View Single Post
stare 09.11.2014, 13:08   #121
Neillé
 
Avatar Neillé
 
Zarejestrowany: 10.07.2006
Skąd: ZG
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 406
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Losy rodziny River

Cytat:
Napisał Isabell Zobacz post
W 2 dni przeczytałam całą historię .
Pewnie nad żyrafą na niebie XDD. Czekam na następny odcinek ;3
Jest mi bardzo miło, że przeczytałaś wszystko w 2 dni !
Hahah, tak to pewnie ta żyrafa ^^

Cytat:
Napisał Christa Zobacz post
Ładne zdjęcia i piękni simowie na nich. Bardzo sympatyczna ta klacz, urzekła mnie. Jestem ciekawa dalszych losów i czekam z niecierpliwością. zapraszam też do siebie.
Dziękuję
Kolejny odcinek poniżej i oczywiście zajrzę do Ciebie^^

Cytat:
Napisał Chale Zobacz post
Znów jestem spóźniona...

Mój błąd, piszę z pamięci i musiały mi się pomylić obrazki

Ha! Miałam rację, kosmici poznają simową technologię!
Muszę znaleźć nowy obiekt westchnień. Michael po ślubie nie będzie atrakcyjny
Armina ma piękne oczy. Spotyka się z kimś, czy forever alone?
Zakładam fanklub pikselowych cieni oraz problemów maxisowych simów... OMGF co się tam dzieje!
Michael zawsze będzie atrakcyjny
Arminą na razie niestety nie mam kiedy grać, jest samotna, chociaż z chęcią zagrałabym nią jakąś historię. Może kiedyś
Te pikselowe cienie mnie dobijają... ^^


Łapcie kolejny odcinek, ale uwaga, bo jest trochę poważniejszy.


Emily z pozoru miała normalne dzieciństwo. Chodziła do szkoły, dobrze się uczyła, była koleżeńska dla rówieśników.


Ale kiedy wracała do domu, jej mina od razu zmieniała się w smutną. Bez słowa siadała do lekcji i odrabiała je pod okiem zniecierpliwionego taty.


Shayne, kiedyś normalny mężczyzna, kochający mąż i ojciec, teraz nie miał dnia bez przynajmniej jednej butelki piwa.


Po alkoholu stawał się nie do zniesienia.
"Moje drogie panny, co to za posiedzenia? Już do garów!" - krzyczał.
"Tato..." - szepnęła Emily czując jak zbierają jej się łzy w oczach
"Shayne, uspokój się." - Mia próbowała jakoś go opanować.


Niestety, jak zwykle doszło do kłótni, Emily rozpłakała się i uciekła do swojego pokoju.
"Dlaczego nie mogę mieć normalnego tatusia...?" - myślała.


Shayne w trakcie kłótni nagle wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami. Mia doskonale wiedziała, gdzie miał zamiar pójść. Do baru, by jeszcze bardziej się doprawić alkoholem.


"...ta moja żona jest nie do zniesienia! Nic w domu nie robi, tylko siedzi na dupie i plotkuje z moją smarkatą córką. W dodatku zbrzydła po ślubie. Uwierzy pan? Brałem ślub z pięknością, a ona zbrzydła! To okropne!" - wylewał swoje pijackie żale barmanowi, który doskonale wiedział, że Shayne to wszystko sobie ubzdurał. Znał Mię i wiedział, że to piękna i porządna kobieta. Było mu jej szkoda, ale nie miał zamiaru mieszać się w nie swoje sprawy.


Gdy Shayne'owi wyczerpały się tematy, usiadł samotnie na kanapie.
"Zbrzydła... jak ona mogła mi to zrobić?" - mruczał do siebie


"Jak ona mogła stać się gorsza od swojej siostry Pauli? Gdzie ja miałem oczy wybierając spośród sióstr?" - mruczał dalej ze smutkiem. Nadal był zadurzony w Pauli i dlatego wydawało mu się, że jej siostra jest od niej gorsza. Był całkowicie zagubiony.


W barze był tak długo, dopóki nie trzeba było zamykać. Wyszedł chwiejnym krokiem i podążył w stronę domu.


Tuż przed drzwiami stracił przytomność, upadając z hukiem na ziemię.


Emily słysząc huk, zbudziła się i popędziła do drzwi. Zauważyła ojca i krzyknęła po mamę.


Gdy Mia zobaczyła w jakim stanie jest Shayne, załamała się.
"Co za kupa nieszczęścia z tego frajera..." - rzekła do siebie i kazała Emily wracać do łóżka.


