Dziękuję wszystkim za komentarze

Wiecie jak dowartościować człowieka
Cytat:
Napisał Libby
Za krótko  ! Zdecydowanie za krótko...
|
Przyzwyczajaj się
Cytat:
Ciekawe, czy uda jej się wyswatać Michała i gdzie on tak znika.
|
Jest to tajemnica tak wielka, że nawet ja nie znam odpowiedzi
Cytat:
Jak już wspominałam nie raz, oni powinni być razem i tyle
|
A ja Ci wspominałam nie raz, że mam inne plany
Cytat:
Plus za ładne zdjęcia
|
A dziękować, dziękować
Cytat:
Napisał Diana
Ahaha, to jest genialne. xDD Nie czytałam twojego poprzedniego OJSG, ale to na pewno będę śledzić! 
|
Cieszy mnie to niepomiernie
Cytat:
doszłam do wniosku, że zwrócę uwagę na tą jedyną literówkę
|
I chwała Ci za to

Czytam tekst przed wstawianiem, ale nie zawsze wszystko wyłapię
Cytat:
Napisał KarolinaJ
Podobają mi się dialogi, chwilami nawet śmiałam się pod nosem 
|
I o taki efekt mi chodziło

Cieszę się, że kogoś śmieszą moje teksty
Cytat:
Napisał Daisy
Ooooooo matko! Jak tylko zobaczyłam, że założyłaś tu temat to prawie się posikałam  Ze szczęścia oczywiście! Ale się cieszę 
|
Cóż za entuzjazm

Bardzo mnie to cieszy
Nikt nie był bardziej zaskoczony ode mnie
Cytat:
Michał to też niezły przystojniak, jestem ciekawa gdzie od się tak wymyka w tym pogrzebowym garniaku Może sam wyrywa na niego laski?
|
Kiedyś się dowiecie, ale na pewno nie w głowie mu wyrywanie lasek
Cytat:
Napisał Liv
No tak, jeszcze Ciebie tu brakowało 
|
Musicie to przeboleć
Cytat:
Kwiaciarnia tylko po to, żeby znaleźć przyjacielowi kobietę? Haha, ona ma NIEZAPRZECZALNIE dobre serce!
|
To raczej jej sposób na nudę

