View Single Post
stare 20.12.2004, 18:26   #1037
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Nie magi nie mozesz tego zrobic!!]
odc. 6
- Gdzie jest pacjentka? - stanowczo spytał lejkarz.
- Leży na schodach. Bałam się jej dotykać.- stwierdziłam trochę na luzie trochę na serio i poszłam sobie zrobić herbatki.
- Boli panią tutaj? - zapytał.
- Tak, tu o tu...
- Krwawi. Zawołaj sanitariuszkę młoda panno. - wychylił się do kuchni facet.
- Ok....wyluzuj...- rzuciłam mu na schodach i minęłam go obojętnie choć mój wzrok przyklejony był do matki. Co się stanie jak ją zabiorą do szpitala? Myślałam po drodze, dopóki tak bardzo zamyślona nie spadłam z kilku schodków z ganku. Na szczęście upadłam zaledwie na gips i lekko go pokruszyłam.
- Lekarz mnie woła? - zapytała z nadzieją młoda dziewczyna.
- No. - odparłam niegrzecznie i poszłam za nią jak cień, po czym zamknęłam starannie drzwi.
- Możesz mi pokazać gdzie twoja mama ma sypialnie? Spakuj ją, musimy jechać do szpitala.
- Ok. - powiedziałam lekko przerażona. Podał mi karteczkę a ja miałam spakować do dużej miękkiej otrby wszystko co potrzebne. Biegałam ciągle między łazienką, kuchnią i sypialnia, a kiedy już spakowałam wszystko zobaczyłam moją matkę, która miała jakąś zieloną maskę na nosie i na ustach i ciężko oddychała.
- Trzymaj się mamuś...- szepnęlam patrząc jak karetka odjeżdża. Usiadłam bezsilnie na krześle w kuchni i ryknęłam płaczem. Moja matka która zwija się z bółu> Chorobliwie ciężka pani biznesmen>>
- Halo? - krzyknęłam do komórki która od dłuższego czasu dzwoniła w moim pokoju.
- Pakuj sie Sarah w kilka pięknych ciuszków i spotykamy sie na przystanku przy 132!! - rzuciła mi tylko przyjaciółka i odłożyła słuchawkę. Ubrałam się w najładniejszą długą czarną spódnicę i tęczową bluzkę. Narzuciłam na to oszerny czarny sweterek i poszłam na szpilach pod przystanek.
- Jesteś wreszcie. Bogu dzięki że się tak odwaliłaś. - powiedziała i pociągnęła mnie do autobusu.
- Mogę chociaż wiedzieć gdzie jedziemy/ - zapytałam niepwnie.
- Uhm. Do dzielnicy showbiznessu.
- Nie wiem po co szczerze mówiąc!! - krzyknęłam na cały przedział.
- Spoko...zaraz się doweisz. - ale zanim dojechałyśmy chyba wiedziałam.Mnóstwo fotoreporterów czekało na nnie.
- O ja ciapa mam dzisiaj urodziny!! - szepnęłam...
- No to otwórz oczy. - powiedziała wyciągając mnie z a utobusu. Na samym środku placu stał helikopter.
- Sarah? - zapytał pilot.
- Tak. - odparłam. A on poklepał miejsce koło siebie.
- Gdzie jedziemY? - zapytała Lana z tylnego miejsca.
- Lecimy. Zaraz się dowiesz. - odparła ona. Leciałyśmy bardzo długo. Może cztery godziny. I nagle zobaczyłam olbrzymią tamę. Ktoś mnie ubrał w dziwaczny srebrny kombinezon.
- Masz..tamtam!! - krzyknęła lana podniecona i wskazała na grubaśną linę. Bungee!! Zawsze o tym marzyłam!! Bosz....
- Dzięki...- szepnęłam i stanęłam na specjalnym wysięgniku.
- Skaczemy. Policzę do trzech i krzyknę: Bungee! - wtedy miałam skoczyć,. Tłumaczył mi instruktor.
- Dobra. - powiedziałam i poprawiłam kask. - r
- Raz...dwa...trzy...BUNGEE! - krzyknęła mocno babka a ja odbiłam się nogami od platformy i poszybowałam w dół. Leciałam leciałam...kiedy poczułam mocne szarpnięcie. Mocniejsze od tego jakie zawsze czułam w naszym klubie. I w chwilę potem moje ciało ponosiła rwąca rzeka.
  Odpowiedź z Cytatem