Mnóstwo emocji w tym odcinku. Ten kawałek mózgu niedbale walający się po podłodze biblioteki to perełka! No i ten opis psychiatryka, prawie jakby z realu. Pojawił się też mój ulubieniec, ojciec Patryk. Miałam nadzieję na jakąś interesującą scenę między nim i główną bohaterką. Tak ją częstował tą herbatką w odludnym miejscu. Myślałam że doda do niej tabletkę gwałtu. I tak ją namawiał na ten cukier... A tu nic.
Ciekawe jest też jego stwierdzenie że Lynette może zobaczyć swoją matkę nocą. Zupełnie jakby została nocnym stróżem albo Panem Twardowskim na księżycu.
Coraz bardziej zastanawia mnie Charlotte. Jak tak na nią patrzę to wygląda mi ona na transwestytę. To by tłumaczyło dlaczego tak łatwo przebolała śmierć Charlesa. Jako transwestyta nie mogła być jego matką i on ją szantażował.
Mam jeszcze drugą teorię że mordercą jest Pan Kleks bo w bibliotece znaleziono guzik, pewnie od czapki.