Cytat:
Napisał Isabell
W 2 dni przeczytałam całą historię  .
Pewnie nad żyrafą na niebie XDD. Czekam na następny odcinek ;3
|
Jest mi bardzo miło, że przeczytałaś wszystko w 2 dni

!
Hahah, tak to pewnie ta żyrafa ^^
Cytat:
Napisał Christa
Ładne zdjęcia i piękni simowie na nich.  Bardzo sympatyczna ta klacz, urzekła mnie. Jestem ciekawa dalszych losów i czekam z niecierpliwością. zapraszam też do siebie. 
|
Dziękuję
Kolejny odcinek poniżej i oczywiście zajrzę do Ciebie^^
Michael zawsze będzie atrakcyjny

Arminą na razie niestety nie mam kiedy grać, jest samotna, chociaż z chęcią zagrałabym nią jakąś historię. Może kiedyś

Te pikselowe cienie mnie dobijają... ^^
Łapcie kolejny odcinek, ale uwaga, bo jest trochę poważniejszy.
Emily z pozoru miała normalne dzieciństwo. Chodziła do szkoły, dobrze się uczyła, była koleżeńska dla rówieśników.
Ale kiedy wracała do domu, jej mina od razu zmieniała się w smutną. Bez słowa siadała do lekcji i odrabiała je pod okiem zniecierpliwionego taty.
Shayne, kiedyś normalny mężczyzna, kochający mąż i ojciec, teraz nie miał dnia bez przynajmniej jednej butelki piwa.
Po alkoholu stawał się nie do zniesienia.
"Moje drogie panny, co to za posiedzenia? Już do garów!" - krzyczał.
"Tato..." - szepnęła Emily czując jak zbierają jej się łzy w oczach
"Shayne, uspokój się." - Mia próbowała jakoś go opanować.
Niestety, jak zwykle doszło do kłótni, Emily rozpłakała się i uciekła do swojego pokoju.
"Dlaczego nie mogę mieć normalnego tatusia...?" - myślała.
Shayne w trakcie kłótni nagle wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami. Mia doskonale wiedziała, gdzie miał zamiar pójść. Do baru, by jeszcze bardziej się doprawić alkoholem.
"...ta moja żona jest nie do zniesienia! Nic w domu nie robi, tylko siedzi na dupie i plotkuje z moją smarkatą córką. W dodatku zbrzydła po ślubie. Uwierzy pan? Brałem ślub z pięknością, a ona zbrzydła! To okropne!" - wylewał swoje pijackie żale barmanowi, który doskonale wiedział, że Shayne to wszystko sobie ubzdurał. Znał Mię i wiedział, że to piękna i porządna kobieta. Było mu jej szkoda, ale nie miał zamiaru mieszać się w nie swoje sprawy.
Gdy Shayne'owi wyczerpały się tematy, usiadł samotnie na kanapie.
"Zbrzydła... jak ona mogła mi to zrobić?" - mruczał do siebie
"Jak ona mogła stać się gorsza od swojej siostry Pauli? Gdzie ja miałem oczy wybierając spośród sióstr?" - mruczał dalej ze smutkiem. Nadal był zadurzony w Pauli i dlatego wydawało mu się, że jej siostra jest od niej gorsza. Był całkowicie zagubiony.
W barze był tak długo, dopóki nie trzeba było zamykać. Wyszedł chwiejnym krokiem i podążył w stronę domu.
Tuż przed drzwiami stracił przytomność, upadając z hukiem na ziemię.
Emily słysząc huk, zbudziła się i popędziła do drzwi. Zauważyła ojca i krzyknęła po mamę.
Gdy Mia zobaczyła w jakim stanie jest Shayne, załamała się.
"Co za kupa nieszczęścia z tego frajera..." - rzekła do siebie i kazała Emily wracać do łóżka.
Mia nachyliła się nad mężem i zaczęła nim potrząsać, by się obudził. W końcu otworzył oczy i skoczył na nogi, jak poparzony.
"Co Ty wyprawiasz?! Zostaw mnie, obleśna ropucho!" - krzyknął na swoją żonę
"Próbowałam Cię obudzić, żebyś nie spał przed drzwiami na mrozie!"
"Nie musiałaś!"
