Słuchajcie, właśnie o to chodzi. Jeśli mnie zabiją, to znaczy, że im zagrażałam i miałam rację, ale wtedy sami się wkopią, bo skoro miałam rację to chyba reszta miasta to zauważy. Jeśli mnie nie zabiją, to znaczy, że chcą mnie zostawić na pastwę miasta, ale jeśli miasto nie będzie mnie osądzać (na co liczę ale to już wasza decyzja

) i na mnie głosować, to nadal będę stwarzać dla nich zagrożenie. I tak w kółko.
Pozbędą się mnie = miałam rację i reszta miasta ich wytropi.
Nie pozbędą się mnie = będę ich tropić sama.
Ahhhh, uwielbiam to xD