Temat: Galonowie
View Single Post
stare 19.05.2014, 16:37   #12
Annetti
 
Avatar Annetti
 
Zarejestrowany: 09.05.2013
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 198
Reputacja: 33
Domyślnie Odp: Galonowie

Libby, dzięki za komentarz Właściwie to teraz mogłabym napisać zarówno o Gabrielu jak i o Fabianie, ale jednak może najpierw przebrnę przez historię starszego braci. Musicie wiedzieć, że już powoli będą się tworzyć historie ich dzieci <3 Muszę chyba ograniczyć romanse (chyba szczególnie te historyczne źle na mnie wpływają), bo gmatwam tym moim simom życie bardziej niż chyba bym chciała (a może jednak nie?).

Dzisiaj zaczniemy nieco bardziej nietypowo, bo od rodziny innej niż Galonowie Poznacie pewnego „pana”, który wkrótce wystawi Gabriela i jego bliskich na małą próbę. Najpierw jednak trzeba zacząć od tego, co się wydarzyło kilka(naście) lat przed aktualnymi (no powiedzmy) wydarzeniami.



Jan Konieczny pochodził z szanowanej rodziny, która od ponad dwóch wieków piastowała urząd burmistrza w Secretissimum. To oni sprawili, że podczas wojny miasteczko zdołało się obronić, rozwijali je i sprawiali, że mimo różnych kryzysów udawało się wszystkim wyjść na prostą. W tej rodzinie nie było skandali, małżonkowie byli sobie wierni i wszyscy przestrzegali tradycji. To w tej rodzinie przyszli najwybitniejsi burmistrzowie, lekarze i żołnierze miasta. Jan był dumny z tego wszystkiego. Jego marzeniem była kontynuacja wielkich dokonań przodków i na powrót chciał pokazać, że jego ród, choć wymierający, wciąż jest silny. W głębi duszy czuł się jednak potwornie nieszczęśliwy.



Jego żoną została Eliza – przepiękna blondynka z arystokratycznym pochodzeniem, o czym wciąż napomykała. Jako narzeczona była wręcz idealna, a jej radość z rychłych zaślubin z najważniejszym człowiekiem w mieście napawała ją dumą. Jan podzielał jej entuzjazm, wierząc, że ich wspólne życie będzie idealne. Po pierwszych miesiącach małżeństwa doszło do niego jak okrutnie się mylił. Eliza była wyrafinowaną kobietą, która chciała od niego dobrej pozycji i pieniędzy. Można nawet powiedzieć, że się nim brzydziła. Przez następne kilkanaście lat przed wszystkimi odgrywali kochającą się parę, ale gdy zostawali sam na sam wybuchały kłótnie.

Eliza jednak w głębi serca skrywała pewne marzenie.



Pragnęła dziecka ze wszystkich sił, jednak pomimo starań mąż nie mógł jej tego dać. Przez pewien czas myślała, że sobie z tym poradzi, jednak z biegiem czasu coraz silniej odczuwała brak maleńkiej istotki, którą mogłaby się zająć. Miała nawet przygotowany pokoik dla dziecka, w którym potrafiła przesiadywać długie godziny. Tak rozpaczliwie pragnęła tego maleństwa. Często po prostu wybuchała płaczem z bezsilności.



Pewnego ranka, zaraz po przebudzeniu, doszła do wniosku, że wylała już zbyt wiele łez. Nie tak dawno zrobiła badania, z których wynikło, że brak dziecka nie jest jej winą, a bardzo prawdopodobne, że męża. Nie chciała myśleć, że przez takiego idiotę może nigdy nie doczekać potomstwa, więc postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Akurat niedawno wypatrzyła sobie idealnego kandydata.

Młody, dopiero wkraczający w dorosłość mężczyzna z sąsiedztwa od razu jej się spodobał. Wiedziała o nim całe mnóstwo z rozmów z sąsiadką i musiała w duchu stwierdzić, że to co o nim usłyszała bardzo jej się spodobało. Był idealnym kandydatem na ojca jej dziecka.



Przez pierwsze dni, gdy mąż szedł do pracy, ona starała się zwrócić na siebie uwagę młodego studenta, przebywającego w tamtych dniach w domu. Z początku pozwalała sobie na niewinne flirty, a gdy on podjął tę grę postanowiła ruszyć do ataku. W wieczór przed jego wyjazdem dowiedziała się, że ten zamierza odwiedzić jeden z nielicznych klubów w mieście. Postarała się, żeby znaleźć się w tym samym miejscu co on, a potem po kilku drinkach w końcu dostała to czego chciała.



Gdy wyjechał z powrotem na uczelnię, Eliza niedługo potem z radością odkryła, że spodziewa się dziecka. Z niesamowitą zawziętością pochłaniała wszelkie możliwe książki dotyczące macierzyństwa, kupowała dziesiątki malutkich śpioszków i zabawek. Poprawiły się nawet jej relacje z mężem, który święcie wierzył, że to on jest biologicznym ojcem.



Damian Konieczny przyszedł na świat dokładnie w terminie i był zdrowym, ruchliwym chłopcem. Od razu zawładnął sercami rodziców.







Mały nie był jednak podobny do swojego ojca, o czym ten zdawał się doskonale wiedzieć. Nie potrafił jednak zrozumieć dlaczego. Przecież jego żona nie mogłaby mieć kogoś na boku, to było zbyt nierealne aby mógł w to uwierzyć. Mimo wszystko kochał tego chłopca i zamierzał go wyszkolić na burmistrza z prawdziwego zdarzenia. Poza tym bardzo chciał mieć jeszcze jedno dziecko. W końcu skoro raz im się udało, to może jeżeli pójdą za ciosem to doczekają się drugiego dzieciątka.