Mia nachyliła się nad mężem i zaczęła nim potrząsać, by się obudził. W końcu otworzył oczy i skoczył na nogi, jak poparzony.
"Co Ty wyprawiasz?! Zostaw mnie, obleśna ropucho!" - krzyknął na swoją żonę
"Próbowałam Cię obudzić, żebyś nie spał przed drzwiami na mrozie!"
"Nie musiałaś!"


Wściekli weszli do domu, Shayne rzucił się na kanapę i znów zasnął, a Mia usiadła w kuchni i już nie zmrużyła oka do rana, myśląc nad całym swoim beznadziejnym małżeństwem.


Rano, gdy Emily wybierała się do szkoły, Mia weszła do jej pokoju i uściskała ją mocno.
"Damy sobie radę razem, córeczko. Obiecuję, że dołożę wszelkich sił, by to wszystko jak najszybciej się skończyło" - szepnęła młodej do ucha.


Emily podążyła do autobusu szkolnego, a Mia wyszła tuż za nią z pokoju. Shayne widział to i wykorzystał jako kolejny powód do kłótni.
"Nastawiasz ją przeciwko mnie, co?! No przyznaj się! Co jej takiego nagadałaś, że potem będzie na mnie patrzeć z niechęcią i omijać szerokiem łukiem?"
"Odczep się, ja nic takiego nie zrobiłam!" - broniła się Mia.


"Akurat Ci uwierzę, Ty kłamliwa s***! Zobaczysz, ja się dowiem co jej nagadałaś!"
Mia spojrzała ze smutkiem na swojego męża i spuściła głowę w bezradności. Nie miała zamiaru ciągnąć tej kłótni i tłumaczyć, że ona nic nie musi mówic swojej córce, by ta zachowywała się w ten sposób wobec ojca. Po chwili każde z nich wsiadło w swoje auto i pojechało do pracy.


Po szkole, Emily bawiła się wesoło na swoim podwórku. Była całkiem innym dzieckiem, gdy Shayne'a nie było w pobliżu.






Po pracy, Mia wybrała się na samotny spacer do miasta, by choć trochę odpocząć od spraw domowych.


Dla pewnego przechodnia musiała wyglądać intrygująco, gdyż kiedy ją zobaczył, popędził po kwiaty, a następnie zagadał.
"Przepiękne kwiaty dla przepięknej kobiety! Proszę się uśmiechnąć!"
"Ale... o co chodzi? To jakiś wkręt?" - Mia była zdziwiona i patrzyła nieufnie na mężczyznę.
"Jaki wkręt? To już nie można dać kwiatów kobiecie? Siedziała Pani taka zmartwiona, nie mogłem przejść obojętnie nie poprawiając Pani humoru." - odpowiedział.
"No dobrze, rozumiem... dziękuję." - Mia przyjęła kwiaty.


"Przepraszam, jeśli wydaję się Pani nachalny. Ale muszę zapytać - pójdzie Pani ze mną na małego drinka? Wciąż widzę smutek w Pani oczach." - zapytał nagle nieznajomy, a Mia nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Nie było w jej zwyczaju umawianie się z nowo poznanymi facetami na drinka, od kiedy była mężatką. Ale była przecież nieszczęśliwą mężatką...
"Faktycznie, jest Pan trochę nachalny. Ale chodźmy na tego drinka" - odpowiedziała w końcu, lekko się uśmiechając.


Gdy dotarli na miejsce, przypomnieli sobie, że właściwie nie znają swoich imion.
"Proszę mi mówić po imieniu, jestem Jamie" - przedstawił się nieznajomy.
"Mia".


"Czy dowiem się, co taka piękna kobieta robiła smutna i samotna w parku?"
"Wiesz... po prostu mam wiele na głowie i chciałam przez chwilę od tego odpocząć" - odpowiedziała wymijająco. Nie miała zamiaru opowiadać swojej historii ledwo poznanemu facetowi.


Był ciepły dzień wczesnej jesieni, zamówili więc drinki w barze nad basenem.


Jamie nieustannie wpatrywał się w Mię, co ją trochę krępowało i starała się unikać jego wzroku.


"Nie patrz tak na mnie..." - powiedziała mu w końcu.
"Przepraszam" - odpowiedział jej, wciąż jednak patrząc.


Rumieńce wstąpiły na twarz Mii. Opamiętała się jednak i gdy tylko dokończyła drinka, zakończyła spotkanie, tłumacząc się jakąś pilną robotą w domu.


