Dziesięciokrotne szczęście
Tak, Caroline.
-Co się stało?
-Nic.. ZDEJMIJ ZE MNIE TEN PIERŚCIONEK!
-Co to jest?
-Od tego Adama! Nie nagram następnej części! NIE! Prędzej się zabiję.
-Alez dziecko...
-Mamo. On mi się oświadczył. Włożył mi ten pierścionek po prostu na rękę.
szybko jej zdjęłam pierścionek. Wtedy z telewizora usłyszałyśmy:
-Dziś w parku popełnił samobójstwo Adam MacDonald...
-Caroline?
-HUra!
ZDziwiłam się. Niech się cieszy, póki może. Później urodzi dwdziestoraczki, czy coś takiego.. Dlaczego akurat my?
N atym się kończy historia Caroline. Na razie.
Dwa miesiace później
Film był dobry. Wysłałam prezenty moim siostrom. Ja też od nich dostałam. Cóż, miałyśmy urodziny.
Kilka dni później.
-Mamo... Bo ja no wiesz..
-Tak?
-No.. eee..-Katie starała sie od czegoś wymigać-źle się czuję.
-Katie, ty wiesz, że jestem lekarzem?
-Tak. Mam gorączkę. 38,8.
-Pokaż.
Tak. Rzeczywiście.
-Dobrze, zostań.
Przejrzałam jej plan lekcji. Nic poważnego. Tak więc z powodu szkoły na pewno nie chce się zwolinić.
Martwię się nei obecnością Kate. Nawet listu nie napisze...
CDN
Magi, pisz!
|