
Magda, córka pewnego szefa biura podatkowego i ekspedientki ze sklepu na rogu mieszkała w willi. To, ze miała piękny dom, i mieszkała w nim sama, stało się gdy otrzymała spadek po swoim dalekim kuzynie. Wcale nie chciała wydawac Sporej sumy na TAKI dom. Chciała część oddać schronisku zwierząt, a część schować, aby uzbierać na wyjadz wakacyjny. Niestety ona była całkowicie zależna od ojca, chociaz byla juz dorosła. Albert zawsze miał swoje zdanie , i tylko one się liczyło. Tak było też w tym przypadku. Magda zamieszkała w willi na sąsiednim osiedlu.

Niestety, pech sprawił, że Magda, w czasie przeprowadzki do nowego domu miała sesję, i niestety nie zdała jej, nie miała się kiedy uczyć.
- wkońcu nadszedł ten dzien, musze to powiedzieć matce. - pomwiedziała do siebie, chwyciła za telefon i wystukała nr telefonu.


- Mamo, bo ja bo wiesz, studia były dla mnie ważne, ale ale...
- Nie mów ,że nie zdałas ostatniej sesji!
- Mamo, wyjęłaś mi to z ust...
-Córciu! wiesz co to oznacza! Całe studia zwalone, co ty wyobrażasz! gdzie ty będziesz pracować!O nie, tak być nie moze!
- ale...
Magda nie dokończyła, matka rzuciła słuchawką.

Tak, zawsze wielką wagę przywiązywała do nauki, ale... ale czy to takie naprawde wazne?
Magda od zawszechciała założyć rodzinę i mieć dzieci, teraz to obrała za najważniejszy cel swego życia. Szkoda tylko, że nie miała nawet chłopaka...
Zaprosiła Marka, i poszła rozpalić w kominku, po tej "romowie" z matką nie czuła się najlepiej, zrobiło jej się zimno, przynajmniej w sercu.

Przyszedł Marek. Już na podworku zaczęli milą rozmowę. Mają podobne zainteresowania, naprzykład oboje lubią zwierzęta.

Magda przygotowała kanapki z szynką, a gdy je zjedli włączyła muzykę, Marek napoczątku wolał grac w popularną grę "miszunio" ale zauroczyły go ruchy bioderkami Madzi. Już po chwili flirtowali ze sobą. No cóż, marek to bardzo przystojny facet, nic dziwnego , że magdzie odrazu wpadł w oko. Po małym "flirtowanku" poszedł do domu. Magda zmęczona całym dzisiejszym dniem, zmianami uczuć musiała ochlonąć w wannie. napusciła wody i zatopiła się w bombeleczkach

Później udała się do łóżka. Przy śniadaniu znów zaczeła rozmyślać o sobie i Marku. Co jak co, ładny i przystojny, mają podobne zainteresowania, i widać ,że są sobą zauroczeni.
"ale odrazu ślub, nie nie, wszytsko mi się pomieszało, zabardzo biegnę w przyszłość" pomyślała.

Musiała go zaprosić! Po porannych cwiceniach przy telewizorze zaprosiła go, przyszedł razem z Tyranią, ale na nią nie zwracała uwagi. Liczyli się tylko oni. Duzo ze sobą rozmawiali o przestempstwach i kraciazach(okradli jego babkę) a potem zaczeli niewinny flircik, ktory przerodzil sie w serię romantycznych pocałunków. Nata ma nadzieję, ze marek nie ma "tajemniczej kochanki" i będą razem... może cos z tego wyniknie... naprzyklad ślub?

W kazdym razie, zgodził się być jej współlokatorem (superrrr pomyslala magda), natychmiast rzucila mu się w ramiona! Zaczęły się gorące pocałunki

....

C.D.N...