View Single Post
stare 06.09.2014, 19:52   #142
Lady_Sims
 
Avatar Lady_Sims
 
Zarejestrowany: 25.07.2013
Płeć: Kobieta
Postów: 128
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Historie Lady Sims (OD 18 LAT!)

działamy dalej...zobaczcie co u Amy ;-)
zapraszam do komentowania - będę wdzięczna!







Brad: Amy. Musimy porozmawiać.
Amy: Słucham? Skąd wiesz, że tu mieszkam? Jak mnie znalazłeś?
Brad: nie trudno Cię odszukać, Twoje nazwisko jej znane. – zamilkł. Wbił swój wzrok w ziemię. Po chwili kontynuował – Amy… nie chcę rozmawiać o Nas. Nie będę Ci mówił jak bardzo żałuję, tego co się stało. – co? To po co On tu jest???- Amy, dzwoniła do mnie moja mama. – poczułam na swoim ciele falę gorąca. – Twoja mama i Kate, jechały transportem do innego szpitala. Karetka miała wypadek. Straszny wypadek.
Amy: O matko! Co z nimi? Co się stało?
Brad: Amy, Twoja mama i Twoja siostra zmarły kilka godzin temu.

Przeraźliwy żal targnął moim sercem. Poczułam drętwienie w gardle, które omal mnie nie udusiło. Chyba zasłabłam, nogi ugięły się pode mną. Upadłam. Brad mnie złapał. Zaniósł na sofę. Mhm… gdy dowiedziałam się ze moja jest w stanie ciężkim, działo się ze mną to samo….

Po chwili lekko ochłonęłam. Poszłam się wykąpać. Chciałam zmyć z siebie resztki dzisiejszego dnia. Makijaż, sztywna fryzura i niesłychanie niewygodna kiecka. Brad zrobił mi coś do jedzenia. Nie miałam apetytu, ale nie chciałam robić Bradowi przykrości, pamiętałam, że nie cierpi gotować.



Siedziałam na krześle w kuchni, wpatrzona w jeden punkt. Zaczęłam znowu płakać. Łzy płynęły mi same. Brad jak tylko zobaczył moje łzy, szybko podszedł, uklęknął przy mnie. Rzuciłam mu się w ramiona. Nie mogłam i nie umiałam opanować ataku mojego histerycznego płaczu.




Kolejne dni. Tłukłam się po pustym domu, roniąc słone, wielkie jak groch łzy. Piekły mnie zaczerwienione oczy. Nigdzie nie znajdowałam ukojenia. Nie umiałam się z tego otrząsnąć. Thomas z córką, wyjechali do jego rodziny bardzo daleko. Lisa podobno, ….zupełnie nie umiała się podnieść. Ja….spędziłam kilka dni w domu. Spałam, siedziałam przed telewizorem. Znowu zaczęłam palić.






Tak jak przez ostatnich kilka tygodni, dopiero nad ranem zapadłam w nerwowy sen.

Każdego ranka budził mnie Brad lub Alison. Sprawdzali jak sobie radzę. Szkoda ze nie dzwonili, gdy nocami snułam się po pokojach jak widmo w poszukiwaniu zupełnie nie wiadomo czego.




Brad codziennie po jego pracy przyjeżdżał do mnie. Robił coś do jedzenia, siedzieliśmy wspólnie przed TV, potem wracał do domu.









Pogrzeb. Pogrzeb mojej mamy i mojej siostry. Nie pamiętam zbyt wiele. Było dużo osób. Miałam obok siebie Alison i Brada i tak naprawdę to dzięki nim przeżyłam te okropne godziny. Potem kondolencje. Nie chciałam tego. Nagle podniosłam głowę i widziałam kolejkę ustawionych osób, przerażała mnie perspektywa, tego, że zaraz z nimi wszystkimi będę musiała rozmawiać. Widziałam twarz Kevina, osób z pracy, Christiana…




Stałam tam, ale jakby mnie nie było. Czekałam aż zostanę sama, aż będę mogła usiąść na ławce i porozmawiać z moją mamą i siostrą. Wierzyłam, że mnie słyszą. Płakałam jak małe dziecko. Wiedziałam, ze to nie koniec moich łez. Niektórych ludzi nawet nie znałam…









Siedziałam tam długo. Zapadał wieczór. Postanowiłam, że czas wracać do domu. Odwróciłam się i zaczęłam iść tak po prostu przed siebie. Czułam smutek i spokój, płakałam… jednocześnie…wychodząc z cmentarza, tuż przy bramie głównej zobaczyłam Brada. Czekał na mnie. Popatrzyliśmy na siebie, mój płacz zamienił się w uśmiech. Chwycił mnie za dłoń. Szliśmy.





Amy: gdzie zaparkowałeś?
Brad: nie przyjechałem autem. Ktoś mnie przywiózł. Pomyślałem, że dobrze zrobić Ci spacer.
Nie zadawałam zatem żadnych dodatkowych pytań. Odprowadził mnie, szliśmy w ciszy…tak po prostu. Weszliśmy do mieszkania. Nie chciałam nic jeść. Brad dopilnował abym położyła się spać.


