- Cześć! Ty jesteś Adam, prawda?
- Tak, to ja... Ale skąd wiesz, jak mam na imię?
- Mama mi mówiła, że mieszkasz niedaleko nas i że masz tyle lat, co ja. Moglibyśmy się razem bawić.
- Pewnie, ale... Jak masz na imię?
- Iza.
(...)
- A moje największe marzenie?
- Ojej, to trochę trudne pytanie... O wielu rzeczach marzyłaś... Hmmm, żeby Adaś został kiedyś twoim mężem?
- To też...
(...)
- Zanim twój ojciec stał się złym człowiekiem, był moim przyjacielem i sąsiadem.
- Jak Adaś?
- Tak, jak Adaś dla ciebie.
(...)
- Więc mówisz, tato, że zanim się w sobie zakochaliście, byliście przyjaciółmi...
- Tak, byliśmy.
...
Izabela Kerner
była dziewczyną o niespotykanej urodzie.
I zdolnościach. W swojej szkole nie miała sobie równych, ale nauka nie była dla niej przykrym obowiązkiem. Szczególnie ta "nadprogramowa".
Ale przede wszystkim była zwyczajną nastolatką, która czasami sprzeczała się z rodzicami, lubiła powygłupiać się i poplotkować z przyjaciółkami o chłopakach.
W tym przypadku akurat z Wandą Wujek ;)
A propos rodziców Izy.
Byli w oczach swojej jedynaczki małżeństwem idealnym.
A w grze na gitarze jej tata nie miał sobie równych :D
Mama była trochę cięta, czasami aż za bardzo...
- Co ja ci mówiłam o wychodzeniu o tak późnej porze?
- Oj, mamo, pozwól mi ten jeden raz... Czekają na mnie!
- Zaraz do nich zadzwonisz i powiesz, że jednak się nie zjawisz.
- No ale mamo...!
- I oby mi się więcej takie coś nie powtórzyło. Dobrze, Izabelo?
- No dobrzeeee...
Dlaczego ona taka musi być? Przecież nie zamierzałam się tam upić ani nic... Ciekawe, czy ona w moim wieku też była taka święta!
Następnego dnia nadal była zła na mamę. W sumie z tatą też nie chciało jej się gadać - pewnie powiedziałby jej to samo, co ona, tylko innymi słowami. Do tego stopnia byli "zgodnym małżeństwem"!
- Cześć, kochanie - przywitał się odsuwając krzesło.
- Cześć - mruknęła pod nosem, nie odrywając wzroku od talerza.
- A co to - moja mała królewna obraziła się na mnie?
- Daj spokój, tato, nie chce mi się gadać.
- Swego czasu pewna inna Panna Obrażalska mówiła mi to dokładnie samo. Nic tylko "daj spokój, Izaak"!
Popatrzyła na niego spode łba.
- Jesteś taka do niej podobna - skwitował z rozrzewnieniem.
Na wspomnienie matki krew w niej zawrzała. Wzburzona dziewczyna wstała od stołu i udała się do swojego pokoju.
Nie usłyszała już śmiechu swojego taty dochodzącego z jadalni.
- Proszę - powiedziała, niechętnie.
- Nie dokończyłaś śniadania - stwierdził.
- Nie mam ochoty.
- Iza, o co tak naprawdę poszło między tobą a mamą?
- Przecież ona mówi ci o wszystkim.
- Tak, ale informacje lepiej czerpać z wielu źródeł, no nie?
- Ale co ciebie może obchodzić to, że chciałam po prostu wyjść z przyjaciółmi w piątkowy wieczór na imprezę? Bez alkoholu i, nie dajcie bogowie, czegoś gorszego!
- Też kiedyś byłem młody.
- A mimo to nie masz nic przeciwko zakazom, które wymyśla mama.
- Bo wcale nie są takie złe.
- Moglibyście mieć do mnie więcej zaufania - stwierdziła z wyrzutem.
- Mamy zaufanie do ciebie, ale nie do twoich kolegów.
- A co oni mają do gadania?
- Tyle, że mają na ciebie wpływ, niekoniecznie pozytywny. A to, że grupa szesnastolatków idzie sobie, tak o, na dyskotekę, która trwa do samego rana, jest mocno podejrzane.
- Ty tak nie robiłeś?
- Owszem, robiłem. I wiesz co? Nieraz wracałem zalany w trupa. Było mi ciężko - choroba mamy, to, że nie miałem czasu na "normalne" rozrywki dla ludzi w moim wieku - tak to odreagowywałem. Tylko dlatego twoja babcia nie zabraniała mi tego. Ale nigdy nie zapomnę tego, jak kiedyś wróciłem nad ranem, o dziwo trzeźwy, i zastałem moją mamę w kuchni zapłakaną... Wiesz, że biedaczka nie przespała ani godziny czekając na mnie? W niczym nie przeszkadzał jej fakt, że byłem prawie dorosły i ufała mi jak nikomu innemu. Od tamtej pory przestałem to robić. Wolałem piątkowe wieczory spędzać z nią tym bardziej, że nie było ich dużo przed nami. No i z perspektywy czasu uważam, że to faktycznie nie był dobry sposób spędzania wolnego czasu. I wiesz co jeszcze? Michasia od zawsze mnie za to tępiła! Nigdy nie chciała iść ze mną. Teraz myślę, że było jej przykro z tego powodu - pewnie wolałaby, żebyśmy w takie wieczory poszli gdzieś na spacer, do kina albo chociażby posiedzieli w domu i pogadali.