Wściekli weszli do domu, Shayne rzucił się na kanapę i znów zasnął, a Mia usiadła w kuchni i już nie zmrużyła oka do rana, myśląc nad całym swoim beznadziejnym małżeństwem.
Rano, gdy Emily wybierała się do szkoły, Mia weszła do jej pokoju i uściskała ją mocno.
"Damy sobie radę razem, córeczko. Obiecuję, że dołożę wszelkich sił, by to wszystko jak najszybciej się skończyło" - szepnęła młodej do ucha.
Emily podążyła do autobusu szkolnego, a Mia wyszła tuż za nią z pokoju. Shayne widział to i wykorzystał jako kolejny powód do kłótni.
"Nastawiasz ją przeciwko mnie, co?! No przyznaj się! Co jej takiego nagadałaś, że potem będzie na mnie patrzeć z niechęcią i omijać szerokiem łukiem?"
"Odczep się, ja nic takiego nie zrobiłam!" - broniła się Mia.
"Akurat Ci uwierzę, Ty kłamliwa s***! Zobaczysz, ja się dowiem co jej nagadałaś!"
Mia spojrzała ze smutkiem na swojego męża i spuściła głowę w bezradności. Nie miała zamiaru ciągnąć tej kłótni i tłumaczyć, że ona nic nie musi mówic swojej córce, by ta zachowywała się w ten sposób wobec ojca. Po chwili każde z nich wsiadło w swoje auto i pojechało do pracy.
Po szkole, Emily bawiła się wesoło na swoim podwórku. Była całkiem innym dzieckiem, gdy Shayne'a nie było w pobliżu.
Po pracy, Mia wybrała się na samotny spacer do miasta, by choć trochę odpocząć od spraw domowych.
Dla pewnego przechodnia musiała wyglądać intrygująco, gdyż kiedy ją zobaczył, popędził po kwiaty, a następnie zagadał.
"Przepiękne kwiaty dla przepięknej kobiety! Proszę się uśmiechnąć!"
"Ale... o co chodzi? To jakiś wkręt?" - Mia była zdziwiona i patrzyła nieufnie na mężczyznę.
"Jaki wkręt? To już nie można dać kwiatów kobiecie? Siedziała Pani taka zmartwiona, nie mogłem przejść obojętnie nie poprawiając Pani humoru." - odpowiedział.
"No dobrze, rozumiem... dziękuję." - Mia przyjęła kwiaty.
"Przepraszam, jeśli wydaję się Pani nachalny. Ale muszę zapytać - pójdzie Pani ze mną na małego drinka? Wciąż widzę smutek w Pani oczach." - zapytał nagle nieznajomy, a Mia nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Nie było w jej zwyczaju umawianie się z nowo poznanymi facetami na drinka, od kiedy była mężatką. Ale była przecież nieszczęśliwą mężatką...
"Faktycznie, jest Pan trochę nachalny. Ale chodźmy na tego drinka" - odpowiedziała w końcu, lekko się uśmiechając.
Gdy dotarli na miejsce, przypomnieli sobie, że właściwie nie znają swoich imion.
"Proszę mi mówić po imieniu, jestem Jamie" - przedstawił się nieznajomy.
"Mia".
"Czy dowiem się, co taka piękna kobieta robiła smutna i samotna w parku?"
"Wiesz... po prostu mam wiele na głowie i chciałam przez chwilę od tego odpocząć" - odpowiedziała wymijająco. Nie miała zamiaru opowiadać swojej historii ledwo poznanemu facetowi.
Był ciepły dzień wczesnej jesieni, zamówili więc drinki w barze nad basenem.
Jamie nieustannie wpatrywał się w Mię, co ją trochę krępowało i starała się unikać jego wzroku.
"Nie patrz tak na mnie..." - powiedziała mu w końcu.
"Przepraszam" - odpowiedział jej, wciąż jednak patrząc.
Rumieńce wstąpiły na twarz Mii. Opamiętała się jednak i gdy tylko dokończyła drinka, zakończyła spotkanie, tłumacząc się jakąś pilną robotą w domu.
Minęło kilka dni. Wydawało się, że to spotkanie było ich pierwszym i ostatnim, bo nawet nie wymienili się numerami telefonów, nie znali swoich adresów. Ale któregoś dnia spotkali się przypadkiem na mieście i wylądowali razem w restauracji.
