Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 36
Płeć: Mężczyzna
Postów: 112
Reputacja: 11
|
-No to jesteśmy
Powiedział Donatello

-To co robimy?
-Hmm….czekajcie myślę, może wy macie jakieś pomysły?
-Tak chętnie im skopie dupę! Za to, że skradli nam kasę!
-Spokojnie Walery chyba mam plan
-Jaki?
Spytałem
-Walery nie był z nami na transakcji więc tam ci go nie poznają
-No tak racja, sugerujesz, żeby on poszedł się do środka rozejrzeć?
-Dokładnie
-Cóż sumie macie racje. Nikt mnie tam nie zaczepi i nie zaatakuje. Dobra pójdę się rozejrzeć
Walery śmiałymi krokami wszedł do baru, a Donatello powiedział:
-Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to odzyskamy kasę, czekaj muszę zadzwonić

Podszedł do budki telefonicznej i z kimś rozmawiał o materiałach wybuchowych, tylko to zrozumiałem. Walery wrócił
-Dobra znam dobrze ten burdel teraz możemy przejść do planu
-yy…a może ktoś mi przybliżyć ten plan, bo nie rozumiem za bardzo co mamy zrobić.
-Wszystko zaraz ci powiem
Powiedział Walery.
-Dobra jedziemy do Billa
Wsiedliśmy znów do auta i pojechaliśmy na jakieś małe osiedle
-Dobra chodźmy
-A gdzie my w ogóle jesteśmy?!
Dopytałem się z niecierpliwością
-Dobra Donatello idź do Billa a ja wszystko wytłumacze Augustowi

-No więc słucham
-Cóż zapomnieliśmy ci przedstawić naszego majstra od bomb
-Właśnie pierwszy raz go widzę
-Ale długo z nami jeszcze nie jesteś więc miałeś prawo nie wiedzieć, ale mniejsza z tym przejdźmy do planu.
-Zamieniam się w słuch
-Jak się dowiedziałem bar zamykają około 23, wtedy powinno już nikogo z niewinnych ludzi nie być.
-A to dobrze i co dalej?
-Ja z Donatello weźmiemy pistolety z tłumikami a ty wbiegniesz do męskiej toalety z plastikiem
-A skąd będę widział jak zdetonować tą bombę?! Jak ja w życiu dynamitu w ręku nie miałem
-Spokojnie wszystko będzie zrobione wystarczy tylko, że włożysz ten czerwony kabelek do wejścia i ładunek zacznie odliczać. Dużo w tym filozofii?
-Nie
-Widzisz, o idzie Donatello chodźmy do wozu, wszystko w czasie drogi ci wytłumaczę dokończa.
Wsiedliśmy do auta i skierowaliśmy się wpierw do innej restauracji, bo raczej byśmy nie czekali z 9 godzin pod barem meksykanów. Walery wrócił do tłumaczenia mi planu:
-Gdy ty wbiegniesz do toalety to my rozwalimy tych zacofanych amerykańców i odbierzemy kasę, bo udało mi się przyuważyć, że teczkę mają przy sobie.
-Dobra wszystko rozumiem chodźmy coś zjeść, bo głodny jestem.
Po naszym obiedzie wstąpiliśmy potem do naszego baru po broń i tłumik, następnie czekaliśmy do godziny 23. Naroście ta godzina wybiła. Ukryliśmy samochód i stanęliśmy pod barem:

-Patrzcię widzę, że jeszcze mają klienta
-Acha chyba ostatni w ich interesie….ach pomyłka w życiu!
-Dobra czekajmy jak wyjdzie i odejdzie z pola widzenia
-Tak tak wiemy zero świadków.
Jakiś mężczyzna skończył swoja kolację. Wyszedł z baru i znikną w ulicznych ciemnościach wtedy my wkroczyliśmy:
-Dobra teraz!

Ja szybko wbiegłem do męskiej toalety. Miałem mało czasu to wybrałem obojętną kabinę. Wszedłem, ukląkłem, włączyłem i podłożyłem za sedesem.

