem Norę, a przynajmniej tak mi się wydaje. Przeczytałam ten post rano, ale nie zdążyłam skomentować, więc miałam czas na przemyślenia na polskim. I ja się jej nie dziwię, aż tak bardzo, że oddała Błażeja. To też musiało się na niej odbić i być może faktycznie w jakiś sposób jej to pomogło. Pewnie, dziecka strasznie mi żal i to ono powinno być na pierwszym dziecku, ale ogromny dramat rozgrywał się także w jej sercu. Więc, się powtórzę jeszcze raz. To takie smutne ;(
A co z Bazylim? Co robi po tym jak przestał być burmistrzem?
Pozdrawiam