Cytat:
Napisał Chale
Ja wiem! Ale nie powiem, bo nie chcę spoilerować... 
Pozdrawiam!
|
Haha, dziękuję
Wrzucam kolejny odcinek
Tajemniczy telefon, który wykonał Shayne, był do Pauli. Zaprosił ją do baru, chociaż miał jej unikać i zapomnieć o swoim fatalnym zauroczeniu w niej. W jakiś sposób jednak stracił nad tym kontrolę. Paula wahała się, czy pójść, ale głos Shayna był jakiś dziwny... Miała wrażenie, że jeśli się nie zgodzi, Shayne zrobi coś niedobrego.
"Jeden drink i uciekam, ok? Oliver nie zaśnie bez czytanki, a nie lubi, gdy robi to opiekunka" - powiedziała Paula
"Jeden drink, kolacja... może coś jeszcze..." - Shayne mówił zupełnie tak, jakby nie był sobą. To nie był ten facet, którego poznała, zanim wziął ślub z jej siostrą.
Paula została na kolacji. Tak bardzo chciała już iść, wiedziała, że Oliver jej potrzebuje, ale Shayne wciąż ją zatrzymywał, a ona nie potrafiła mu się sprzeciwić. Rozmawiali, udawała, że dobrze się bawi.
W końcu, po kolacji udało jej się wyrwać ze spotkania. Oczywiście Shayne musiał ją jeszcze odprowadzić. Chciał nawet pojechać z nią taksówką pod jej dom, ale na szczęście udało jej się go powstrzymać. Objął ją nagle w talii, mówiąc:
"Świetnie się z Tobą dziś wieczorem bawiłem. Naprawdę. Ale pamiętaj, że nikomu o tym nie powiesz."
Paulę przeszły dreszcze, a po chwili odpowiedziała: "Jasne, możesz być pewny, że nie powiem. Dla mnie to też był miły wieczór."
"Muszę zrobić jeszcze jedną rzecz i o niej też nikomu nie powiesz. To będzie nasza tajemnica." - dodał Shayne
...i pocałował Paulę.
Łóżko Mii było w połowie puste. Do późnego wieczora czekała na męża, lecz zmęczona zasnęła.
Gdy Shayne wrócił, Mia zbudziła się słysząc otwierające się i zamykające drzwi. Widząc męża w stanie nietrzeźwym, wpadła w furię:
"Gdzie Ty pacanie łazisz po nocach?! Po barach, pubach, a może pod sklepem się alkoholizujesz, co? Pijaczyno!"
"O co Ci chodzi, do cholery, to było tylko kilka drinków w eleganckim barze!"
"Kilka drinków, a śmierdzisz jak gorzelnia! Jak Ty chcesz jutro iść do pracy, ja się pytam?! Jak Ty chcesz spać ze mną w łóżku?!"
"Mia, opanuj się! Nie krzycz, idiotko!"
"Słucham?! Ty mnie nazwałeś idiotką? Ty mnie? To Ty jesteś idiotą! Miałeś już nie upijać się po nocach i co? I znów to samo! Przypomnij sobie, że nadal mamy małe dziecko, a Ty zachowujesz się w ten sposób!"
"To Ty się wydzierasz na cały dom, kiedy ja wracam po cichu! A wiesz co Ci powiem? Właśnie z powodu dziecka ciągnie mnie do baru, gdzie mogę się odstresować od tego całego wychowywania! Nawet nie wiesz, jakie to jest dla mnie trudne!"
Shayne oczywiście wymyślił całą wymówkę o dziecku, żeby Mia nie domyśliła się, że on spotyka się z kimś innym. Wolał, by myślała, że jest tylko pijakiem, niż pijakiem i zdrajcą. Kłócili się jeszcze jakiś czas, aż Mia wysłała go do spania na kanapie. Shayne zasnął szybko, ona przepłakała całą noc.
Rano pojechali obydwoje do pracy. Ani opiekunka, ani Emily nie miały pojęcia, jaki dramat rozegrał się w nocy.
Emily była nawet na to jeszcze zbyt mało świadoma, by rozumieć kłótnie rodziców. Jednak nigdy nie kłócili się przy niej. Ba, nie kłócili się aż tak od paru lat, do minionej nocy.
Gdy wrócili z pracy, Mia od razu chwyciła córeczkę w ręce. Mała wyczuła smutek mamy i sama jakoś tak posmutniała.
Mia przytuliła ją z całych sił, powstrzymując się od łez.
Shayne oznajmił, że wybiera się na siłownię i wyszedł. Rzeczywiście do niej dotarł. Musiał poćwiczyć sztuki walki, gdyż pracował w wojsku.
Gdzie poszedł po siłowni? Znów do baru. Tym razem sam, Paula nie odbierała telefonu. A Mia czekała znów do wieczora...
