Na początku mojej przygody z The Sims 2 miałam nieco inne przyzwyczajenia, a teraz utrwaliły mi się następujące:
- Nie używam żadnych kodów
- Gram zawsze z wyłączoną wolną wolą
- Unikam negatywnych wspomnień Simów (nigdy nie mają wspomnień związanych z omdleniem, robactwem czy spaleniem jakiejś potrawy, dopuszczam wspomnienie "pożar", ale tylko jeśli jest wywołany przez burzę, "porażenie prądem" oraz "przeniesienie na poprzednie stanowisko pracy" (jeśli już coś takiego się zdarzy, ale prawie nigdy mi się te rzeczy nie przytrafiają)
- Najczęściej tworzę w CAS Simkę i Sima, którym odgórnie ustalam, że są małżeństwem, a potem rodzina powiększa się tylko o dzieci.
- W małżeństwach moich Simów nie ma nigdy zdrad
- Wszyscy członkowie simowej rodzinki są zawsze najlepszymi przyjaciółmi na zawsze, a oprócz tego każdy z nich ma jeszcze sporo BFF (od 5 do 10) wśród miastowych. Moje Simy nie mają wrogów.
- Mając tylu przyjaciół, moje postaci często organizują imprezy i każda jest udana
- Dorośli Simowie zawsze mają pracę (nigdy nie miałam takiego co by nie pracował), rozwijają wszystkie umiejętności potrzebne do awansu, w bardzo szybkim tempie pną się po kolejnych szczeblach kariery i często osiągają jej szczyt. Nie mam ani ulubionej kariery, ani takiej której nie wybieram.
- Simkami najbardziej lubię rozwijać umiejętność gotowania i skwapliwie zbieram im wspomnienia jak to uczyły się przygotowywać coraz to lepsze potrawy. Simy raczej rozwijają kondycję i logikę, ale to zależy (głównie od tego jakie umiejętności są wymagane do awansu)
- Simki (czasem Simy też

) zawsze gotują sporo jedzenia na zapas (opcja odkładania resztek jest dla mnie bardzo przydatna, śniadania i obiady Simów zawsze łatwiej jest dzięki niej zorganizować)
- Rzadko gram postaciami nadnaturalnymi (nigdy żaden mój Sim nie został wilkołakiem czy zombie, a kosmitę miałam chyba tylko raz. Może czas to zmienić)
- Nigdy nie miałam robotów i Servo w Simsach, moje Simy nie tworzą również zabawek i bardzo rzadko korzystają z opcji układania kwiatów. Z tych opcji, które wprowadza "Własny Biznes" nigdy też nie używam wind, więc nawet nie wiem jak to wygląda w grze.
- Czasem moje Simy podnoszą sobie paski nastroju poprzez randki albo spotkania na parceli publicznej (wynik jest zawsze ten sam: randka marzeń, a w przypadku wypadu towarzyskiego: odjazdowe).
- Simowe dzieci zwykle nie chodzą na parcele publiczne tylko zdobywają w szkole szóstki z plusem dzięki codziennemu odrabianiu pracy domowej i wbijają umiejętności, zwłaszcza gotowanie i kreatywność
- Nastolatki też mają zazwyczaj najwyższe oceny, bawią się na parcelach, zawierają pierwsze przyjaźnie z nudnymi npc...

Prawie nigdy nie mają pracy dorywczej; nie daję też ani dzieci ani nastolatków do prywatnej szkoły
- Bardzo rzadko mam rodziny ze zwierzakami, mimo, że ogólnie jest to fajne. Niestety zwierzęta w dwójce są trochę niedopracowane (te interakcje dla kota: "podaj łapę", "wyprowadź na spacer", "zdechł" to lekkie przegięcie)

Kariery dla pupili też są takie sobie.
- Nie korzystam z usług opiekunki, ogrodnika ani pokojówki. Lubię jak Simy same sprzątają dom; zawsze poświęcam temu uwagę, żeby wszystko było superczyste.

Ogrodem (jeśli w ogóle go mam) też moje Simy zajmują się same. Co do opiekowania się dzieckiem, godzę to w taki sposób, by Simy zajmowały się nim naprzemiennie (jednego dnia mama, drugiego tata) i nie mają nigdy żadnego opuszczonego dnia w pracy, bo po prostu posiadają w zanadrzu sporo dni urlopu. Jak widać, wszystko musi być pod moją kontrolą
- Często irytuje mnie to, że muszę równolegle prowadzić przez życie akurat tych Simów, którymi nie chcę w danym momencie grać, by wyrównać ich wiek z inną rodzinką i zwyczajnie tego nie robię, ale żeby dzieci były starsze od rodziców, to mi się jeszcze nie zdarzyło.