Potem szybko wybiegłem i ujrzałem martwych meksykanów, a Donatello i Walery stali z dwoma teczkami z kasą:
-Dobra spadamy zaraz to wszystko wybuchnie!!
Szybko wybiegliśmy z baru w stronę auta. Wsiedliśmy o z piskiem opon odjechaliśmy, potem z daleko usłyszeliśmy tylko wielki wybuch. Wiedzieliśmy, że na się udało.
-Dobra jedziemy szybko do naszego baru! A tak Walery możesz zwolnić, bo się nigdzie nie pali (ujrzeliśmy straż pożarną na sygnale, która jechała w stronę wysadzonego przez nas baru), no może się i gdzieś pali hehe…, ale zwolnic możesz
-Dobra.
Dojechaliśmy pod naszą bazę

-Auguście sprawdź czy jeszcze ktoś jest.
Spojrzałem przez szybę i żądne światło się nie paliło w pokoju spotkań
-Nie ma nikogo
-Dobra to ja wezmę pieniądze do domu a jutro oddamy je szefowi.
-Dobra….o w morde! Udało się nam!
-Tak tak udało się już żadna meksykańska mafia nam nie podskoczy!
-i bardzo dobrze!
Spojrzałem na zegarek
-Dobra panowie późno już nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo zmęczony po dzisiejszym dniu i chce już iść spać.
-Tak masz racje Auguście to jutro spotkamy się tu o 10 dobranoc wam
-Dobranoc
Wszyscy poszli już swoimi drogami do swych domów.
Następnego dnia o umówionej godzinie wszyscy się zjawili w pokoju spotkań:

-Szefie udało nam się odzyskać pieniądze! A nawet dwie teczki widocznie tam ci musieli sprzedać wódkę.
-Dobra robota jestem z was bardzo zadowolony! Nawet mówili w telewizji o waszym dobrym uczynku hahaha!
-Tak nie było łatwo, ale się udało
-Już wysłałem Eugeniusza by zapłacił policji, żeby nami się nie zajeli.
-Czyli nic nam nie zrobią? Nie będzie podejrzeń?
-Auguście pieniądze to władza. Płacisz im i już maja o nas dobrą opinię.
-Acha
-Dobra panowie zasłużyliście na trochę wolnego daje wam tydzień wolnego tylko pamiętajcie nikomu nie mówić o tym co miało miejsce wczoraj
-Wiem szefie i dziękuje za wolne!
-Czas najwyższy, by wypocząć trochę!
-Racja co będziecie robić przez ten czas?
-Ja to zamierzam narazie zapomnieć o tej całej mafii i siedzieć sobie w ciepłym domku oglądając telewizje.
-Cóż Auguście każdy jak chce może wypocząć hehe..
-Ja zamierzam żonę i syna zabrać gdzieś poza miasto i wypocząć
Powiedział Walery
-Hehe…to może ja znajdę sobie wreście jakomś kobietkę
-Dobra chłopaki ja idę do domu dozobaczenia
-Trzymaj się Auguście.
4 DNI PÓŹNIEJ
Myślałem, że mój odpoczynek będzie trwać te 7 dni, ale wolne skrócił jeden telefon:

