Dziesięciokrotne szczęście odc. 19
..ale Kate była cała poraniona.
-Coś ty sobie zrobiła!-krzyczałam
-Dostałam pracę.
-To dobrze
-Ale jakiś pracownik się mną zainteresował, poszliśmy do kina, zapytał czy go kocham, jak powiedziałam nie wziął mnie do siebie i regularnie bił. jak się jakoś uwolniłam chciałam pójść go zab... unieszkodliwić, ale byłam świadkiem jak kobieta, podająca się za jego żonę go dusiła.
-Zgłosiłaś to na policję?
-Nie, i nie mam zamiaru, bo wiem, że on ją zdradzał.
Zajęłam się ranami Kate. Miała złamaną rękę.
-Musisz pojechać do szpitala.
-Nie.
-Masz złamaną rękę.
-Trudno.
-ależ Kate...
-Będzisz mnie operowac tutaj.
-Jaką właściwie masz pracę?
-Jestem dziennikarką.
-Bez żadnych kwalifikacji?
-Sorry, skończyłam studia, byłam w redakcji "USA news", to nie kwalifikacje?
-Nie wiedziałam.
Jutro kończy mi się urlop. 2 miesiące temu skończyłam moje "wakacje", ale rozchorowałam się, i choć doskonale wiedziałam na co jestem chora, poszłam do szpitala, przez co jeszcze bardziej się rozchorowałam. Miałam urlop na 2 miesiace. Myślałam, że dziesięcioraczki będą miały lepszą madczyną opiekę, ale w obawie o ich zdrowie nie mogłam się do nich zbliżać.
-Edyto.. Ashley dziwnie się zachowuje-powiedziała Kate
Po pół minucie przy niej byłam. Kate niańczyła Katie.
-Ma alergię...-powiedziałam
-Na co??
-Nie wiem, jestem chirurgiem.
Wzięłam Ashley ze sobą.
-Aniu..
-Tak?
-Zbadaj Ashley. Ma alergię, ale nie wiem na co.
Po 2 godzinach poszłam do Ani. Wręczyła mi długą listę. Były na niej: mleko, puch, sierść zwierzęca....
-To się da leczyć?-spytałam z nadzieją
-Tak. Ale to jest trudne i wymaga nie tylko szerokich środków finansowych, ale i zaangażowania matki i czasu. Za 2 lata, po długich rehabilitacjach, powinna być zdrowa.
Zdrowa... Co za cudowne słowo..
-2 lata?
-Tak...
-Pani doktor... Pacjent z...
Wybiegłam. Co za praca... Co za życie!
CDN.
|