Zdążyła położyć Emily spać, gdy po jakimś czasie wrócił Shayne. Znów nietrzeźwy. Kolejny raz się pokłócili.
Jakiś czas później była wigilia. Shayne nadal chodził wieczorami do baru, czasem spotykając się tam z Paulą. Zupełnie pogubił się w tym co czuje i kim jest. Ale jedno wiedział na pewno - bardzo kochał swoją córkę i gdy tylko Mia nie widziała, brał ją na ręce, tulił, rozmawiał z nią. Przy Mii to było niemożliwe - nie dawała mu dotknąć córki.
Mia uwierzyła w kłamstwo męża, że to stres spowodowany wychowywaniem dziecka zaprowadził go w alkohol. Nienawidziła go za to, że tak powiedział. A on bardzo żałował tych słów, bo były najwredniejszym kłamstwem, którego prawdopodobnie nie da się odkręcić.
Goście się zbierali.
Na stole stało już jedzenie, co niektórzy siadali, inni jeszcze stali i rozmawiali.
"Patrzcie państwo, oto specjał Petera! Sushi! Tadam!" - przechwalał się Peter.
"Ja potrafię zrobić lepsze." - odezwał się Vincent
Rozpoczęło się otwieranie prezentów.
"Co Ethan, skarpetki dostałeś, że masz taką kwaśną minę?" - droczył się Damon z wnukiem
"Odwal się..."
"Ach, teraz czas na mnie!"
"O cholera, on bierze prezent ode mnie..." - Elijah miał wątpliwości, czy prezent spodoba się Michaelowi.
"Jakby co, nie mówcie mu, że to ode mnie!"
"Co my tu mamy..."
"No coś nie mogę otworzyć!"
Dla Shayna też był jakiś prezent.
Emily siedziała sobie na podłodze i przyglądała się wszystkiemu z uśmieszkiem.
Paula także była na tej wigilii, a Shayne musiał się mocno starać, by nie zrobić niczego podejrzanego przez co ktoś mógłby się domyślić, że zdradza Mię z Paulą.
"Focia na fejsa!"
"Pyyyycha!"
Biedna musiała załatwiać sprawy przy całej rodzinie xd
Pod koniec wigilii Shayne zaoferował Pauli, że odwiezie ją do domu. Nie wiedziała, która decyzja będzie lepsza. Jednak zgodziła się, bo przyszło jej do głowy, że bardziej podejrzane będzie jeśli odmówi.
Shayne jednak zmienił trasę i zajechał pod bar.
"Po co mnie tu zabrałeś?" - Paula była przestraszona
"Nie wiesz? Na jednego małego... drineczka... jeden taniec... i może coś jeszcze." - Shayne znów brzmiał tak dziwnie.
Zatańczyła z nim jak chciał. Nie potrafiła się sprzeciwić.
Gdy chwycił ją mocno i przyciągnął do siebie, po czym zaczął całować, znów nie potrafiła się sprzeciwić. Bała się, że zrobi coś gorszego.
W końcu odwiózł ją do domu, Paula poczuła ulgę. Ale tylko na chwilę, bo wiedziała, że on znów zadzwoni i gdzieś ją zabierze. Bała się, dokąd to wszystko zmierza. Co z Chasem? Ostatnio poświęca mu tak mało czasu. Również jej synek ma jej tak mało ostatnio. Nie spała całą noc, intensywnie myśląc.
Doszła do wniosku, że naprawdę trzeba to zakończyć. Będzie to trudne, bo Shayne jest nieprzewidywalny, a przynajmniej takie sprawia wrażenie... Jednak nie może dalej w to brnąć. W pierwszej kolejności zadzwoniła do Chase'a.
"Chase? Hej, słuchaj, spotkajmy się dziś, ok?"
Chase był wyraźnie zadowolony z telefonu i propozycji Pauli.
"Tęskniłam za Tobą. Bardzo"
"Ja za Tobą też. Tak mało się ostatnio widujemy..."
"Wiem... wybacz. Na zmianę siedzę w badaniach i zajmuję się Oliverem." - Paula nie miała jeszcze odwagi powiedzieć, co tak naprawdę się działo.
"Rozumiem to. Chodź tu do mnie" - Chase przytulił Paulę, a ona poczuła się dobrze i bezpiecznie w jego ramionach, w odróżnieniu od tego, gdy obejmował ją Shayne.
Wpadli na pomysł, by ulepić bałwana
A potem rzucali się śnieżkami. Paula poczuła się jak beztroskie dziecko, zapominając na jakiś czas o tym, co robi z nią Shayne i że Chase o tym nie wie, a kiedyś trzeba będzie mu powiedzieć.
Spędzili ze sobą prawie cały dzień. Pod wieczór Chase odprowadził ją pod same drzwi, dał buziaka i poszedł do swojego domu.
