Palę się i to bardzo, ale od dwóch godzin to przeklęte łącze nie chce działać. Napisałam jeden odcinek "nei można wyświetlić strony". Napisałam go jeszcze raz w notatniku. I jeszcze jeden. Przepraszam, ale dopiero przed chwilą zaczęło działać i mogę napisać póki jeszcze działa. Przepraszam, Karuś ;( Wybacz..
Dziesięciokrotne szczęście odc. 12
.. przypomniałam sobie, że Róża mi nie powiedziała, jak to John chciał utpić sześciraczki.
-Róża?
-Tak?
-Nie powiedziałaś mi, jak John chciał utpić sześciraczki.
-Nie było w tym nic strasznego. Jak Diana mówiła, że nie chce mieć więcej niż 7 dzieci, on zaproponował, że zabija kilka i ona urodzi mu syna. Chciał jes utopić w wannie pełnej wody, ale go powstrzymałyśmy.
-A...
Rozłączyła się. Zawsze lubiła dużo ze mną rozmawiać... Dlaczego teraz nie? Moze przez Stany... Albo moją "naiwność"...
Od razu z lotniska poszłam do spzitala. Wiedziałaam jak nie przywitają. "Pani nie było, teraz to na pewno pani umrze".. A jak się dowiedzą gdzie byłam, to powiedzą "Chce pani osierocić jeszcze nie narodzone dzieci?"
-Pani Edyta! Gdzie pani była?
-U rodziny.
-Alez proszę pani! Pani sie zabija!
-Tam powiedzieli mi, ze mam 1% szansy na śmierć.
-Teraz to ma pani 91%.
-Akurat! Przstańcie sie mną opiekować jak dzieckiem! Jesetm dorosła i dam sobie radę! I nei myślcie, że wam powiem, gdzie pójdę! Więcej tu nie wrócę!
Teraz siedzę w parku koło szpitala. Gdzie ja pójdę? Na pewno całą ciążę będę u Kate. Ale jak urodzę? Tam nie ma odpowiednich warunków.
-Gdzie byłaś?-przywitała mnie zapłakana Kate
-W Polsce.
-Teraz umrzesz!
-Kate... Oni nas oszukują!
-Są lekarzami!
-Lekarze mówią różne głupoty dla zarobków.
-Głupoty?
-Tak. Wcześniej mówili że mam 20% szansy na wyzdrowienie. W moim, zaawansowanym, spzitalu, powiedzieli, że mam 99%!
-Ale.. Będziesz żyć?
-TAK!
-A jak urodzisz, jak tam nie wrócisz?
-Ciążę "przeleżę" u ciebie. A potem polecimy do Polski.
-CO? Do Polski?
-Dawno nie widziałaś Susie.
-I moich tamtejszych chłopaków.
-Kiedy lecimy? Teraz?
-Jestem zmęczona.
-Edyto...
-Wiem. Codzinnie jestem zmęczona, więc takie zmęczenie w ogóle mi nie przeszkadza.
-Kiedy lecimy?
-Mozemy za neidługo ale mam 2 warunki.
-Mów. Ciężarne trzeba słuchać.
-KATE!
-Przepraszam.
Ona wie jak nienawiedzę jak mówi się do mnie "ciężarna".. Nie chciałam mieć tych dzieci. Dlaczego wszyscy sa pzreciwko mnie?? Dlaczego nikt nie chce ze mną porozmawiać? Dlaczego Kate to zrobiła?
-Pierwszy: Popłyniemy statkiem. Są ładne widoki.. i nie tak szybko jak samolotem.
-Zgadzam się.
-Drugi: Zamieszkamy u ciebie, gdziekolwiek, byle nie u mnie. Nie chcę, żeby wiedzieli, ze wróciłam.
-Zgadzam się.
-Pakuj się.
-Kiedy jedziemy?-usłyszałam po kilku godzinach. Odpocząć mi nie daje!
-Możemy jutro-powiedziałam od niechcenia
-Super! Jadę sie zwolnić i pożegnać ze wszystkimi! Wracam na kolację!
-Kup bilety!
Wyszła. Ciekawe, czy usłyszała.
Jak dobrze, że jedziemy do Polski... Nie będę się juz nudziła, tu, w domu Kate.. ona całe dnie była u swoich chłopaków.. Przynajmniej zobacze, jak tam u mojej rodziny...
CDN.
Dziesięciokrotne szczęście odc. 13
Jesteśmy w porcie. Na statku było nudno. Kate podrywała facetów, ja chodziłam po statku... Nic ciekawego. Nawet Kate powiedziała: "Było nudno".. A ją fascynuje byle co..
-Jestem!-wyśpiewała-Jak sie czujesz?
Chciałam płakać. Pierwszy raz w ciągu całej ciąży zadała mi to pytanie.
-Dobrze.
-Idziemy na obiad, czy zjemy u mnie?
-Chodzmy do baru.
-Do baru? Chcesz zabić dzieci jedzeniem fast food'ów?
-Tu nie Ameryka, Kate.
-Idziemy do resteauracji.
-Kate?-zapytałam patrząc sie na kosztowne jedzenie-Co ci jest?
-Nic jedz, bo zachorujesz.
-Kate, nie okłamuj mnie.
-Chciałam ci podarować miłą ciążę spędzoną ze mną. Chciałam ci dać w prezecie miły dzień. Pójdziemy do ciebie.
-O nie! Nie zgadzam sie! Tylko nie do mnie!
-Dlaczego?
Musiałam jej opowiedzieć sytuację w domu.
-Chciałam zaobserwować co sie będzie działo i pomóc im.
-Jedz.
-Dlaczego nazwałaś mnie kilkanaście dni temu "ciężąrną"? Wiesz, jak tego nie lubię.
-Nasunęło mi sie, jak patrzyłam na twój brzuch.
Zjadłam to, co dostałam, chociaż zapewniałam Kate, że nie mam na to ochoty.
-Susie!-powitała Kate siostrę
-Jak ten twój narzeczony?-zapytałam z uśmiechem
-Sam mnie opuścił, bo widział jak z nim cierpię.
-Byłaś u Susie?
-Tak. Prawie 5 miesiecy temu.
-Widzę, ze jesteś w zaawansowanej ciąży.
-Dopiero 5 miesiąc-powiedziałam-Pójdę do szpitala.
-Nie odpoczniesz?
-Jestem przyzwyczajona do takiego trybu życia. Podróż-obiad-praca to dla mnie nic.
-Chcesz kogoś leczyć?
-Nie. Dowiem się co słychać w szpitalu i wrócę na kolację.
-Na kolację?
-W szpitalu zawsze dużo się dzieje.
Duzo sie działo.. Niezbyt ciekawe. Nie będę pisać. Może kiedy indziej...
CDN.
|