Swoją przygodę z Simsami zaczęłam, co prawda, od
Historii z życia wziętych, ale można to chyba podpiąć pod dwójkę.
Był rok 2008, połowa czerwca, już prawie początek wakacji. Na naszym naprawdę starym i ledwo zipiącym komputerze zdarzało mi się pogrywać w jakieś symulatory życia, jak
Pop Life np., ale o Simsach miałam tyle pojęcia, co wyczytałam w
Cybermyszy 
, nie znałam tej serii. Do czasu... Moja rodzicielka robiąc zakupy w jakiejś księgarni wysyłkowej, postanowiła sprezentować nam właśnie
Historie. Pamiętam, że wciągnęłam się od razu, spędziłam całą noc na poznawaniu tej gry, oderwałam się od komputera, gdy zaczynało już świtać - nie poszłam więc do szkoły
Historie z życia wzięte pochłonęły mnie i siostry na całe wakacje.
Kilka miesięcy później dostałam
Double Deluxe, a potem to już z górki

Pamiętam pierwsze pobierane dodatki z parsimoniousa, "jaranie" się wilkołakami, wampirami, budowanie okropnych domków, które wtedy wydawały mi się cudami architektury. To były czasy

Moja przygoda z dwójką trwała dosyć długo, potem miałam krótki romans z The Sims 3, ale sentymencik do jej starszej siostry wygrał