"Dziękuję za ten obiad. Mogłam na chwilę zapomnieć o swoich zmartwieniach." - powiedziała Mia, gdy już zbierali się do domów.
"Nie ma za co, to była dla mnie sama przyjemność."
Mia nie wiedziała, że w tym czasie w domu Shayne znów upił się do nieprzytomności.
Gdy wróciła, miała niemiłą niespodziankę...
"A ten znowu... Ja już tego nie zniosę..." - wymawiając te słowa sama do siebie, rozpłakała się i wyszła do kuchni.
Usiadła przy stole, bezradna, czując jak wszystko w środku rozrywa ją boleśnie ze smutku. Łzy leciały jej ciurkiem.
Nagle w kuchni pojawiła się Emily.
"Mamusiu, co się dzieje...?" - zapytała zmartwiona.
"Twój ojciec znów się upił. Idź już do pokoju, proszę Cię." - odpowiedziała przez łzy. Chciała być teraz sama.
Shayne nie przejmował się tym, że jego żona i córka były nieszczęśliwe przez niego. Bardziej obchodził go jego własny problem. W barach i klubach bywał często, by się znieczulić.
Nie wiedział, jak w tym wszystkim się odnaleźć. Nie mógł odejść do kobiety, którą kochał, bo ona go nie chciała. A poza tym miała innego. Natomiast jego własna żona go obrzydzała...
Wypijał kieliszek za kieliszkiem, aż w końcu nie obchodziło go kompletnie nic.
Wtedy szedł na parkiet chwiejąc się i zaczynał swój pijacki taniec.
Następnego dnia zawsze miał kaca, ale nie przeszkadzało mu to.
Emily przejęła część domowych obowiązków ojca i np. na jesień to ona grabiła liście.
A gdy nikt nie patrzył, bawiła się, próbując nie przejmować się niczym.
Do Mii zadzwonił telefon.
"Witaj! Co powiesz na mały spacer po mieście?" - wesoło zabrzmiał w telefonie głos Jamiego.
"No nie wiem... A jeśli..." - Mia obawiała się, że ktoś zauważy, jak często spotykają się we dwoje.
"Nie daj się prosić!" - Jamie nie ustępował i Mia w końcu się zgodziła.
Ustalili, że spotkają się w miejscu gdzie są trenowanie konie. Jamie był tam akurat, gdyż trenował kilka koni.
"Pera to chyba klacz Twojego kuzyna, prawda? Jest świetna, niedługo zamierzamy ją wysłać na wyścigi!" - opowiadał z przejęciem Jamie, a Mia zaniepokoiła się, że ktoś z jej rodziny go zna.
Po chwili zmienili temat i rozmawiali najnormalniej w świecie, jak zwykli kumple. Jamie jednak nie mógł znieść nieustannego smutnego wzroku Mii.
"Coś Cię męczy, prawda? Powiedz mi." - powiedział do niej spokojnym głosem i chwycił za dłoń.
Mia pierwszy raz poczuła ciepłe dłonie Jamiego, które chwyciły ją mocno, jakby chcąc uchronić przed wszelkim złem. Poczuła się niezręcznie, bała się, że ktoś ich zauważy, a jednocześnie chciała by ta chwila wciąż trwała.
Spojrzała nieśmiało w oczy swojego przystojnego kolegi, który ciągle dążył do uszczęśliwiania jej, od kiedy tylko się spotkali. Nie rozumiała jego zachowania, nie wiedziała, czy może mu ufać.
(to zdjęcie, achh

)
Nagle usłyszeli głośny dźwięk gitary. To Ethan dawał właśnie publiczny występ. Jamie puścił dłonie Mii, a ona pozostawiła go bez odpowiedzi na pytanie, co ją męczy.
"Idziemy posłuchać?" - zapytał, jak gdyby nigdy nic.
Poszli i zachwycali się muzyką Ethana.
"To mój siostrzeniec!" - pochwaliła się Jamiemu.
"Naprawdę? Jest niesamowity! Ma przed sobą wielką przyszłość!" - mężczyzna był zdumiony.
W pewnym momencie zadzwonił telefon Mii.
"Gdzie jesteś?! Wracaj natychmiast szykować mi jedzenie! Ale to już! Bo jeśli nie, to nie ręczę za siebie!" - krzyczał przez telefon Shayne.