Taa... oto, co opiekunka tak naprawdę robi, gdy rodzic wyjeżdża z domu załatwiać swoje sprawy xd
Następnego dnia Paula postanowiła spotkać się z Shaynem i powiedzieć mu, że nie chce się z nim więcej spotykać. Od rana drżały jej ręce.
"Mamusia musi gdzieś iść, ale zabiera Cię ze sobą. Trzymaj za mamusię kciuki!"
Spotkali się w parku.
"Shayne, musimy porozmawiać..." - zaczęła prosto z mostu.
"Nie możemy tak dłużej. Ja nie mogę... Nie mogę tak spotykać się z Tobą i... robić to wszystko, co robimy. Ty jesteś mężem mojej siostry. Nawet nie wiesz, jak boli mnie to, co się między nami dzieje. Ranimy naszą Mię i małą Emily... i mojego Olivera. I Chase'a. Musimy to zakończyć. Ja to kończę." - wyrzuciła z siebie wszystko, co chciała powiedzieć, zestresowana, spocona, drżąca... Czekała co odpowie jej Shayne.
"Ach tak?" - Shayne wydawał się zaskoczony.
"Skoro tak zadecydowałaś... Niech Ci będzie. Kończymy to wszystko. Ale pamiętaj, że to była Twoja decyzja" - dodał tym swoim dziwnym tonem, odwrócił się i odszedł.
Paula nie wiedziała co myśleć o tej odpowiedzi. Wzięła swojego Olivera i posadziła go na koniku.
Oliver wesoło się bawił, a jego mama cieszyła się, że udało jej się zakończyć romans. Jednak gdzieś w głębi męczył ją jeszcze mały niepokój...
"...pamiętaj, że to była Twoja decyzja." - w jej głowie rozbrzmiewał głos Shayna wypowiadający te niepokojące słowa.
Wieczorem umówiła się z Chasem.
Pojechali razem do klubu.
"Wiesz, że ślicznie Ci w tej sukience?" - komplementował ją Chase.
"Cała jesteś śliczna. Nie zostawiaj mnie już tak długo samego, bo tęsknię i martwię się, czy u Ciebie wszystko w porządku."
"Oczywiście, że w porządku..." - Paula nadal czuła, że nie jest to odpowiedni moment do opowiedzenia Chase'owi o wszystkim.
Poszli razem na parkiet.
Tańczyli ze sobą, wciąż patrząc sobie w oczy, a Paula czuła się tak swobodnie przy nim i tak bezpiecznie.
Sama pchała się w jego ramiona, chcąc zapomnieć o Shaynie i poczuć kojący smak miękkich ust Chase'a.
"Między nami... To już chyba tak na poważnie, co?" - zapytała
"Pewnie, że tak" - odpowiedział jej Chase i znowu się pocałowali.
Wypili kolejne drinki i poszli na górę.
W swoich objęciach przesiedzieli tam długi długi czas...
Gdy wychodzili z klubu, Paula odczytała dziwnego smsa od Shayna:
"Spodziewaj się niespodziewanego"
Paulę przeszył nieprzyjemny dreszcz.
A co słychać u Michaela? Chłopak odwiedził stadninę w pewnym celu...
...kupił konia

! A dokładniej klaczkę o imieniu Pera. Jakiś czas temu zainteresował się jazdą konną, zakupił działkę, na której postawiono stajnię, a tego dnia nareszcie kupił swojego pierwszego konia.
Padał deszcz, więc trzeba było szybko wprowadzić konia w suche miejsce.
"Twoja zagroda jest tam" - wskazał Michael koniowi xd
Następnie, każdego ranka przed pracą, wypuszczał konia na pobliski plac treningów.
Pamiętacie Poziomkę? Odkryła w sobie talent muzyczny i robi wszystko by stać się sławną piosenkarką
A tu mamy nastoletniego Jake'a.
Po powrocie z pracy, Michael zabrał mamę i Poziomkę na plac treningów, by towarzyszyły mu w nauce jazdy konnej.
"Hmm... Jakby tu na Ciebie wsiąść?"
Poziomka jednak stwierdziła, że to dobra okazja, by zaśpiewać kilka piosenek publicznie i przy okazji zarobić parę simoleonów
"Dobra jest, nie?"
"Świetnie śpiewa!"
"Co za głos!"
Poziomka słysząc pochwały, nabierała coraz większej pewności siebie.
Szczególnie Ethan był zafascynowany głosem Poziomki.
Michael zaś próbował wdrapać się na Perę.
"Jeszcze... trochę... już prawie..."
Tymczasem ktoś, kogo dawno nie było, zawitał na plażę...
BONUS:
Jacob zastrasza paparazzi
W świetle... fleszy