-H-halo? Kto mówi?
-Auguście! Ubieraj się i idź szybko do baru!
-Ale jest godzina 3 w nocy, a poza tym mam wolne
-Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem chodź szybko!!
-Dobra zaraz będę
Ubrałem się i poszedłem szybkim krokiem do baru.
-Dobra co się stało?
-Złe wieści bardzo złe!
-Ale co się stało?
-Był świadek!
-Jaki świadek?
-Świadek, który wszystko widział co zrobiliśmy!
-O w mordę! Ale zaraz policja chyba nic nie zrobi płaciliśmy im
-To nic nie da! Będą mieli dowody, by nas rozbić! Trzeba się pozbyć świadka!
-A skąd wiedzie, że był, w TV nic nie mówili o tym.
-Bo jeszcze tego nie rozgłosili, poza tym mamy informatorów. Musimy się pozbyć tego świadka! Bo inaczej po nas
-Jak się go pozbędziemy na pewno ma jakąś obstawę!
-Jak się dowiedzieliśmy policja nie chciała robić szumu więc nie zapewnili mu ochrony, myśleli, że tak nikt się nie dowie, ale się pomylili.
-Dobra gdzie ten świadek?
-W hotelu Syrena
-To czemu nie wejdziemy i go nie zabijemy?
-Musisz to zrobić sam, ponieważ hotel płaci nam haracz za ochronę, a ciebie jeszcze nie znają więc nie zauważą, że szukasz świadka.
-A tak się cieszyłem wolnym czasem, ale dobra jak trzeba to trzeba zrobię to!
-Dobrze hotel Syrena mieści się w centrum miasta, świadek jest w pokoju 86, masz tutaj wytrych, bo nikt klucza ci nie da, Wiesz jak się posługiwać wytrychem?
-Tak będę wiedział
-Acha pojedziesz autobusem, żeby nie wzbudzić podejrzeń
-Dobra no to idę.
Skierowałem się w stronę przystanku autobusowego, czekać nie, nie czekałem zbyt długo, widać, że akurat przyjechał autobus. Po 30 minutach dojechałem na miejsce. Był to wielki hotel na, który w życiu nie było mnie stać nawet na pokój, no odkąd byłem w mafii mogłem sobie na to pozwolić, ale po co? Skierowałem się do informacji mając nadzieje, że dowiem się na, którym piętrze jest pokój 86:

-Przepraszam gdzie jest pokój 86?
-Na czwartym piętrze, ale przykro mi jest zajęty.
-Och jak szkoda dziękuje i tak dowidzenia
-Dowidzenia.
Po miałem przechadzce po schodach dotarłem do pokoju 86. Stwierdzając po odgłosach w pokoju ktoś brał prysznic. Wziąłem wytrych i delikatnymi ruchami otworzyłem zamek. Powolutku i pocichu wszedłem do środka wyjmując pistolet z tłumikiem. Czekałem kiedy ofiara wyjdzie z łazienki, ale gdy wyszła:

-Za dużo wie…
-August?!
-Franek?!
To był mój przyjaciel z liceum nie wiedziałem co zrobić
-August co ty tu robisz z bronią?!
-ja…
-Chyba ty nie należysz do nich! Do tych co wysadzili bar.
-Tak ja jestem z nimi, za dużo po prostu wiesz i musze cię zabić.
-Nie proszę nie rób….
Gdy tak Franek mówił, żebym go nie zastrzelił myślałem przez ten czas co powinien zrobić. Strzelić i uciec czy….
-…więc proszę nie rób tego
-Dobra spakuj się i wyjedz z miasta, zmień dane i zero kontaktu z policją i z bliskimi. Tu w tym mieście jesteś trupem.
-Och! Dziękuje Auguście dziękuje już idę się spakować, ale co z tobą co powiesz swoim kolegą?
-To już mój problem.
Franek jeszcze tego samego dnia wyjechał a ja strzeliłem dwa razy w niebo, żeby nic nie podejrzewali. Szefowi powiedziałem, że świadek już nigdy nic nie powie. Zapewne myślał, że go zastrzeliłem widząc mój nie pełny magazynek.
Następnego dnia jak zwykle zgłosiłem się do baru, lecz prócz Eugeniusza nikogo nie było:
-Auguście
-Tak Eugeniuszu?
-Musimy pogadać….
CDN
Nastpęny odcinek? Nie wiem kiedy będzie ostatnio mało czasu mam 
No w mordę! Przepraszam screeny zrobiłem dobre a teraz są za małe literki! Czy coś zawsze musi mi się zwalić?!
Ostatnio edytowane przez Osioł : 11.12.2004 - 11:42
|