"Przepraszam, ale muszę wracać do domu. Do zobaczenia." - powiedziała Mia do Jamiego i szybkim krokiem poszła w stronę domu.
Ledwo weszła do domu, a Shayne kontynuował swoje krzyki:
"Co Ty sobie wyobrażasz, zostawiać mnie bez jedzenia?! Jestem głodny, więc gotuj! JUŻ!"
"Przecież potrafisz sam gotować." - próbowała coś powiedzieć Mia.
"To Ty jesteś od tego w tym domu, już zapomniałaś?! Nie obchodzi mnie jakieś Twoje widzimisię, że to ja mam gotować! Chyba Cię poj****ło!"
"To chyba właśnie Ciebie po****ło, że mnie tak traktujesz!"
"Bo tylko na to zasługujesz, szma**!"
Kiedy tak się kłócili, do kuchni weszła Emily i wszystko słyszała...
Kiedy ją zauważyli, rozpłakała się i pobiegła do pokoju.
"No i co robisz, szma**, Twoje dziecko teraz ryczy!"
"Zamknij się, frajerze, to wszystko Twoja wina!"
"Nie chcę tu mieszkać!" - krzyknęła zapłakana Emily.
Rzuciła się na podłogę i płacząc, zakryła swoje uszy, by nie słyszeć dalszej kłótni rodziców.
"Mam dość tego zasranego domu..." - szepnęła do siebie.
A Shayne oczywiście po wszystkim wybrał się do klubu.
"To samo co zawsze?" - zapytała barmanka
"Tak, bo wkur**ła mnie ta sama, co zawsze moja żałosna żona." - odpowiedział jeszcze wściekły.
Tymczasem w domu Petera i Stacy odbywały się przygotowania do urodzin bliźniaczek.
Peter wziął na siebie zadanie, by zadzwonić do wszystkich, których chcieli zaprosić.
Już przebrane w śliczne urodzinowe sukienki, bliźniaczki bawią się wspólnie lalką.
Diana udaje, że mówi głosem lalki, a "zainteresowana" Laura dłubie w nosie xD
Po jakimś czasie zaczęli się pojawiać goście.
Peter chwycił Laurę i zaprosił wszystkich do kuchni na dmuchanie świeczek.
Stacy już trąbiła przez trąbkę, nie mogąc się doczekać przemiany swoich córek.
Kath do niej dołączyła.
Ben śmieje się... z tyłka Vincenta xd?
Bierzemy wielki wdech!
I dmuchamy!
Radość gości
A dla Laury to czas na...
...przemianę!
Szybko dorwała się do torta ^^
Nie wiem, co to za czarownica mi przyszła na przyjęcie xd
Został jeszcze tort dla Diany.
Wszyscy się cieszą, tylko Jake jakiś nie w sosie...
Do Petera i Stacy dotarło chyba, że ich córki rosną, a Kath z uśmiechem na twarzy obserwuje przemianę Diany ^^
I tak wygląda większa Diana.
Największy kawał torta sobie ukroiła...
Specjalnie dla dziewczynek na gitarze gra... Jake?
Widocznie podglądał swojego starszego brata Ethana i również nauczył się gry na gitarze. Towarzystwo słucha z zainteresowaniem.
W tle nawet Damon cieszy się muzyką.
Kath wykorzystuje okazję, by porozmawiać z dawno niewidzianym bratem, a bliźniaczki się wygłupiają.
"Zrobił się z Ciebie straszny samotnik. Jak tak możesz? Odwiedziłbyś mnie czasem, poopowiadał co się dzieje z Tobą. Masz w ogóle kogoś?" - Kath próbowała nawiązać rozmowę z bratem.
"Przestań. Wiesz, że stałe związki to nie dla mnie. A skoro chcesz, możemy umówić się któregoś razu na kawę" - odpowiedział jej Damon.
Po przyjęciu dziewczynki pomagały posprzątać. Diana właśnie myje naczynia.
Wieczorem grzecznie poszły do swojego pokoju i ułożyły się do snu na swoim nowym, dwupiętrowym łóżku.
"Ale super tu na górze!" - cieszyła się Laura.
A rankiem, gdy poszły do szkoły, ktoś stanął na nogi o własnych silach i bawił się, czekając na swoją właścicielkę.
BONUS:
Wygłupy Elijah'a z synem Benem ^^