Minęło kilka dni. Wydawało się, że to spotkanie było ich pierwszym i ostatnim, bo nawet nie wymienili się numerami telefonów, nie znali swoich adresów. Ale któregoś dnia spotkali się przypadkiem na mieście i wylądowali razem w restauracji.
"Dziękuję za ten obiad. Mogłam na chwilę zapomnieć o swoich zmartwieniach." - powiedziała Mia, gdy już zbierali się do domów.
"Nie ma za co, to była dla mnie sama przyjemność."


Mia nie wiedziała, że w tym czasie w domu Shayne znów upił się do nieprzytomności.


Gdy wróciła, miała niemiłą niespodziankę...
"A ten znowu... Ja już tego nie zniosę..." - wymawiając te słowa sama do siebie, rozpłakała się i wyszła do kuchni.


Usiadła przy stole, bezradna, czując jak wszystko w środku rozrywa ją boleśnie ze smutku. Łzy leciały jej ciurkiem.


Nagle w kuchni pojawiła się Emily.
"Mamusiu, co się dzieje...?" - zapytała zmartwiona.
"Twój ojciec znów się upił. Idź już do pokoju, proszę Cię." - odpowiedziała przez łzy. Chciała być teraz sama.


Shayne nie przejmował się tym, że jego żona i córka były nieszczęśliwe przez niego. Bardziej obchodził go jego własny problem. W barach i klubach bywał często, by się znieczulić.


Nie wiedział, jak w tym wszystkim się odnaleźć. Nie mógł odejść do kobiety, którą kochał, bo ona go nie chciała. A poza tym miała innego. Natomiast jego własna żona go obrzydzała...


Wypijał kieliszek za kieliszkiem, aż w końcu nie obchodziło go kompletnie nic.


Wtedy szedł na parkiet chwiejąc się i zaczynał swój pijacki taniec.




Następnego dnia zawsze miał kaca, ale nie przeszkadzało mu to.


Emily przejęła część domowych obowiązków ojca i np. na jesień to ona grabiła liście.


A gdy nikt nie patrzył, bawiła się, próbując nie przejmować się niczym.






Do Mii zadzwonił telefon.
"Witaj! Co powiesz na mały spacer po mieście?" - wesoło zabrzmiał w telefonie głos Jamiego.
"No nie wiem... A jeśli..." - Mia obawiała się, że ktoś zauważy, jak często spotykają się we dwoje.
"Nie daj się prosić!" - Jamie nie ustępował i Mia w końcu się zgodziła.


Ustalili, że spotkają się w miejscu gdzie są trenowanie konie. Jamie był tam akurat, gdyż trenował kilka koni.


"Pera to chyba klacz Twojego kuzyna, prawda? Jest świetna, niedługo zamierzamy ją wysłać na wyścigi!" - opowiadał z przejęciem Jamie, a Mia zaniepokoiła się, że ktoś z jej rodziny go zna.


Po chwili zmienili temat i rozmawiali najnormalniej w świecie, jak zwykli kumple. Jamie jednak nie mógł znieść nieustannego smutnego wzroku Mii.
"Coś Cię męczy, prawda? Powiedz mi." - powiedział do niej spokojnym głosem i chwycił za dłoń.


Mia pierwszy raz poczuła ciepłe dłonie Jamiego, które chwyciły ją mocno, jakby chcąc uchronić przed wszelkim złem. Poczuła się niezręcznie, bała się, że ktoś ich zauważy, a jednocześnie chciała by ta chwila wciąż trwała.


Spojrzała nieśmiało w oczy swojego przystojnego kolegi, który ciągle dążył do uszczęśliwiania jej, od kiedy tylko się spotkali. Nie rozumiała jego zachowania, nie wiedziała, czy może mu ufać.
(to zdjęcie, achh)


Nagle usłyszeli głośny dźwięk gitary. To Ethan dawał właśnie publiczny występ. Jamie puścił dłonie Mii, a ona pozostawiła go bez odpowiedzi na pytanie, co ją męczy.
"Idziemy posłuchać?" - zapytał, jak gdyby nigdy nic.


Poszli i zachwycali się muzyką Ethana.
"To mój siostrzeniec!" - pochwaliła się Jamiemu.
"Naprawdę? Jest niesamowity! Ma przed sobą wielką przyszłość!" - mężczyzna był zdumiony.