- Ojej... - wymknęło się tylko Izie.
- Iza, ja i mama zawsze chcemy dla ciebie jak najlepiej, chociaż to czasami się kryje pod pozorem ostrych zakazów i dyscypliny. Mamie też było przykro, że musiała cię zganić za to.
- No dobrze, tatuś, rozumiem. I... dzięki. Na ciebie zawsze mogę liczyć.
- Tak powinno być, kochanie. Pamiętaj - jesteś naszą dumą, ale przede wszystkim naszą małą Izunią, której nie pozwolimy zrobić krzywdy.
- Ja też was kocham.
- Mamo?
- Tak?
- Przepraszam za wczoraj. Nie chciałam cię zdenerwować.
- Przykro mi, że to tak wyszło. To się nie powtórzy.
- Wiem, Iza. Nie jestem już na ciebie zła.
- Naprawdę?
- Naprawdę. To co, zgoda?
- Zgoda! - uśmiechnęła się szczerze dziewczyna, po czym zasadziła swojej mamie całusa w pomarszczony policzek.
Szkoła, rodzice, koleżanki... Pewna osoba miała jednak miejsce szczególne w rozmyślaniach i sercu panny Kerner.
...
Mały Roklin zaś podrywał sąsiadki (choć jeszcze o tym nie wiedział)...
...
Już nie taki mały Roklin jednak był z pozoru niemniej idealnym dzieckiem niż jego sąsiadka i przyjaciółka.
Co do jednego zaś nie można było mieć wątpliwości - uwielbiał Izę tak, jak ona uwielbiała jego.
- Adam? - zdziwił się Izaak, spotykając chłopaka przed wejściem do domu. - Nie za późno na odwiedziny?
- Nieee, nieee, panie Kerner! - zaprzeczył żywiołowo chłopak. - Ja tylko na chwilkę. Mam do Izy sprawę nie-na-telefon. Pięć minutek i już mnie nie ma.
- No dobra...
- Dobry wieczór pani - przywitał się grzecznie na widok pani domu. - Ja tylko na chwilę.
- Dobry wieczór... Ale z zadaniem domowym przychodzi się wcześniej.
- Ale ja nie z zadaniem, p'sze pani, zupełnie nie. Po prostu muszę pilnie pogadać z Izą.
- Nie może to zaczekać do rana?
- No właśnie nie bardzo. Słowo daję, pięć minut i Iza będzie już pod kołderką! Osobiście tego dopilnuję - zażartował chłopak dla rozluźnienia atmosfery.
Ale takie żarty nie trzymały się mamy przyjaciółki.
- Słuchaj, Adam - zaczęła ostro. - Nie życzę sobie twoich wizyt w moim domu o tej porze. Nie obchodzi mnie, czy zostaniesz na minutę, czy na sześćdziesiąt minut. Dzisiaj wyjątkowo przymknę na to okiem, ale następnym razem jak będziesz miał jakąś pilną sprawę do mojej córki, skorzystaj proszę z telefonu albo powiedz jej to, co masz do powiedzenia, rano na przystanku. Rozumiemy się?
- Tak, p'sze pani - odparł bez entuzjazmu szatyn.
- Pięć minut.
- Dopsz...
- Cześć - przywitał się, wchodząc do jej pokoju.
- Hej - odparła, po czym ziewnęła. - Przepraszam. Trochę mnie ścina.
- I tak nie mamy więcej niż pięć minut - odparł. - Pewnie twoja mama stoi za drzwiami z zegarkiem w ręku, więc będę się streszczać
Nabrał powietrza, po czym zaczął:
- Wiesz co? Dostałem ten recital! W tę sobotę o 10 w "Ósemce"! Wyobrażasz sobie?! Taki szczęściarz ze mnie!
- No, to gratki, cieszę się - uśmiechnęła się. - Będę trzymać za ciebie kciuki.
- Chciałaś raczej powiedzieć "będę śmiać się najgłośniej, jak się da".
- No właśnie nie bardzo... Widzisz, postanowiłam, że jeśli będę wychodzić w weekendy, to będę wracać przed 10 do domu.
- No wiesz co? Dla mnie nie zrobisz wyjątku?
- Obawiam się, że nie, Adaś.
- Iza, no ale jak to tak?
- Moja najlepsza przyjaciółka i największa fanka miałaby mi nie towarzyszyć u początku mojej kariery? Nie wierzę w to!
