Nie piszę bo...
....jak napiszę większość cześci posta to mi wyskakuje że aplikacja zostanie zamknięta i wszystko przepada.
odc. 36
- Na wózku? - pomogłam jej.
- Uhm. - odburknęła ona ciągnąc lemoniadę przez słomkę
- To wszystko wina tego faceta....- westchnęłam
- Którego? - zapytała zaciekawiona Zuzia ściągając z fotelika Larę.
- Połóż ją w kojcu proszę masz w końcu 8 lat. Może pójdziemy do...
- Tatusia/ - zapytała z nadzieją Zuzia przekrywając siedzącą w kojcu larę kocykiem
- Nie. Miałam na myśli zoo. - spochmurniałam
- Może być. - odburknęła Zuzia i poszła sobie do pokoju
- Co będziesz robić? - zapytałam nieelegancko.
- Palić trawkę. - ironicznie powiedziała Zuzia. Wbiło mnie w fotel.
- Skąd znasz takie pojęcia? - zapytałam głośno
- Z nikąd. Idę odrabiać matematykę. - powiedziała ona i szybko położyła się na fotelu
- Widzę że się obijasz. - powiedziałam do niej wchodząc za godzinę. Uśpiłam Larę, przebrałam do wyjścia, uczesałam ją ładnie, spakowałam torebkę, posprzątałam trochę w kuchni i w pokoju a teraz poszłam do zakurzonego pokoju Zuzy.
- To trudno. Dobrze mamo odrboię już no. - powiedziała ona niechcętnie
- Najwyżej nie pójdziemy do zoo. - powiedziałam
- Najwyżej. - powtórzyła bezczelnie ona i siadła do lekcji. Byłam naprawdę zdzwiona skąd ona zna takie słowa. Przecież ani Maciek ani ja nie używamy takich slów wobec jej czy jej koleżanek które nawałnicami przychodzą do nas do domu.
- Już. - powiedziała wchodząc do pokoju
- Nie wierze. - powiedziałam szybko i poszłam do pokoju
- Nie musisz sprawdzać. - powiedziała ona i siadła na biurku.
- Weź się nie broń tylko mi to daj. - powiedziałam wyraźnie sylabując kazde słowo dobitnie.
- O.K. Proszę. - podała mi. Wszytsko było jak najbardziej okay.
- To teraz angielski historia i geografia. Żegnam - powiedziałam, wzięłam Larę na ręce i poszłam do zoo. Wizyta była długa. Czułam się jak prawdziwa rasowa matka kiedy woziłam ją między wielkimi akwariami z płaszczkami w kolorowym zoo- wotowym wózku i jedząc prażone orzeszki. Wzięłam do ręki komórkę.
- Halo? - zapytałąm słysząc przerwany sygnał.
- no czego> - zapytała mnie bezczelnie Zuza.
- Niczego. Jeżeli chcesz żebym sobie przyszła do domu i zastała twój pokój w tragicznym stanie to się na to szykuj!! - krzyknęłam aż ludzie się zdzwili i pobiegłam na przystanek. Kiedy to opisuję drżą mi ręce. Zatrzymałam tramwaj i wskoczyłam do niego z dzieckiem na rękach. Zgrabnie skasowałam bilety i poszłam do domu. Pokój Zuzy był....
|