Luiza w końcu dowiedziała się o zdradzie Leona. Zresztą on sam niespecjalnie się z nią krył. Oczywiście nie miało to dobrego wpływu na dziewczynę, była zakochana po uszy i nagle jej świat legł w gruzach (chociaż największa niespodzianka miała dopiero nadejść...).
Przestała zajmować się domem,...
...zajadała swoją rozpacz...
...i zaniedbała samą siebie.
Przestała być buntowniczą nastolatką, stała się skrzywdzoną, zgorzkniałą kobietą. Momentami żałowała, że uciekła z domu, ale duma nie pozwalała jej na powrót. Widywała czasami w mieście Celinę i Adama z dziećmi czy swoich rodziców. Czuła, że wiele ją omija.
Jednak coś innego zajmowało jej myśli.
Przypuszczenia Luizy się potwierdziły.
Początkowo próbowała radzić sobie sama, ale w końcu się poddała. W jej mieszkaniu nie było odpowiednich warunków dla dziecka, poza tym doszła do wniosku, że lepiej żeby przynajmniej na razie Leon nie wiedział o tym, że zostanie ojcem.
Udała się więc do domu swojego brata.
Adam nie zadawał wielu pytań. Wybaczył jej, zresztą jak inaczej mógłby potraktować własną siostrę?
Rodzice oczywiście o wszystkim się dowiedzieli, ale ich reakcją była głównie ogromna radość na wieść, że będą mieli kolejnego wnuka lub wnuczkę
I tak Luiza zamieszkała razem z resztą rodziny. Nie planowała zostać tu długo, chciała wyprowadzić się z dzieckiem zaraz po porodzie, nie mogła siedzieć Celinie i Adamowi na głowie.
W międzyczasie jednak więzi rodzinne zostały zacieśnione
A brzusio rósł
W końcu przyszedł dzień rozwiązania.
Pod prysznicem, a jakże
I z całą rodziną do towarzystwa
Na świat przyszedł Bruno
Mały przystojniak, po tatusiu
Luiza zrobiła jak postanowiła. Adam naciskał, żeby została na dłużej, ale nie mogła nadużywać ich gościnności. Pożyczyła trochę pieniędzy od brata i wprowadziła się do niewielkiego domku.
Przypominał raczej ruderę, ale przynajmniej był wyposażony...
...i miał przybudówkę ze starym salonem fryzjerskim!
Luiza zrobiła z niej dobry użytek. Musiała jakoś zarabiać na życie, ale jednocześnie mieć Bruna (tak to się odmienia?

) przy sobie. Otworzyła więc salon na nowo.
Pierwsza klientka była bardzo zadowolona...
...a z każdą kolejną szło coraz lepiej
Córkę i wnuka odwiedzał też dziadek :3
Luiza każdą wolną chwilę poświęcała synowi.
Pracowała bez tchu, chciała zapewnić swojemu dziecku godne życie. Na szczęście bardzo pomogły jej granty dla młodych przedsiębiorców. Zasadniczo powinny były być przeznaczone na rozwój przedsiębiorstwa, ale to dzięki nim Luiza zaczęła remontować dom, zmieniając go w o wiele bardziej przytulne miejsce. Czuła, że w końcu odzyskuje kontrolę nad swoim życiem, jednak wizyta pewnej osoby w salonie skutecznie wyprowadziła ją z równowagi.
A może nie?
Desperacja?
Uprzejmie go zignorowała. Zresztą nadchodziły urodziny Bruna, a syn był dla niej o wiele ważniejszy niż jego ojciec.
Przyszedł czas na naukę wszystkiego co potrzebne.
Z lepszym...
...lub gorszym skutkiem
Luiza znalazła też trochę czasu do siebie i przeszła kompletną (no może nie aż tak) metamorfozę
Z czasem nawet złość na Leona zdawała się maleć. Nie denerwowały ją już tak coraz częstsze wizyty Leona w salonie.
I tak od pogawędki...
...przez darmowe przystrzyżenie brody...
A raczej doklejenie
...do innych rzeczy.
Luiza zaufała i wybaczyła Leonowi. Nie chciała, żeby Bruno dorastał bez ojca, poza tym chyba nadal kochała Leona...
Wkrótce mężczyzna się wprowadził i mógł nadrobić z synem stracony czas
Nie nazwał bym go jednak odpowiedzialnym ojcem. Rzucanie dzieckiem o sufit to nie najlepszy pomysł
Bruno nie był mu dłużny
Luiza natomiast nadal poświęcała się pracy.
#feszyn
Często w odwiedziny do ulubionej (bo jedynej

) cioci wpadały bliźniaki
A czasem również jakiś tajemniczy pan
Życie wychodziło na prostą C:
