Bebe Twins odc. 12
- Mary Kate!! - wrzasnęłam i pobiegłam na dół po obszernych schodkach/
- Kochanie nie krzycz tak. - powiedział słabo ojciec męcząc się nad kanapką.
- Pa Tatusiu. - powiedziałam i chwyciłam kluczyki od mojego seicento.
- Mary!! - krzyknęłam niezadowolona pod drzwiami. W końcu zeszła. Wiedziałam co jej zajęło tak dużo czasu - szykowanie się! Była ubrana w nowy różowy sweter i czarne dżinsy (ciemno granatowe).
- Jak ty rozrożniasz kolory? - spytałam ją w drodze
- Mam swój sposób. Plakietki. - wydukała z siedzenia obok.
- A jak wiesz który plecak jest twój?
- Ty mi pomagasz
- No tak. - I zamknęłam się.
- Ashley? - usłyszałam
- No? - spytałam podjeżdżając pod szkołę.
- Nie chcę rodzeństwa. - I wysiadła z samochodu jakby to była conajmniej moja wina. Czy to moje rodzeństwo? NIE!! Włąsnie chcę się dowiedzieć że jesteśmhy z Mary adoptowane!!
- Mary kanapki!! - krzyknęłam i podałam jej foliowy woreczek do ręki.
- THx. - wyszeptała i poszła pod klasę. Ja spotkałam Brandona.
- Hej ślicznotko.
- Nie przesadzaj. - burknęłam
- Nie w humorze?
- Jak widać? - spytałam wnerwiona
- No widać. Co się stało? - spytał łagodnie.
- Nic tylko moja matka znowu będzie miała dziecko.
- W jej wieku> - spytał filuternie
- No właśnie!!
- Spodziewasz się czegoś?
- Nie chcę tego "czegoś" i uż.
- A czemu? - zapytał niepewnie
- A ty byś się czuł OK? - spytałam wnerwiona i odeszłam dalej. Brandon spojrzał za mną dziwnie i podbiegł do mnie.
- Przyjdź do mnie dzisiaj o 18:59.
- A nie io 19?
- Nie. O 18:59. Pa. - i odszedł dalej do swojej grupki. wZRuszyłam ramionami i poszłam do szkoły.
***********
Kurde Kurde Kurde. Pięknie. Leżę sdobie właśnie w domu z białym świecącym gipsem na nodze, tuż po złamaniu z przemieszczeniem!!
- Mary? - spytałam siostrę słabo
- NO?
- Nie mówi się no! - odparłam ponaglająco.
- C zego więc raczysz chcieć?
- Herbatki.
- Nie zrobię ci bo się oparzę. - i poszła na górę do pokoju. Zrobiłam więc sobie sama ale kosztowało mnie to cholernie wiele wysiłku. Ze świeżym gipsem naprawdę. O 18, skapnęłam się że za 58 minut muszę być pod domem Brandona. Kuśtykając wyszłam o kulach do pokoju. Ach ta piłka nożna.......
Ponieważ nikt nie pali się do pisania nwet Zong

ja napiszę kolejny odcinek
Bebe Twins odc. 13
Przebrałam się w szerokie dżinsowe szwedy i niebieską welurową bluzę. Było wpół do. Nie mogłam pojechać samochodem - nie mogłam zginać nogi. Musiałam jechać autobusem. Wiedziałam że zajmie to dużo więcej czasu niż bym pojechała własnym autem
- Mary wyjeżdżam
- Gdzie? - spytała przestraszona
- Do kolgei. Wrócę pożnym wieczorem. - I trzasnęłam drzwiami. Wyszłam o kulach przed dom i dokuśtukałam do przystanku. Zobaczyłam jednak niebieski sportowy samochód.
- Brandon!! - krzyknęłam zadowolona i usadowiłam się z tyłu na siedzeniu
- Miałaś być sama ale usłyszałem co się stało. - powiedział łagodnie.
- Dzięki. - odparłam i zamilkłam. Poprawiłam ukradkiem makijaż i uczesanie, a potem wyszłam przed jego dom. Była 18:57.
- Jest osiemnasta 58. - powiedział.
- Więc wchodzimy
- Nie. Możemy wejść o 18:59/
- Więc czekam, - To była najdłuższa minuta w moim dziewętnastyoletnim życiu.
- wchodzimy. - i weszłam. W holu był tort. Weselny. Z olbrzymią figurką panny młodej której welon opadał na kilka pięter tortu.
- Co dalej? - weszłam do kuchni. W kuchni było biało i wielkie różane serce okalało wejście do sypialni.
- Wejdź tam. - nakazał i otworzył drzwi. Wielkie sercowe łoże nakryte czerwonym welurem stało pośrodku. Wielkie szafy wszystko było różowo - czerwone. Brandon usadowił mnie na krześle. I klęknął przede mną.
- Ashley....zgadzasz się? - spytał nie.
- Tak...- szepnęłam i zegar wybił 18,
- Czemu musieliśmy zaręczyć się o 18?
- Moi rodzice zrobili tak samo. To godzina szczęścia.
- Dobrze po iwedizłam i wróciłam do domu.
- Kochanie...- powiedziała do mnie mama. Ale ja zignorowałam ją i wyszłam na górę.