Przepraszam,że tak długo nie pisałam.Nie miałam natchnienia.Tak jak dzisiaj.Robię wam kolejną częś tylko dlatego,że widę,że ją naprawdę chcecie.Powiem szczerze,nie podoba mi się.Najtrudniejsze fotki w moim życiu.
Pamiętnik Cloe
IV listopad 2004r.
Mój pokój
O rany!Ale dawno nie pisałam!A to dlatego,że nic ciekawego nie wydarzyło się od czasu morderstwa.No,może to że dostałam banie za to,że zchrzaniłam ciasto.Pomyliłam masło z pszczelim woskiem.Każdemu się może zdarzyć,nie?!
A co do morderstwa.Nic się nie wyjaśniło.Sprawdzałam różne roczniki i inne książki tej szkoły i nic.Wiem tylko tyle,że to była potworna czarownica.Coś na styl Lorda Voldemorta z Harry'ego Potter'a.Wciągnełam w tą sprawę też i Steve'a,ale nic się nie dowiedzieliśmy.No ale zacznę w końcu pisać co się dziś stało.
Jak każdego dnia zeszliśmy na śniadanie.Spodziewaliśmy się kolejnych nudnych
zajęć.Mr Jony zrobił nam jakieś dziwne śniadanie,trudne do zinentyfikowania.Ale było bardzo dobre.Gadaliśmy sobie o tych naszych 17 letnich sprawach.Ja z Cornelią gadałyśmy o butach.Wtem do jadalni wkroczyła Miss Breack i słodkim tonem powiedziała.
-I jak ?Smakuje wam stek i frytki?-zdziwieni przyjżeliśmy się naszemu jedzeniu.Rzeczywiście!To był stek i frytki!Tylko że te frytki ciut się rozgotowały woźnemu
-Dziś przyjedzie do was ktoś niespodziewany.Z tego względu nie macie dziś zajęć-dodała zmora.Ogólnie ucieszyliśmy się.
Poszłam z Ashley przebrać się.Ubrudziłyśmy się obie tą rozgotowaną paciają.Potem wyszłyśmy na zewnątrz.Pogadałyśmy sobie o takich tam babskich sprawach i obeszłyśmy szkołę.Wróciłyśmy pod drzwi.Nagle słyszę rumor silnika,chyba BMW,pisk opon i tak na zmianę.
-Pfu!Czujesz to Cloe?Zapach palonej gumy!Fle!-zrzędziła siostra.Rumor robił się coraz głośniejszy.I smród gumy też.Kolejna seria pisków.W końcu pojełam.
-O Boże!!Ashley!!To mama tu jedzie!!-wrzasnełam.I nagle tuż przed nami zachamował czerwony samochód.Wysiadła z niego mama w całej swojej potwornej okazałości.Gadała przez komórę z klientem.
-Nie,nie!Powtarzam:Nie więcej niż 250tysięcy i nie mniej niż 25tysięcy.Inaczej zrywamy.Pa.Zadzwonię później.-mama skończyła gadać z kimś.
-Myszki!!Nareszcie!!O!!Jestem pierwsza??Przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzał!
-Mamo!!-zawołałyśmy i rzuciły się mamie na szyję (dokładnie wiemy co robić w takiej sytuacji).Mam znana jest ze swoich "wachań nastrojów".
-Eeeee!!Nie,nie,nie!!Jestem chora i źle się czuję.Nie przytulajcie się myszki!!-taaaa!Jasne!!!
-A gdzie tata?-spytałam.
-Tata przyjedzie później.Musi się jeszcze spotkać z klientem.
Poszliśmy do środka.
Później zaczeli się zjeżdżać inni.
Tak więc tu mamy rodzinę Brain.Czyli Steve,jego tata Josh i mama Mariell.
A tu Conelia i jej mama Diana Belloustrode.Jak się później dowiedziałyśmy,jej mama jest TĄ słynną Dianą,czyli największą projktantą mody.Jakoś nigdy nam nie przyszło do głowy,że Cornelia może być TĄ Belloustrode.Cornelia ma jeszcze siostrę młodszą Kathelen która akurat miała ważny pokaz mody (jest modelką),a jej tata Marshal musiał dokończyć projekt dla jakiejś słynnej osoby.