Za to czasem nie chce mi się grać studentami, choć ten okres jest przydatny, jeśli chcę Simom rozwinąć umiejętności.
- Emerytami gram bardzo rzadko; prawie nigdy nie dochodzę do tego momentu w którym przychodzi po nich Kosiarz i nigdy nie doczekałam się w Simsach więcej niż trzech pokoleń. Teraz tak sobie myślę, że chciałabym to zmienić i mieć spore drzewa genealogiczne. Gdybym nie odinstalowywała gry za każdym razem, gdy coś mnie zdenerwuje, to pewnie bym miała duży save i wiele ciekawych rodzinek, ale cóż.
- Niemal machinalnie spełniam pragnienia Simów, najczęściej mają platynową aspirację. Nie zawsze jednak realizuję ich pragnienia życiowe... Nagród aspiracji nie używam, nawet gdy czasem korci mnie, by użyć eliksiru odmładzającego Simy.
- Nigdy nie doprowadzam Simów do czerwonego poziomu aspiracji, dlatego nigdy mi nie tańczyli ze szczotką ani też nie widuję Simowego terapeuty. Towarzyski Króliczek nigdy nie odwiedza moich Simów, bo zawsze mają potrzebę towarzystwa zapewnioną na maksa (ci wszyscy przyjaciele npc i liczne imprezy robią swoje) :p
- Nie zajmuję się budowaniem domów, co najwyżej meblowaniem gotowych, ale i tak zwykle mam mało mebli ściągniętych z internetu, a więcej elementów dostosowywania wyglądu Simów (fryzur, makijażów, skinów, oczu itp.) Oczywiście wszystko to w stylu maxis match.
- Jakie wybieram aspiracje? Pragnienie popularności i pragnienie stworzenia rodziny (te dwie najczęściej), na drugim miejscu plasuje się u mnie pogoń za bogactwem, za nią pragnienie zdobywania wiedzy, z kolei poszukiwania przyjemności i pragnienia romansowania nie wybieram prawie nigdy. Aspirację romansowania mają Don Lotario i siostry Kaliente i są to jedyni Simowie z tą aspiracją, którymi chętnie gram.

Nina i Dina to ogólnie moje ulubione maxisowe Simki i też mam pewne schematy według których nimi pogrywam, ale o tym może napiszę kiedy indziej.
- Odkrywam Simami tajemne parcele, związane z hobby i czasem nawet moje postaci osiągają maksymalny entuzjazm względem jakiejś dziedziny, ale nie zwracam na to szczególnie uwagi, bo to się dzieje zwykle w związku z rozwijaniem Simem danej umiejętności, no i wtedy niestety zaczynają się te natarczywe telefony, jak to mój Sim bardzo się czymś pasjonuje. No ale nic...
- Nie sądzę, żeby to było szczególnie ciekawe, ale moje Simy prawie nie czytają książek, rzadko oglądają telewizję i nigdy nie grają w tę niebieską konsolę (jeśli już to w gry na komputerze). Nie grają też w kręgle, rzutki ani w karty... Automaty też jakoś nie są dla nich. :p
- Chyba z dwa razy próbowałam aby moje Simy uszyły coś na maszynie do szycia, ale ani razu nie zdobyłam złotej rangi, umożliwiającej szycie ubrań. Powinnam się tym bliżej zainteresować? Ta opcja jest warta uwagi?
- Jednym Simem kupuję ubrania dla wszystkich grup wiekowych bo tak mi najwygodniej. Jeden Sim kupuje też dla wszystkich komórki i daje je członkom rodziny w prezencie.
- Nigdy nie zmieniam dekoracji w widoku otoczenia.
- Nigdy nie nagrałam żadnego filmiku w Simsach.
Pewnie mam jeszcze inne utarte schematy gry w Simsy, ale to już jakieś drobiazgi, niewarte dalszego wymieniania. U mnie wszystko musi być perfekcyjne i pod moją zupełną kontrolą, przez co wprowadzam mało urozmaiceń do gry. Ale już tak mam, że gdy życie moich Simów nie jest idealne, to mam wrażenie jakbym przegrywała grę, dlatego bardziej mnie cieszy gdy mają wspomnienia typu: "Mam 10 przyjaciół", "Awans" itp. Zamierzam spróbować nowych modeli rozgrywki, chociaż myślę, że i bez tego gra jest fajna i rozbudowana.

Pozdrawiam.