View Single Post
stare 09.10.2004, 13:08   #4
Lillian
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Dziś bardzo mało zdjęć.Serwera mam na wyczerpaniu .


Pamiętnik Cloe

IV września.
Salon.

Ja moją siostrę chyba kiedyś zaduszę.Uaaaaaa!Jestem taka nie wyspana.Opowiem dlaczego.
Ashley cały czas wierciła się po pokoju.To kładła się do łóżka,to słuchała muzyki,oczywiście na słuchawkach,to szła do łazienki i tak w kółko.W końcu powiedziała mi.
-Nie no,mam dość Cloe.Wstawaj,ubieraj się i idziemy szukać Dave'a!
-Kobieto!2:00 a ty mi karzesz zwlekać się z wyra?Opanuj się!Z resztą,woźny mówił,żebyśmy się w to nie mieszali,o ile nie chcemy tracić kontaktu ze światem żywych.
-Dobra,zadam ci pytanie.Wolisz umrzeć z czystym sumieniem czy żyć nadal z poczuciem winy,że nic się nie zrobiło,by uratować kogoś kto,możliwe że właśnie kona!-zamilkłam.Nic nie powiedziałam.Ubrałam się i pobiegłam za Ashley.Ciężko było przejść koło pokoju Miss Breack,ponieważ wszystkie drzwi są oszklone,więc zmora mogła nas zauwarzyć.Skradałyśmy się jak tylko mogłyśmy.Serca nam tak waliły,że zaczełam się bać,że zbudzą zmorę.Udało nam się!Zeszłyśmy,a raczej zbiegłyśmy po schodach na dwór.Tam zaczepiły nas....GADAJĄCE rzeźby!
-Gdzie chcecie iść,dobrze wiem.Oszukać się nie da mnie.Jam jest Atena,boginia przepiękna,nie uciekniecie stąt o nie!-biegłyśmy dalej,uznałyśmy,że nie ma co pokazywać się publicznie z gadającą rzeźbą.Mogło by to źle wpłynąć na naszą reputację.
-Hej!Ja jeszcze nie skończyłam!Wracać tu ale już!-wrzeszczała rzeźba.Nie zwracałyśmy na nią uwagi.Dobiegłyśmy do tajemniczej,czarnej dziury.Popatrzyłyśmy na siebie nawzajem.Skoczyłyśmy.Nam nie potrzebne są słowa,by zrozumieć co chcemy sobie powiedzieć.




Podczas lotu tym dziwnym tunelem,ciągle myślałam o jednym "żebyśmy wylądowały tam gdzie jest Dave!".Pomyślałam,że to poskutkuje,no i poskutkowało,jak się potem dowiedziałam.
-Może kupią te dwie ślicznotki troszkę łusek smoka hmmm?-spytała się nas jakaś babka przypominająca wampira-z najwyższej półki!-dodała.
-Eeee...nie dziękuje.M..mm..ooże innym razem.-odpowiedziałam jej.Dopiero teraz spostrzegłam,że znajdujemy się w jakimś,jakby sklepie.Był on taki,jakiś...mroczny.Wisiały w nim poruszające się portrety i inne dziwadła.Wyszłyśmy prędko.Szybo jednak uzgodniłyśmy,że lepiej wyglądało w tamtym dziwnym sklepie.Wszędzie były porozbijane nagrobki.Jakiś CHODZĄCY SZKIELET sprzątał wychodki.Ktoś właśnie został rażony prądem na szalonym rollercoasterze!Potworny widok.Poprzechadzałyśmy się po tym dziwnym miejscu.
-Wiesz Cloe,zgłodniałam.O!Żurek!Chodź!-krzykneła siostra.Poszłam za nią.
-Dwa żurki proszę.-powiedziała Ashley.Obsługiwał nas jakiś blady gościu.Pewnie anorektyk.
-Proszę.Pięć magimonów.
-Magi co?
-No pięć magimonów!
-Ale ja mam tylko simoleony!
-Simoleony ta?No to w takim razie piętnaście simoleonów!-Ashley zapłaciła.Poszłyśmy spożyć żurek.To COŚ było ochydne!Prędko wylałyśmy go za krzaki.



Zaczełyśmy poszukiwania Dave'a.Popytałyśmy miejscowych.Wszyscy patrzyli na nas jak na ufo.W końcu miły facet,Aptekarz Todd,powiedział nam,że widział Dave'a wczoraj rano.
-On gdzieś tu musi być.Poszukajcie go dziewczyny.Ja muszę zająć się klientami.-powiedział Aptekarz.



Przeszukałyśmy po raz piąty parcelę.W końcu znalazłyśmy Dave'a!Był w domku,takim bardzo ciemnym jakby "szałasie".Wisiały na ścianach ruchome obrazy.Wogóle,było tu jakoś tak,dziwnie.
-A..a..ashley!Cccloe!Jajajak dobrzeee że mnie znaznalazłyście!-zaczął się jąkać Dave,jak się potem dowiedziałyśmy,przeżywał tu katorgę.Podróżował od jednej parceli do drugiej itd.
-Nareszcie!Pan Puszysty i Miss Breack będą szczęśliwi jak cię zobaczą!-powiedziałam.
-Nonono a jajak sięę mmiewa papan Puszek?-bąknoł Dave.
-Dobrze.Choć,wracajmy już.Tam w szkole się pewnie o nas zamartwiają.-dodała Ashley.Wskoczyliśmy więc w dziurę.
Wróciliśmy do domu.Weszlismy razem do pokiku obok jadalni.Tam byli wszyscy.Zgromadzili się aby nas odszukać.
-Dzieci!Tak się o was martwiliśmy!Przeszukaliśmy całe Abrakadabrowo szukając was!Nareszcie!-mówiła przez łzy Miss Breack.
-Dziewczyny.Dobrze wiecie że wasze zachowanie było karygodne i nie zgodne z regulaminem.Ale skoro nic wam się nie stało,nie macie kary!Dave,dziś pójdziesz ze mną do budynku szkolnego.Muszę z tobą porozmawiać.Możecie się rozejść.-powiedziała zmora.Zaraz po wyjściu woźnego,zmory i Davea,wszyscy zaczeli się wypytywać jak było.Opowiedziałyśmy im wszystko ze szczegułami.
Ashley miała jednak rację,lepiej umrzeć z czystym sumieniem,niż żyć z nie czystym.
A teraz idę zrelaksować się na basenie.
Narazie.




Wysiada co nie?W każdym razie mi się nie podoba.Oceńcie.Ja idę się przygotowywać do imprezki.
  Odpowiedź z Cytatem