A tutaj my!Czyli ja,Ashley,tata James i mama Clara.Ślicznie wyszliśmy,nie?
A tu rodzina Dave'a.Rodzina Starly.Mama Shirley,tata Jim i młodsza siostra Sara(wiedziałam!).Na zdjęciu mała sara coś tam broi przy półce.Zaraz...czy to niej jest NÓŻ?
Sara zaskoczyła wszystkich,gdy już zobaczyła Dave'a.Pobiegła z krzykiem do brata i uściskała go.Palneła
-Dave!Umiesz jus lobić te stucki takie z ogniem i z ozywianiem klasnoludków i flamingów?
-Ależ Saro!Przecież wiesz,że nie ma magii!-powiedziała jej mama.
-Magia jest!Nie laz widzialam jak na siebie z tatą rzucacie takie jakby Uscensliwienie.I jak wywoływałaś takiego duska co nam dom spzątal.-jej rodzice zamilkli.Dali sobie spokój.Mała gówniara wie,że będzie magiem,a my,17 latkowie nic nie wiedzieliśmy!!!SZCZYT!!
A to Andy i jego mama Gina i jego dziewczyna Natasha.Tata jest w pracy,a brat nie chciał iść.Tu Andy "skacze" koło swojej dziewczyny.Żebyście widzieli jaka Cornelia była wkurzona!!
Andy nie bał się okazywać jej uczuć.W końcu nie widział jez dobre 3 miesiące.
Cornelia była taka wnerwiona,że myślałam,że żuci się na Natashę!
Chociaż Natashy to się nie zawsze podobało.Przecież Andy to potworny pantofarz!!
Później zmora zebrała wszystkich przy kolacji.To nie było spotkanie dzieci i rodziców jak myślałam.To była WYWIADÓWKA!!!!!!!Oberwało się mi za tą banię z gotowania.A Ashley dostała z eliksirów.No i tak skończył się mój dzień.Ogólnie to były nudy.Ale takiej akcji z przyjazdem nie było.
IX listopad 2004r.
Mój pokój
Dziś dzień zaczął jak każdy.Toaleta,śniadanie.Ale nie zajęcia.Po śniadaniu zmora zrobiła zbiórkę.Mr Jony zamówił balon do Abrakadabrowa.W balonie podziwialiśmy widoki.Miss Breack powiedziała nam co będziemy tam robić.A więc mieliśmy zdobywać składniki.Takie jak pióro pegaza itd.
Na miejscu przydzielono nam sprzedawców.Ja miałam wykonać zadanie Aptekarza Todda.A że gościu mnie znał,zadał mi usunięcie obłoków.No to usunełam te badziewne obłoki.Dostałam za to konfetti klowna.Podobno najrzadszy składnik.
Gdy wracałam z moją zdobyczą,poczułam znowu krew.Zauważyłam jak Mr Jony idzie do Wróżki Mary.Skoczyłam w krzaki.Niósł on jakąś małą byteleczkę.
-To jest to,co chciałaś.Masz dowód,a teraz zapewnisz nam to,co obiecywałaś??-szepnął woźny.
-Taaak....czekaj,sprawdzę czy to aby na pewn to-Mara otworzyła buteleczkę.Byłam pewna,to jest ta z krwią....tej kobieciny......
-Cloe!!Tu jesteś!!!Wszędzie cię szukamy!!!Chodź!!!Jest zbiórka.-myślałam że siostrę zabiję!W tak kluczowym momencie,gdzie myślałam że wszystko się wyjaśni z sprawą zbójstwa,a moja siostra wszystko partoli w pięć minut!!I na dodatek teraz woźny i Mara wiedzą,że ich widziałam!Super,teraz się muszę bać o własną skórę.Dzięki,Ashley,wielkie dzięki.
Idę spać.Pa.