View Single Post
stare 14.12.2004, 01:08   #4
Aquila_Ardens
Guest
 
Postów: n/a
Blush ODC.4 Anathemantio Seeb-Ma-at - częśc II- Scalesta (Zbrodniara)

Tak.. to chyba będzie mój najlepszy odcinek jak na razie

ODC.4 Anathemantio Seeb-Ma-at - częśc II- Scalesta (Zbrodniara)




Na Mum spadły niezwykłe gromy.





Poraziły ją okropnym prądem... biedna nie mogła wytrzymać... krzyczała.... lecz żaden piorun nie ustępował.... namiętnie paliły jej skórę... bawiły się jej bólem.... jakby celowo....

Dalej krzyczała.... wołała o pomoc... lecz gdy owa z nikąd nie nadchodziła, z bólu zaczęła błagać o śmierć. Mum nie była zbyt wytrzymała...ale nawet... któż by wytrzymał tysiące volt płynących z nieba.... nikt.






Padła na ziemię, potwornie zmęczona. Ciężką, ostatkami życia dyszała. Widząc to, Alex doznała niesamowitego olśnienia. Nie mogła znieść widoku cierpiącej Mum... nie mogła znieść widoku jej poparzonych tkanek... tych zbolałych oczu.... pochwyciła leżącą nieopodal kosę i tępą częścią uderzyła kobietę w głowę.







Po chwili jednak uświadomiła sobie co zrobiła. Zabiła. Zamordowała ukochaną osobę. Ucięła kosą źdźbło jej życia.

-Scalesta! Scalesta! Scalesta! – brzmiały straszne, jękliwe, pomieszane głosy.... pełne chaosu... NU- początku... a jednak doprowadzającego do szału.

-Scalesta turpa!

-Parricida!

-Umbra Stulta!

-Horribila!

-Morte!

-Morte!

-Dole!

-Arde!

Jęczały głosy.

-Jak ja mogłam to zrobić?!- Nagle przeraźliwie krzyknęła.

Zerwał się dziwny wiatr. Jednak wszystkie drzewa, wszystkie nocne Ptaki... wszystkie Psy wyjące do księżyca... wszystkie węże poruszające się w trawie umilkły. Słyszało się tylko świszczenie wiatru w uszach....

Ale nagle stanęła... wyprostowała się w dziwnie spokojnej... dumnej... aczkolwiek bojowej pozie....

-Tylko nie to...-szepnęła sama do siebie.

-Zwyciężę!- jeszcze ciszej.



I właśnie- we własnej osobie. Przybyła śmierć.






Mroczny Kosiarz wiedziony tym samym gromem, który zabił Mum.





-Nie oddam! – Krzyknęła z całych sił w płucach Alex .

-Nie pozwolę Jej zabrać!

-Lecz samaś odebrała jej życie.

-Cierpiała!

-To cierp i ty!

-Lecz nie kosztem mej Matki!

-Z twojej winy.

-Nie!

-Coulpa tea est!

-Nigdy!

-Wypuść jej duszę, nim spłynie na nią twe przekleństwo!- Alex zaczęła rozpaczliwie myśleć. Kręciła przy tym głową... trzęsła się...nagle krzyknęła:

-Pojedynek!

-Ty? Śmiertelniczka?

-Nie znasz rywalki... to nie osądzaj.

-Jedne skinienie mej dłoni wysłałoby twą duszę na największe męczarnie!

-To czemu tego nie zrobisz- Alex była coraz pewniejsza siebie. Zaczynała chyba wyczuwać pewne słabości samej Śmierci.

-Gdyż prawa me mi zakazują. Ja przestrzegam swych praw, w przeciwieństwie do ciebie. Tyś jest tą, co na wieczne cierpienie zasłużyła!

-Za co?!

-Za twe zbrodnie.

-Jakie?!

-Tyś sama wiesz.

-Nie wiem!

-Odejdź już!

-Uczciwy pojedynek.

-Miej już to co pragniesz... ból i mękę....

-Stań do walki!





Coś błysnęło w rękach Kostuchy.

Trzasnęło jak przy burzy... lecz niebo było czyste. Z nikąd zaczął padać deszcz.

-Tylko nie deszcz!- Pisnęła przerażona Phoenix. Jej moc o wiele gorzej znosiła opady . Trudno trwać ogniu, gdy deszcz go zalewa.

Śmierć wykorzystała jej chwilę nieuwagi. Cisnęła w dziewczynę bardzo jasną i gorącą kulą, którą można by zakwalifikować do ,,piorunów kulistych”.

Padła na ziemię. Przez chwilę się nie ruszała. Zrobiło jej się ,,dobrze”. Uczucie totalnego braku świadomości... nieprzytomności....brak myśli, brak trosk i problemów.... brak realnego świata..... przez ten ułamek sekundy Alex właśnie to czuła. To co sprawiłoby jej największą przyjemność. Lecz jakiś głos... jej głos coraz głośniej dźwięczał....

-,,nie poddam się! Nie poddam się! Nie poddam się!” – okazało się, iż szok po uderzeniu sprawił, że powtarzała wciąż to samo zdanie. Nieświadoma. Jak podczas snu.

Wstała otrząsnęła się i zdębiała.