A ona nigdy nie bawi się w półśrodki

I przy okazji zarabia pieniądze, więc łączy przyjemne z pożytecznym
Cytat:
Ciekawe, na czym polega jego praca i czy to faktycznie ma jakiś związek z monopolowym xD
|
Nie ma związku ani z monopolowym, ani z całodobowym... chyba xD
Cytat:
Patryka Cezarego,
bardzo rymującego,
żądam mieć przedstawionego!
|
Cezary się pojawi,
daję Ci słowo,
czy Gośka go spławi?
Serio, niewiadomo
Cytat:
Napisał miłośniczka zwierząt
Bardzo fajne i przyjemnie się, czyta. Czekam na ciąg dalszy, masz naprawdę talent do pisania  .
|
Bardzo Ci dziękuję
Gośka miała ręce pełne roboty. Nie dość, że jedyny sim spełniający jej wymagania na pracownika okazał się 64-latkiem, to jeszcze ciągle musiała dawać mu przerwy – a to toaleta, a to głodny jest, a to pić mu się chce, a to krzyż go boli, palec, ucho, włosy i inne takie. Facet rozsypywał się w oczach, ale dziewczynę nie stać było na kogoś lepszego, a pan Marian za żadne skarby nie chciał przejść na emeryturę. Przynajmniej z kasą jakoś sobie radził, choć tempo nie powalało i nieraz Gosia musiała porzucać swoje obowiązki by mu pomóc.
To sprawiało, że nie miała za dużo czasu na zajmowanie się klientami i podpatrywaniem czy któraś z klientek by się nadawała na potencjalną żonę pewnego gościa w garniaku pogrzebowym swojego ojca. Ale panna Rondel nigdy nie była typem osoby, co to daje łatwo za wygraną. Wręcz przeciwnie.
- Jeśli ktokolwiek myśli, że odpuszczę przez tego tępego dziadygę, to się grubo myli, oj, myli – mruczała pod nosem, kiedy po raz kolejny musiała dać przerwę upartemu staruszkowi. Tym razem zaczęły mu doskwierać stawy w palcach od wciskania przycisków kasy fiskalnej.
Kto by pomyślał, że jest taki delikatny, pomyślała.
I tak daję mu więcej wolnego niż na to zasługuje, naciągacz jeden.
Zastanawiała się, jaki typ kobiety podobałby się Michałowi. Właściwie nigdy na ten temat nie rozmawiali, a to dlatego, że się bała, iż jej misterny plan wyjdzie na światło dziennie i ze swatów będą nici. Nagle ją zobaczyła. Elegancką młodą kobietę rozglądającą się po pomieszczeniu, stwarzającą wrażenie uroczo bezbronnej.
Bingo!, uśmiechnęła się lekko i podeszła do klientki. Tak, pierwsze wrażenie zza kasy nie było mylne. Sukienka i buty z całą pewnością nie były kupione w sklepie na rogu. Może nie była tak urodziwa jak się wydawało, ale Gosia miała nadzieję, że nieznajoma nadrobi to charakterem. W końcu jeśli okaże się nadętą snobką to i tak nic z tego nie wyjdzie, choćby była Miss Uniwersum we własnej osobie.
- Marian! Do kasy! – wrzasnęła, nie bacząc na zdziwione spojrzenia klientów. Dziewczyna zignorowała to, a następnie zwróciła się uprzejmie do numeru jeden, jak ją zaczęła w myślach nazywać: – Witam panią. W czym mogę służyć?
- Szukam bukietu dla Ryszarda. Wie pani, to nasza rocznica i…
- To pani mąż? – spytała nieco obcesowo.
Cholera, jak zajęta, to do kitu.
- Oh, nie – zaśmiała się lekko, przykładając delikatnie dłoń do ust i je zasłaniając. – To nieporozumienie, nie mam nikogo. Ryszard to mój kot syjamski. Obchodzimy dziś trzecią rocznicę odkąd go zaadoptowałam.
Zaraz, co?
- Kot?! – Gośka nie potrafiła ukryć zdumienia.
Babka kupuje kotu kwiaty, pokręciła głową z niedowierzaniem.
Zbzikowała czy co? Chociaż w sumie… Michał do normalnych też nie należy, powinni się jakoś dogadać.
- Rozumiem, że ma mnie pani za wariatkę – zaczęła damulka nieco obrażonym tonem. – ale…
- Nie, nie, mój błąd, proszę wybaczyć – zaczęła przepraszać. W końcu nie mogła sobie pozwolić na utratę takiej kandydatki. – Po prostu nie często dostaję takie zlecenia. Co pani powie na ten przepiękny bukiet lwich paszczy? – Pokazała największy bukiet w sklepie. – Ma w sobie coś z rodziny kotowatych, więc powinien być w sam raz. Zapewniam, że Ryszard będzie zachwycony.
- W takim razie biorę!
Kiwnęła dłonią na szofera, który stał obok drzwi, aby podszedł i wziął kwiaty.
- Tadeuszu, podejdź do kasy i zapłać. Są naprawdę piękne.
Korzystając z okazji, że szofer stoi w kolejce, Gosia postanowiła trochę dziewczynę wybadać.
- Jest tu pani przejazdem? – spytała. – Nie widuje się tu za często takich osób. –
W ogóle się ich nie widuje, dodała w myślach.
- Takich, to znaczy jakich? Jestem dziwna? – Spojrzała na dziewczynę niepewnie. - Wiedziałam, że powinnam założyć suknię od mniej znanego projektanta – mruknęła cicho.
Brunetka uśmiechnęła pod nosem. Kimkolwiek była ta kobieta, na pewno nie była snobistyczną damulką. Może co najwyżej była słabo obeznana ze światem plebsu, ale to dało się jeszcze naprawić.
- Nie, wygląda pani ślicznie. Po prostu widać po pani, że jest z dobrego domu i w ogóle. Tacy ludzie z reguły nie przychodzą do takich małych kwiaciarni jak ta – wyjaśniła. – Ale będzie mi bardzo miło, jeśli pani tu zajrzy raz na jakiś czas. Przygotuję dla pani więcej lwich paszczy – dodała, uśmiechając się zachęcająco.
- W takim razie na pewno wpadnę! – odparła z entuzjazmem i ruszyła w stronę wyjścia, ale po chwili się odwróciła. – Ach, byłabym zapomniała. Mam na imię Krystyna, miło mi poznać.
- A ja Gosia – odparła i pomachała nowo poznanej dziewczynie. – Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółkami – uśmiechnęła się szeroko, odprowadzając ją wzrokiem do drzwi, a w jej głowie zaczął się powoli układać plan działania.
- Pani Małgorzato, muszę do toalety – powiedział pan Marian, przerywając rozmyślania dziewczyny.
- Znowu? – warknęła.
- Mam bardzo delikatny pęcherz, naprawdę, i…
- Dobra, bez szczegółów! – Podniosła ręce w obronnym geście. – Idź już pan do domu lepiej, póki mam dobry humor.
- Ale toaleta… Nie wiem czy wytrzymam do domu…
- A weź se pan ten kibel ze sobą, byle szybko – przerwała mu cichym głosem. Naprawdę nie radziła sobie z tym człowiekiem. – I niech pan mówi ciszej z łaski swojej. Nie wszyscy muszą wiedzieć o pana problemach fizjologicznych.
- Co? – spytał jak na złość głośno. – Filozoficznych? Ale ja nie mam problemu z sensem życia tylko z sik…
- Cicho! – Chwyciła szybko różę z wazonu i włożyła mu do ust. Jeszcze tylko kiecki z falbanami brakowało, żeby mógł tańczyć flamenco. – Idź pan grzecznie do łazienki, a później do domu, jasne? – spytała. Miała wielką siłę przekonywania w razie potrzeby. Kiedy pan Marian kiwnął potulnie głową, wzięła kwiat i pozwoliła staruszkowi odejść. Różę natomiast położyła na blacie. W końcu nikomu nie sprzeda czegoś, co miało bliski kontakt ze sztuczną szczęką tego dziadka. Wróciła do pracy a godzinę później zamykała już sklep. Ten dzień był diabelnie męczący, ale dzięki pewnej osóbce nie był stracony.
To tyle na dziś

Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do komentowania