Eliza z początku dość sceptycznie podchodziła do całej sytuacji. Co prawda macierzyństwo niezwykle jej się spodobało, ale nie chciała robić sobie złudnych nadziei. Przecież przez tyle lat im się nie udawało i musiała uciekać się do zdrady, aby spełnić swoje marzenie. Uległa jednak, wciąż nie wierząc, że mąż w to wierzy.





I źle zrobiła. Jakiś czas potem okazało się, że rosnący jak na drożdżach Damian nie będzie jedynym dzieckiem w rodzinie. Państwo Konieczni spodziewali się wspólnego dziecka!



Tym razem Eliza również wydała na świat chłopca, którego imię tym razem wybierał Jan. Nazwał malucha Lucjanem, na cześć któregoś z wybitnych przodków W każdym razie mam przeczucie, że Damian niezbyt się ucieszył z nowego członka rodziny. Z początku ta dwójka naprawdę nie miała ze sobą zbyt wiele wspólnego...



W każdym razie chłopcy rośli zdrowo i dużo się uczyli. Co prawda Lucjan był zdecydowanym faworytem ojca (o czym Damian nigdy nie zapomniał), jednak to starszy z chłopców miał zostać w przyszłości burmistrzem. Rodzice pokładali w nim duże nadzieje, zmuszając do nauki. Chłopiec był tym co prawda średnio zainteresowany, ale to była jedyna droga do uzyskania aprobaty ojca.







Sprawy w domu zaczęły się poważnie komplikować, gdy Jan dostał pierwszego zawału. Wszyscy wiedzieli, że burmistrz ma problemy z sercem, jednak do tej pory nikt nie chciał nawet myśleć o tym, że ktoś inny mógłby rządzić. W końcu następcą miał być Damian, a chłopak przecież był wtedy niepełnoletni i niedoświadczony. Poważnie rozważano kandydaturę Gabriela Galona – młodego, charyzmatycznego człowieka, którego mieszkańcy bardzo lubili, ale nie był jednak Koniecznym. Chwilowo postanowiono więc, że należy zaczekać i zobaczyć jak sytuacja się rozwinie.



Jan mocno to wszystko przeżywał. Całymi dniami leżał w łóżku, aby zebrać w sobie siłę do dalszego życia. Starał się jak najwięcej przebywać z synami. Lucjana pocieszał, zagadywał, jednak do Damiana mówił jedynie, że pokłada w nim wszelkie nadzieje związane z urzędem burmistrza. To bolało i wywoływało gniew, jednak Damian milczał.

Pewnej listopadowej nocy wydarzyło się to, czego wszyscy się obawiali. Jan dostał kolejnego, tym razem znacznie poważniejszego ataku i zmarł nim pogotowie zdołało dojechać.



Rodzina pogrążyła się w żałobie, wiedząc, że teraz wszystko może się zdarzyć. Rodzinna tradycja była zagrożona. Damian nie umiał jeszcze za wiele aby zostać burmistrzem, o czym znów zaczynała napomykać jego matka. Ojciec dopiero co odszedł ze świata, a ci wszyscy głupcy myśleli jedynie nad tym, kto ma zająć jego miejsce za biurkiem. Damian był wściekły. Już sam nie wiedział czego chce. Czy aby na pewno to były jego marzenia?



Rada miasta postanowiła powierzyć tymczasową władzę Gabrielowi Galonowi, który doskonale orientował się we wszystkich sprawach. Właściwie to był idealnym kandydatem na nowego burmistrza i ludzie naokoło zdawali sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej nim zostanie. Co jednak z Koniecznymi? Eliza wiedziała, że to ona musi obronić honor rodziny i pozycję jej syna. Nie pozwoli przecież aby byle kto zajął należne mu miejsce!

Umówiła się z Gabrielem na krótką rozmowę, nie podając nawet dokładnie przyczyny. Ten po dłuższej chwili wahania i podpowiedzi ze strony współpracowników udał się na spotkanie. W końcu wdowa po Koniecznym mogła mieć jakiś ważny powód, żeby chcieć z nim rozmawiać.



Eliza od razu przystąpiła do sedna sprawy. Chciała aby Gabriel wspaniałomyślnie odrzucił prośbę rady i nie brał udział w wyborach, a pozostał zastępcą burmistrza, wypełniając jego funkcje do czasu, aż Damian będzie mógł się tym sam zająć. Gabrielowi nie mieściło to się w głowie. Dyskusja w końcu przerodziła się w prawdziwą kłótnię.



- Nie odważysz się zrujnować mi życia. To są moje marzenia i naprawdę zależy mi na tym wszystkim.
- A czy ty odważysz się zrujnować marzenia TWOJEGO SYNA?!
Gabriel zamarł w bezruchu, wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczyma.
- Jakiego znowu syna?! Nie mam syna!
- Masz. Przypomnieć ci jak piętnaście lat temu wypłakiwałeś mi się na ramieniu w starym klubie Abramowicza, kiedy rzuciła cię dziewczyna? Nie mów, że nie pamiętasz naszej wspólnej nocy, której owocem jest mój syn. Nie zniszczysz życia Damiana, zapewniam cię o tym. I radzę ci dobrze. Co byłby z ciebie za ojciec, gdybyś się od niego odwrócił?

Zostawiła go z tymi słowami. Gabriel przeciągnął dłonią po swoich gęstych włosach, opierając się o stolik. Potarł podbródek, nagle wszystko sobie przypominając.

- Cholera, faktycznie to może być prawda...







C.D.N.
Annetti jest offline   Odpowiedź z Cytatem