No cóż Magi nieco dziwaczne....
odc. 38
Wstałam rano w świetnym humorze, podniosłam się i zobaczyłam roztrzaskaną doniczkę na podłodze. Powoli podniosłam się do góry i wyskoczyłam z łóżka. Zajrzałam pod kanapę- kluczy ani doniczki nie było. Poskładałąm je zaraz do kupy - to była ta Doniczka! Wbiegłam stąpając ostrożnie do pokoju Zuzi - nie było tam praktycznie nic. Została romemłana pościel, puste biurko, puste szafki. Spojrzałam do mojej szafy - nie było mojego cennego płaszcza Chanel. Spojrzałam do jej szafy - zostało zaledwie kilka ciuszków tych najdroższych. Nie było też skłądanego łóżka polowego, jej plecaka i torby nike. Zadzwoniłam pod jej komórkę - nie rozdzwoniła się nigdzie w domu. Byłam szczrze zadowolona. Zadzowniłam do Denise- odwołałam spotkanie. Postanowiłam pójść na bazarek po świeże warzywa, wzięłam komókę, zapakowałam Larę do wózka i pojechałam autem na poblikski bazarek. Zajechałam, rozłożyłam wózek, przejechałąm zaledwie połowę i co widzę??? Mój cenny płaszczyk i ciuszki mojej córeczki.
- Zuza!!- wrzasnęłam na cały bazar
- Co? - zapytała robiąc minę niewiniątka.
- Pakuj się do domu! odparłam pakując wściekle wszystsko do plecaków i toreb
- Sprzedałam już ponad połowę! - wytłumaczyła się
- Więcej ciuchów nie dostaniesz! - wykrzyknęłam i pociągnęłam ją mocno za rękaw koszuli. Poszła posłusznie
- A łóżko? - zapytała
- Twój interes twoje łóżko- warknęłam.
- Poczekaj. - rzuciła mi i wróciła się po nie. Ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru czekac. Pobiegłam do samochodu z wózkiem i wrzuciłam wszystko do bagażnika. Potem zapięłam Larę, pozamykałam samochód od wewnątrz i zaczęłam rozmowę
- Słucham twoich propozycji. - rzuciłam irytująco.
- To ja słucham twoich. - powiedziała
p- Nie dość że sprzedaje bez mojej wiedzy moje i swoje ubrania to jeszcze jest bezczelna! - wykrzyczałam we górę wciskając kierunkowskaz
- Sorry mamo, i tak nie chodzisz w tym płaszczu1 - wytłumaczyła się
- Sorry?! Sorry?!- zdenerwowałam się
- No sorry. Przepraszam. - wytłumaczyła mi cierpliwie.
-Wiem co to znaczy. Jedziemy do SB! - wrzasnęłam i pojechałam w lewo zamiast prosto.
- Lara jest głodna. - podsunęła mi ona
- Nie będzie zaraz. Denise mieszka przy wjeździe do SB. Na pewno się ucieszy kiedy cię zostawię pod jej opieką.
- Nie! - krzyknęła moja córeczka
- Nie masz prawa głosu. Zatkaj się albo cię zaknebluję. - krzyknęłam nieco zbyt ostro i skręciłam na podjazd. Denise podlewała kwiatki.
- Jak miło, jednak się zdecydowałaś?
- Tak, ale chcę na razie zostawić tylko dziewczynki. - odparłasm
- Przykro mi że jesteś taka zapracowana. - odparła ona
- Nie nie, po prostu Kliss moja przyjaciółka z Sb(zmyślałam no dobra) mnie zawołała. - i znaczącym gestem przejechałam po szyi pokazując to otwierającej już buzię Zuzie.
- To pa. - powiedziała ona do dojeżdżającego samochodu. Ledwie zdołałam dojechać do SBa już złapał mnie telefon.........
|