- No dobra, zobaczę, co się da zrobić, ale nie obiecuję, że przyjdę.
Wymienili jeszcze dwa zdania o szkole i chłopak zaczął się zbierać do wyjścia.
- Zarezerwuję dla ciebie najlepsze miejsce, Iza. Nie wyobrażam sobie, że ciebie miałoby tam nie być.
- Och, daj spokój, nie trzeba....
- Trzeba, trzeba. Dla wyjątkowych osób zawsze trzeba mieć przygotowane specjalne miejsce.
Po chwili, gdy szykowała się do spania, zastawiała się, czy jej przyjaciel mówiąc to, co powiedział, miał na myśli tylko to jedno krzesło w pierwszym rzędzie w niezbyt dużej sali w "Ósemce"...
- Izaak, nie podoba mi się to.
- Myślałem, że lubisz młodego Roklina.
- Tak, to nie jest zły dzieciak, ale... Lepiej, żebyśmy mieli na niego oko. Jestem niemal pewna, że jeszcze bardziej zawróci w głowie naszej Izie i to się źle dla niej skończy. Coś mnie niepokoi w jego zachowaniu. No i wiesz, jaki był jego ojciec.
- Och, jakby ojciec twojej córki w młodości był lepszy - odciął się jej mąż. - A zakładanie z góry, że Adam jest złym towarzystwem dla Izy po tylu latach ich znajomości, wydaje mi się, jest niesprawiedliwe. Nie możemy zawsze wybierać za nią, tym bardziej, że tu mogą wejść w grę poważniejsze uczucia.
- Kiedy Iza była mała, tylko "Adaś" był odpowiednim kandydatem na jej męża. Teraz się to uspokoiło...
- ... ale to może być cisza przed burzą.
- Oby tylko nie było za późno na działanie. Nie chcę stawiać jej w takim położeniu, w jakim postawiła mnie moja mama.
- Bądź przygotowana na to, że historia się powtórzy.
- Oby nie, Izaak, oby nie...
- Widzisz, Iza, wiedziałem, że przyjdziesz! Od razu było mi lżej, gdy zobaczyłem cię na widowni.
- Twój występ był zarąbisty! Dałeś czadu, Adaś!
- Kto wie, czy bez ciebie by mi tak dobrze poszło.
- Co masz na myśli?
Nagle poczuła, że jego ręce zaciskają się wokół jej talii. Jej własne zaś odruchowo powędrowały w okolice jego szyi.
- Ty doskonale wiesz, co - odparł tajemniczo. - Kiedyś za takie występy zacznę zgarniać olbrzymią kasę, którą z chęcią wydam na zachcianki tej jednej dziewczyny, która była ze mną na moim pierwszym występie.
- Och, Adaś! - zachichotała nerwowo.
- Ale wtedy, mam nadzieję, będzie ona dla mnie kimś o wiele, wiele więcej niż tylko najlepszą przyjaciółką. Wiesz, co mam na myśli, nie?
- Chciałabym się nie mylić.
Serce miało jej wtedy wyskoczyć z piersi i miała nadzieję, że nie na darmo próbuje się opanować...
- Iza, zostań moją dziewczyną - poprosił.
- A co z...?
Adaś się roześmiał.
- Co do tamtych, to chciałem się po prostu upewnić, że żadna nie jest lepsza od ciebie. To nie było na poważnie.
- A ze mną będzie?
- Tak. Mam nadzieję, że będę twoim pierwszym i ostatnim chłopakiem. Chyba że mnie tylko podpuszczasz...
- Nie, oczywiście, że nie - zaprzeczyła gorąco. - Byłam w tobie zakochana odkąd pamiętam.
- Czyli odpowiedź brzmi "tak"?
- Tak, Adaś.
Przytuliła się mocno do niego.
Tak się cieszyła! Teraz już na zawsze będą razem...
- Adaś, tylko że ja się nie całowałam nigdy...
- Wiem. Ale uwierz mi na słowo - ja też nie.
- Jak to?
- Coś taka zdziwiona?
- Cała szkoła za tobą szaleje!
- Ja jednak, niestety, szaleję za tylko jedną dziewczyną z tej szkoły - moja najlepszą przyjaciółką i od kilku minut dziewczyną.
- To jest sen... - wyrwało jej się.
- W takim razie trzeba cię z niego wybudzić, Śpiąca Królewno!
No i stało się :D
Chwilę później Iza została przedstawiona - symbolicznie - rodzicom chłopaka jako jego dziewczyna.
- Nie mogę doczekać się studiów - wyznał. - To będzie życie, Iza! Niekończąca się impreza!
- Ja tam się będę skupiać na nauce.
- Będąc moją dziewczyną? ZA-PO-MNIJ!
- Najpierw musimy się na nie dostać, Panie Królu Dyskoteki!
- To akurat najmniejszy problem, Panno Molo Książkowa!
Ciąg dalszy nastąpił.