Bebe Twins odc. 24
"Mell jest dostępna"
Ash
Cze¶ć młoda. Jestem załamna.
Mell
A czemu to? Znowu ci jakis chlopak serduszko złamał?
Ash
Nie, niestety nie. Branmdon...on mnie kocha i ja jego mnie...
Mell
No to nie b±dĽ taka tajemnicza tylko mów o co łazi.
Ash
Ona...moja siostra ma białaczkę.
Mell
Mary-Kate? No nie żartuj.
Ash
Nie, ta co się dzisiaj. Urodziła. Sorry ale mama mnie wzywa na dół. Zabrali jej mał± do szpitala i chce do niej pojechać.
Mell
Ok to do zobaczenia. YO!!!
Ash
Pa!! :*
Wyszłam z pokoju i zeszłam do mamy która mnie istotnie wołała.
- Córeczko, dasz mi....torbę? - zapytała ona słabo.
- Oczywi¶cie. - powiedziałam i dałam jej torebkę.
-Widziała¶ takie różowe...pastylki?
- Tak, leż± w szafce..
- Podaj mi je...- odparła ona i wstała. Była słaba, miała założone szwy. Do torby wpakowała kilka ręczników, ¶pioszki, kaftaniki, pampersy, kilka paczek chusteczek nawilżanych, i mnóstwo bzdur potrzebnych maluchowi.
- Kochanie ona teraz będzie całe swoje życie spędzała w szpitalu.....
- Mamo> Nie rozklejaj się. - powiedziałam i łzy mi stanęły w oczach. Nie potrafiłam nad nimi zapanować.
- Musisz jechać do SB. Musisz jechasć zarobić. - rzuciła mi matka na wyj¶ciu. Sięgnęłam niepewnie po mapkę i obejrzałam j± ze wszystkich stron. No cóż - wchodzisz, idziesz między żywopłotem....to się wydaje ptroste.
- Mary, w co by¶ się ubrała do SB/ - zapytałam j±.
- W miniówę, kabaretki i bluzkę z dekoltem. -
- No co¶ ty. - oburzyłam się szczerze i wyszłam z pokoju. Stanęłam przed szaf±. Wybrałam w końcu: czerwony stanik, na niego założyłam dług± czarn± bluzkę z siatki, na ręce włożyłam czarne frotki i bransoletki, na nogi włożyłam kabaretki, a na nie powinięte czarne Wranglery.
- I jak wygl±dam? - zapytałam siebie w lustrze. Wysłam z pokoju i zaczęłam dobierać buty. Podtanowiłam założyć czarne glany. No tak, te wymalowałam w stokrotki, ale te s± niezłe. Zasznurowałam je i wyszłam na przystnek/
- Do SB porosze. - odparłam i rzuciłam wyznaczon± sumę do portmonetki.
- Ok, nie ma sprawy. - odparł przystojny kierowca. Wyjęłam telefon i wystukałam siedem liczb numeru Brandona, Nikt się nie zgłaszał. No więc zadzwoniłam do domu.
- Dzień dobry, jest Brandon?
-To ty nic nie wiesz> Brandon.....
Znowu głupie zakończenie :laugha: