Witam wszystkich

Na początek chciałabym zwrócić się do Was z pewnym pytaniem - dlaczego nikt nie ma chęci na skomentowanie mojego OJSG? Być może nikt go nie czyta i wstawiam to sama dla siebie - co w sumie i tak nie jest złe.
Przechodząc do rzeczy, dodaję kolejne losy rodziny Sova:
W nocy również było jej trochę niedobrze i nie mogła rozstać się z białym porcelanowym bożkiem. Zastanowiła się chwilę. Powoli docierało do niej, co może być objawem nudności. Nie - na pewno się czymś zatruła.

Jej obawy okazały się być prawdziwe - była w ciąży. Nie wiedziała co z tym zrobić.

Zadzwoniła do ojca nienarodzonego dziecka.
- Thronton...?- zapytała drżącym głosem- Musimy porozmawiać.
- Nie mogę się z tobą spotkać- usłyszała surowy głos- O co chodzi?
- Jestem w ciąży.
Po chwili usłyszała tylko przekleństwo i dźwięk odłożonej słuchawki.

Pomimo tego, że na pomoc od strony mężczyzny nie mogła liczyć, próbowała dać sobie radę sama. Zaczęła przygotowywać kącik dla dziecka w swoim pokoju. O przeprowadzce nie było mowy.

Pomyślała, że może jej przyjaciółka choć trochę ją wesprze. Zadzwoniła do Danuty Landgraab.

Kiedy przyszła, zwierzyła jej się ze wszystkiego i zapytała, czy w takiej sytuacji może liczyć na podwyżkę. Danuta naturalnie się zgodziła. Powiedziała również, że musi spróbować porozmawiać jeszcze raz z ojcem.

Sophie skorzystała z rady. Thornton zaprosił ją do środka i wysłuchał. Nim zdążył się odezwać, do pokoju wparowała wściekła żona.

- Czy ja ci czegoś wcześniej nie powiedziałam?!- zapytała zła- Wynoś się i daj nam spokój!

Sophie z dnia na dzień czuła, że dziecko w jej brzuchu staje się coraz bardziej niecierpliwe.

Postanowiła zadzwonić do jedynej zaufanej osoby, którą miała.

Gdy Danuta przyszła, dziewczyna wyjaśniła, że termin porodu jest coraz bliżej. Zapytała, czy do tego czasu mogłaby być przy niej i w razie potrzeby odwieźć ją do szpitala.

Poród zaczął się w nocy i Danuta szybko zawiozła przyjaciółkę do szpitala.

Dziewczyna wróciła do domu wraz ze swoją nowonarodzoną córeczką, której nadała imię Emma. W tym momencie nie myślała nawet o Thornton’ie, który tak okrutnie zachował się wobec niej. Miała na uwadze wyłącznie dobro dziecka.

Była bardzo wdzięczna swojej najlepszej przyjaciółce, która zobowiązała się pomóc w opiece nad Emmą.

Czas płynął nieubłaganie i zanim Sophie spostrzegła, jej ukochana córeczka dorastała. Urodziny obchodziły we dwie. Mimo, że Danuta obiecała dziewczynie pomóc, nie mogła tym razem zjawić się na uroczystości.

Emma z wyglądu bardzo przypominała ojca. Z charakteru jednak była inna. Zawsze uśmiechnięta i przyjacielska. Czasami pytała mamy, dlaczego nie ma taty. Sophie odpowiadała, że tatuś zginął w wypadku i by o nim nie myślała.

Któregoś dnia Sophie stwierdziła, że małej zrobi dobrze trochę świeżego powietrza. Wyszły zatem razem na dwór i przy okazji Emma uczyła się chodzić.

Pech chciał, że akurat tego dnia Thornton przechadzał się tamtędy.

- Sophie!- zawołał i podszedł.
- A co ty tutaj robisz?- zapytała dziewczyna.
- Chciałbym ci coś wyjaśnić... Małżeństwo z Morganą to pomyłka. Chcę być z tobą, możemy wziąć ślub, razem wychować…
- Koniec, przestań. Nie chcę tego słuchać.
- Ale muszę ci to wyjaśnić, ja…

- Nie chcę cię widzieć, idź stąd!

Sophie starała się zapomnieć o całym wydarzeniu. Zajmowała się tylko córeczką. Zrobiłaby dla niej wszystko, ale nie mogła pozwolić na takie upokorzenie jak ślub z Thornton’em.

Danuta w końcu znalazła dla niej czas i odwiedziła ją. Wspierała Sophie jak tylko mogła.