View Single Post
stare 26.06.2015, 21:31   #17
Madalitso
 
Zarejestrowany: 12.06.2015
Płeć: Kobieta
Postów: 11
Reputacja: 11
Domyślnie

Dziękuję za komentarze i zapraszam na kolejną część



Gdy Madalitso dojeżdżała do Paryża było już prawie rano, więc zarezerwowała apartament w hotelu w centrum miasta, żeby móc spędzić tam dzień. Wieczorem pożywiła się przypadkowym przechodniem w parku otaczającym budynki hotelu, nie miała czasu na dłuższe wybieranie ofiary. Następnie przebrała się, uczesała i pojechała na miejsce, gdzie miała odbyć się uroczystość.

Dotarła na salę kilka minut przed rozpoczęciem części oficjalnej. Po przemowach inicjatorów spotkania i jednego z przybyłych naukowców przyszła pora na jej wystąpienie. Nigdy nie była zbyt dobrym mówcą, ale potrafiła opowiedzieć o swoim wynalazku.


Po Madalitso na scenie przemawiało jeszcze kilkanaście osób. Ich odkrycia były interesujące, mimo to trudno było jej się skupić. Miała ochotę wyjść z gmachu Uniwersytetu i przejść się ulicami Paryża, odwiedzić miejsca, w których nie było jej od tak dawna.

Okazja do tego nadarzyła się po zakończeniu części oficjalnej. Madalitso i tak nie miała tej nocy chęci na zabawę na balu, który był drugą częścią imprezy.

Na początku przechadzała się po centrum, próbowała przypomnieć sobie okolicę.



W końcu jednak zorientowała się, że już dawno wyszła z miasta, teraz szła kamienną drogą prowadzącą na cmentarz. Przeszła przez bramę i zdecydowała się odwiedzić grobowiec jej rodziny.


Przypomniały jej się wszystkie lata spędzone w rodzinnym dworku, następnie u starej zielarki w wiosce, przypomniała sobie pracę w lecznicy... i spaloną posiadłość pod Paryżem. W tym momencie zdała sobie sprawę, że cmentarz znajduje zaledwie kilometr od tamtego miejsca. Wiedziała, że musi tam pójść, mimo że obiecała sobie nigdy nie wracać do przeszłości i tej tragedii.

Jako wampir miała jeszcze sporo sił i podróż nie zajęła jej wiele czasu. Spojrzała na piękną kiedyś posiadłość - była niemal doszczętnie zniszczona przez ogień. Ocalały jedynie dwie małe komnaty we wschodnim skrzydle. Dziwna siła kazała Madalitso wejść do ruiny.

Gdy zbliżała się do wejścia z wyłamanymi drzwiami, zauważyła światło dochodzące z wewnątrz. Weszła do środka. W kącie pomieszczenia stał stary fotel bujany, a na nim - świecące oczy mówiły same za siebie - wampir, który powinien nie żyć od stu lat.


Nasza bohaterka nie mogła przeżyć chyba większego szoku. Jak to było możliwe? Wampiry były prawie nieśmiertelne, jedyne co mogło je zabić to ogień i światło słoneczne. A jednak on żył mimo pożaru.

Po chwili zauważył Madalitso stojącą w wejściu. Nie było innej możliwości - musiała do niego podejść, musiała dowiedzieć się, co tutaj się stało.

Wróćmy do wydarzeń z roku 1908. Madalitso - a wtedy jeszcze Madeleine - po pożarze sprzedała posiadłość wraz z otaczającymi ją polami. Nowy właściciel uprawiał ziemie, ruina natomiast do tej pory była w stanie nienaruszonym. Prochy, które pozostały po towarzyszu Madalitso, nie zostały rozrzucone, do komnaty nie miał dostępu wiatr ani promienie słoneczne. Trwało to wiele lat, jednak w końcu wampir odrodził się z popiołów. Był bardzo słaby, żywił się krwią szczurów żyjących w zdewastowanych komnatach, nie miał siły by wyjść na zewnątrz i zapolować na człowieka.

Madalitso jako silny wampir znalazła na to radę - kilka kropel krwi z jej nadgarstka ostatecznie wróciło życie w jej dawnego kochanka.


Nad ranem razem wrócili do hotelu i postanowili spędzić w Paryżu jeszcze kilka dni. Wyjścia do teatru, opery, na przyjęcia - wszystko wróciło.



W swoim szczęściu Madalitso prawie zapomniała o tym, że ktoś czeka na nią w Północnej Grocie, uwięziony w jej domu.
Madalitso jest offline   Odpowiedź z Cytatem