-Był uczciwy pojedynek . jest wygrany i jest przegrany. Tyś przegrała. Lecz dziwi mnie, czemu nie zginęłaś. Nikt nie powinien przeżyć takiej siły! – śmierć starała się ukryć, iż była pod wrażeniem.

-Nie należy oceniać książki po okładce.- jęknęła słabo Alex . Obserwowała Śmierć. Sądziła, iż prze pojedynek zapomni o swej pracy. A jednak. Podeszła do ciała. Nagle Phoenix, w geście całkowitego samoupokorzenia zaczęła się kajać.





-Błagam! Nie!

-Przegrałaś. Nic nie jest w stanie pokonać Śmierci.

-A litość?! Czy Śmierć nie ma litości?!

-Śmierć nie ma litości. Nie ma uczuć. Wiedz tylko, iż w tej rodzinie będzie więcej zgonów w najbliższym czasie. W końcu cię <klątwa> dopadnie!

-Nie! – Cichym, właściwie syknięciem powietrza.






Odeszła zrezygnowana... zaczęła biec przez siebie... daleko... byle dalej....






Co chwila przystawała i płakała.

-To jakiś koszmar! To się nie dzieje naprawdę!- krzyczała. Zaczęło świtać.

Ona wciąż płakała. Przestała nad sobą panować. Cały czas pulsowała. Wyglądała normalnie, gdy nagle przyodziewała strój ,,nienormalny” i na odwrót. W jej oczach widać było płomienie.







W końcu instynktownie wpadła przez jakieś drzwi. Drzwi domu Kurtisa. Ten miał akurat wychodzić do szkoły.

-ccc....cc...co Ty tutaj robisz?!- zdziwił się. Nawet lekko przestraszył. No ale któż nie przestraszyłby kogoś, kto całą noc przepłakał.






-Wydała z siebie tylko krótkie jęknięcie. Rzuciła mu się w ramiona. Ten splótł swe ręce na jej szyi, ale po czym wzdrygnął się i odepchnął ją od siebie.

-Czego tutaj chcesz?- chłodno rzekł.

-Wsparcia.... proszę ... pomóż mi...

-Kazałaś mi się wynosić. Czemu ja nie miałbym zrobić tego samego? Dalej zimnym tonem.

-przepraszam.... – prawie niesłyszalnie pisnęła. Ten spojrzał jej w oczy i do siebie przycisnął.

Wiedział, iż bliski kontakt jest bardzo ważny w ,,pocieszaniu”.






-Teraz powiedz, co-się-sta-ło?- i Alex zaczęła chaotycznie opowiadać... o Śmierci... oskarżającej ją o coś, czego nie miała pojęcia, o swej świadomej zbrodni... która bynajmniej z ,,klątwą” związku nie miała... o błyskawicy... o deszczu, który mógł ugasić jej płomień... o dotkliwym uderzeniu Kostuchy i jego konsekwencjach...o śmierci Mum, której nie może sobie do końca zarejestrować i o ostatnim zdaniu Śmierci... ,, Wiedz tylko, iż w tej rodzinie będzie więcej zgonów w najbliższym czasie. W końcu cię dopadnie”

-Wyjdźmy na dwór. Po za oczy moich domowników. Tam porozmawiamy. Dotlenisz się. Zapewne głowa cię od płaczu boli....

-Płacz jest taki niehonorowy!- jęknęła dziewczyna.

-Pal licho honor! Twoje zdrowie jest ważniejsze! Gdybyś się nie popłakała, już byś prawdopodobnie umarła z szoku.

-Typowo ludzkie! Ja wyznaję inne wartości! Auuua!- głowa faktycznie zaczęła dawać się we znaki.






Alex aż się zachwiała.




Lecz Kurtis szybko pochwycił ją i postawił z powrotem na ziemi. Uderzenie czaszką o asfalt, nie byłoby do końca przyjemne...a po dziwnej, deszczowej pogodzie o upadek nie trudno... te asfalty są wybitnie śliskie i źle opracowane.

-Dlaczego to dla mnie robisz?- nagle wyszlochała dziewczyna

-Bo tego potrzebujesz.- odpowiedział bez namysłu.

-ale...ale...ale przecież normalny człowiek.....

-widzę że przez ,,normalnych ludzi” jesteś odrzucana. A ja jestem (tu nie będę skromny) NIEnormalnym człowiekiem.

-dź...dź...dzię....

-Chcesz, to zostań u mnie na parę dni... rodzina wyjeżdża nad jezioro, więc będzie spokój. Ja mogę zostać z Tobą. Trochę odpoczynku od problemów przyda Ci się. Dużo ostatnio przeżyłaś...

-mówisz, jakbyś znał mnie od zawsze....

-....a znam Cię od dwóch dni? Ale jesteś kimś, kogo staram się zrozumieć.

-.. a... ale .. ale ja... nie mogę.

-Zostań!

-Ale moja Matka....

-twoja Matka (oby istniała wiecznie!) pochwaliłaby to. To była jedyna życzliwa Ci osoba, prawda?- Alex popłynęły łzy po policzkach... jeszcze intensywniej...zaszlochała znowu.

-Jedyna!

-Więc nie masz po co wracać.

-Tak! Zrzucą winę na mnie!

-Zostajesz? Dzisiaj wyjeżdżają.

-Dobrze. Zostanę.







CDN!!!

I jak wam się NIEpodobało

  Odpowiedź z Cytatem