W pewnym momencie zadzwonił telefon Mii.
"Gdzie jesteś?! Wracaj natychmiast szykować mi jedzenie! Ale to już! Bo jeśli nie, to nie ręczę za siebie!" - krzyczał przez telefon Shayne.
"Przepraszam, ale muszę wracać do domu. Do zobaczenia." - powiedziała Mia do Jamiego i szybkim krokiem poszła w stronę domu.


Ledwo weszła do domu, a Shayne kontynuował swoje krzyki:
"Co Ty sobie wyobrażasz, zostawiać mnie bez jedzenia?! Jestem głodny, więc gotuj! JUŻ!"


"Przecież potrafisz sam gotować." - próbowała coś powiedzieć Mia.
"To Ty jesteś od tego w tym domu, już zapomniałaś?! Nie obchodzi mnie jakieś Twoje widzimisię, że to ja mam gotować! Chyba Cię poj****ło!"


"To chyba właśnie Ciebie po****ło, że mnie tak traktujesz!"
"Bo tylko na to zasługujesz, szma**!"
Kiedy tak się kłócili, do kuchni weszła Emily i wszystko słyszała...


Kiedy ją zauważyli, rozpłakała się i pobiegła do pokoju.
"No i co robisz, szma**, Twoje dziecko teraz ryczy!"
"Zamknij się, frajerze, to wszystko Twoja wina!"


"Nie chcę tu mieszkać!" - krzyknęła zapłakana Emily.


Rzuciła się na podłogę i płacząc, zakryła swoje uszy, by nie słyszeć dalszej kłótni rodziców.
"Mam dość tego zasranego domu..." - szepnęła do siebie.


A Shayne oczywiście po wszystkim wybrał się do klubu.
"To samo co zawsze?" - zapytała barmanka
"Tak, bo wkur**ła mnie ta sama, co zawsze moja żałosna żona." - odpowiedział jeszcze wściekły.


Tymczasem w domu Petera i Stacy odbywały się przygotowania do urodzin bliźniaczek.


Peter wziął na siebie zadanie, by zadzwonić do wszystkich, których chcieli zaprosić.


Już przebrane w śliczne urodzinowe sukienki, bliźniaczki bawią się wspólnie lalką.


Diana udaje, że mówi głosem lalki, a "zainteresowana" Laura dłubie w nosie xD


Po jakimś czasie zaczęli się pojawiać goście.




Peter chwycił Laurę i zaprosił wszystkich do kuchni na dmuchanie świeczek.


Stacy już trąbiła przez trąbkę, nie mogąc się doczekać przemiany swoich córek.


Kath do niej dołączyła.




Ben śmieje się... z tyłka Vincenta xd?


Bierzemy wielki wdech!


I dmuchamy!


Radość gości


A dla Laury to czas na...


...przemianę!


Szybko dorwała się do torta ^^






Nie wiem, co to za czarownica mi przyszła na przyjęcie xd


Został jeszcze tort dla Diany.




Wszyscy się cieszą, tylko Jake jakiś nie w sosie...




Do Petera i Stacy dotarło chyba, że ich córki rosną, a Kath z uśmiechem na twarzy obserwuje przemianę Diany ^^


I tak wygląda większa Diana.


Największy kawał torta sobie ukroiła...


Specjalnie dla dziewczynek na gitarze gra... Jake?


Widocznie podglądał swojego starszego brata Ethana i również nauczył się gry na gitarze. Towarzystwo słucha z zainteresowaniem.


W tle nawet Damon cieszy się muzyką.


Kath wykorzystuje okazję, by porozmawiać z dawno niewidzianym bratem, a bliźniaczki się wygłupiają.




"Zrobił się z Ciebie straszny samotnik. Jak tak możesz? Odwiedziłbyś mnie czasem, poopowiadał co się dzieje z Tobą. Masz w ogóle kogoś?" - Kath próbowała nawiązać rozmowę z bratem.
"Przestań. Wiesz, że stałe związki to nie dla mnie. A skoro chcesz, możemy umówić się któregoś razu na kawę" - odpowiedział jej Damon.


Po przyjęciu dziewczynki pomagały posprzątać. Diana właśnie myje naczynia.




Wieczorem grzecznie poszły do swojego pokoju i ułożyły się do snu na swoim nowym, dwupiętrowym łóżku.


"Ale super tu na górze!" - cieszyła się Laura.


A rankiem, gdy poszły do szkoły, ktoś stanął na nogi o własnych silach i bawił się, czekając na swoją właścicielkę.


BONUS:

Wygłupy Elijah'a z synem Benem ^^




__________________
.Losy rodziny River/Moore.
BLOG
Neillé jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.