Brad: Idę już mała. Jestem umówiony.
Amy: dziękuję. – popatrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko. Pierwszy szczery uśmiech od wielu dni.
Brad: to samo zrobiłabyś dla mnie, jestem Ci to winny.
Amy: nie jesteś.
Brad: Jestem Amy. Wiem to, ale już za późno. Nie będę Ci teraz mówił jak bardzo żałuję tego co się z Nami stało, ale to nie jest na to czas. Każdy z Nas ma już swoje życie. Jedyne co dziś mogę Ci powiedzieć, to przepraszam i na nic więcej już nie liczę. Ty wiesz ze co czuje, ale nie mogę powiedzieć bo byłoby to zbyt okrutne. Nie chce Cię torturować nie zasługuje na ciebie, nie chce patrzeć na Ciebie z tęsknotą skoro wiem, że nie mogę z Tobą być. Wiec… po prostu jestem i zwyczajnie nie róbmy już więcej nic. – pocałował mnie w czoło i wyszedł. – stojąc w drzwiach sypialni, powiedział nie odwracając się nawet – Trzymaj się mała!




Myślałam o jego słowach…chwilę potem zasnęłam. Poczułam ulgę, ze mnie przeprosił, ale jego słowa zupełnie nie zmieniły tego, że oprócz sentymentu i wspomnień – nie czuję już wielkiego szału i bumu…to już chyba zamknięty etap mojego życia. Może trochę żałowałam, tego, że nie zapytałam o to, czego nie było jak sobie wyjaśnić. Gdzie zniknął? Dlaczego tak zadecydował? I kilka innych. Choć z drugiej strony odpowiedzi na te pytanie i tak nie zmieniłyby zbyt wiele.

Kolejne dni zlewały się ze sobą. Byłam już na etapie, pocieszania się tym, że przynajmniej mama już nie cierpi. Zaczęłam wychodzić do sklepów, zaczęłam czytać gazety. Tęskniłam za nowościami modowymi. Zaczęłam zerkać do Internetu. Znalazła ciekawy artykuł, który mówił, że zgodnie z teorią Elizabeth Kubler-Ross kiedy ktoś umiera lub gdy cierpisz z powodu jakiejś ogromnej straty, przechodzisz przez pięć etapów żałoby. Zaczyna się od zaprzeczenia. Strata jest tak niewyobrażalna, że nie możesz w nią uwierzyć. Gniewasz się na wszystkich, na tych, którzy przeżyli, na samych siebie. Wtedy się targujemy. Błagamy, żebrzemy. Jesteśmy gotowi oddać wszystko co mamy. Gotowi zaprzedać dusze w zamian za jeszcze jedne dzień. Kiedy targowanie się zawodzi, a gniew jest nie do wytrzymania, popadamy w depresję, w rozpacz. Zanim nie zaakceptujesz tego, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy. Odpuszczasz i przechodzisz …. do akceptacji.
Dni mijały a ja powoli przechodziłam chyba do ostatniego etapu.

Brad chyba wiedział, że najgorsze już za mną. Od tamtego wieczoru już do mnie przyjeżdżał. Dzwonił codziennie rano. Pisaliśmy tez do siebie sms.


Christian też wysłał mi sms. W treści umieszczony był link i komentarz: „ Wracaj do Nas Nasza wschodząca gwiazdo. PS: brakuje Nam Ciebie”. Uśmiechnęłam się do telefonu i szybko weszłam na sugerowaną stronę internetową. Były zdjęcia z pokazu, był artykuł o mnie, recenzje moich projektów. Zatęskniłam za tym jeszcze bardziej.






Wieczorem odwiedziłam Alison i jej rodzinę. Przez cały wieczór śmiałyśmy się i żartowałyśmy na temat dawnych czasów, potem się popłakałyśmy a potem znowu chichotałyśmy i płakałyśmy na zmianę. Moja przyjaciółka opowiedziała mi o tym, co dzieje się u niej w małżeństwie.






Ostatnio jej perfekcyjnie idealny mąż, kierownik coraz częściej wraca do domu nietrzeźwy. Pomimo licznych próśb i nawet kłótni. Opowiadała mi ja ostatnio zataczał się w drzwiach. Była wściekła, bo jej syn to widzi. Ona sama już nie miała do tego wszystkiego sił. Poszła do pokoju, odłożyła dziecko i cały wieczór kłóciła się z mężem. O wszystko. John pierwszy raz zaczął jej ubliżać, przeklinał i wypominał wiele spraw. Bolało ją to, pomimo świadomości, że to alkohol.





Jej opowieść przerwał nikt inny jak właśnie jej mąż. Upadł na podłogę, z lewej dłoni wypadła mu paczka papierosów w drugiej ręce trzymał butelkę wina. Widziałam smutne oczy Alison. Popatrzyłam jej w oczy i bez słowa wyszłam .



Miałam ochotę na spacer. Szłam ciemnymi ulicami. Myślałam o tym wszystkim. Moją ciszę przerwał telefon, odebrałam błyskawicznie, bałam się to Alison.
Amy: Słucham?

Jennifer: Witam, przepraszam za późną porę telefonu, ale sprawa jest nagląca. Czy mam przyjemność z Panną Amy Tomson?
Amy: tak, słucham
Jennifer: Z tej strony Jennifer Sky – poznałyśmy się na Twoim pokazie. Amy powiem krótko – jutro chce przeprowadzić z Tobą wywiad na żywo w moim nowym programie: Codzienna dawka urody!

Amy:…. Yyyy – byłam zaskoczona.
Ostatecznie zgodziłam się. Przyspieszyłam kroku, muszę przecież się wyspać 
__________________

Ostatnio edytowane przez Lady_Sims : 07.09.2014 - 07:53
Lady_Sims jest offline   Odpowiedź z Cytatem