16.11.2004, 21:25
|
#3
|
Guest
|
Ciąg dalszy - sen
Gdy przyjechałam taksówką do domu, byłam taka zmęczona, że szybko położyłam się do łóżka.

Znalazłam się w jakimś lesie. Wszędzie dokoła były tylko drzewa a ja byłam nastolatką. Miałam na sobie białą sukienkę a na głowie diadem.

Przez pewien czas rozglądałam się dokoła i zastanawiałam, gdzie mogę być. To było bardzo dziwne uczucie. Chodziłam po lesie przez pewien czas, gdy nagle ujrzałam ścieżkę. Podążałam nią i dotarłam do cienkiej rzeczki przeciętej drewnianym mostkiem. Przeszłam na drugi brzeg, by dalej zwiedzać nowe miejsce.

Szłam przez las już ładnych parę godzin. Wszędzie były tylko drzewa, krzaki i kwiatki. Czułam, że zbliża się chłodna i wietrzna noc, więc chciałam się jak najszybciej znaleźć w jakimś schronieniu. Szukałam więc dalej. Po jakimś czasie ujrzałam, że las się przerzedza. Szybko pobiegłam w tamtym kierunku i ujrzałam...


...okropną staruchę! Wyglądała jak mój najgorszy koszmar! Chwilę wściekała się w miejscu po czym rozłożyła ramiona.
- Chodź tu moje dziecko – powiedziała.
- Pa... pani mnie zostawi! Nic nikomu nie zrobiłam, chcę tylko gdzieś pójść spać, to wszystko. Widzi pani jak ciemno... – jęknęłam.

Starucha zaśmiała się.
- Nic nikomu nie zrobiłaś, tak? Ha ha ha!!!

- Ale naprawdę! Nic!!! Zresztą, kim u diabła pani jest?
Kobieta uśmiechnęła się złowieszczo.
- Dowiesz się w swoim czasie, głupia. Zresztą, i tak już jest za późno! – zawołała.
- Za późno na co? – zrobiłam zdumioną minę.
- Na zadośćuczynienie! – starucha doskoczyła do mnie, wymamrotała jakieś słowa a po chwili w jej rękach pojawiło się dziwne urządzenie! Byłam tak zdumiona, że nawet nie pomyślałam o ucieczce. To był duży błąd. Poczułam, jak uciekają ze mnie wszystkie siły witalne, jak powoli tracę życie. Starucha stała i zyskiwała moc, uśmiechając się szyderczo.


- No już koniec – powiedziała po kilku długich chwilach katorgi – Prawda, że nie bolało? – uśmiechnęła się szyderczo. To już był koniec. Moje naturalne instynkty nareszcie wzięły się za ratowanie mojego życia. Szybko zaczęłam uciekać między drzewa. Nie wiedziałam, dokąd biegnę, nie wiedziałam, gdzie mam się schować. Wiedziałam tylko jedno – jeśli natychmiast nie ucieknę od tej kobiety, może stać się coś strasznego...

Szybko jednak noga zaplątała mi się w konar i upadłam na ziemię.
Obudziłam się w łóżku zlana zimnym potem.
To be continued...
|
|
|