Odc. 8
odc. 8
Aaah - pomyślałam i obudziłam się. Nie miałam zegarka, i dalej leżałam w windzie. "Cholerka" - pomyślałam i wcisnęłam guziczek z wiatraczkiem. Zaraz owiewał mnie leciutki wiaterek z góry. Usiadłam i wciskałam w kółko guzik z dzwonkiem. W końcu nadeszła pomoc.
- OD wczoraj nic nie jadłam. - powiedziałam z wyrzutem i poszłam do sali kiedy mnie uwolnili. Poszłam i usiadłam między moim a jakiejś dziewczyny łóżkiem.
- Dziś wychodzisz.
- OOO, tak szybciutko> Myślałam że jak doznałam urazu w głowę to muszę tu zostać na dłużej.
- O ile jeszcze dziś nie będzie komplikacji to cię wypuścimy.
- OK. - powiedziałam i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie z furią wściekło niebiesko - różowo koszulkę nocną i czerwony frotte szlafrok, kiedy ktoś wszedł.
- Sarah? - zapytał mnie głos zza drzwi. "Kurde to Lana" - pomyślałam i wciągnęłam na siebie czerwone koronkowe stringi i czarny staniczek z koronkowymi wstawkami.
- OOO cześć Lana. - powiedziałam niby nieświadomie wychodząc jedynie w szlafroczku.
- Hej. Już wychodzisz?
- No...- powiedziałam nieco smutno i spojrzałam na siebie. Ależ strzeliłam głupotę. Miałam założony stanik na gips.
- eh...pomogę ci może co...- spytała z litością.
- Nie, chcę go samodzielnie rozwalić. - odparłam i mocno rypnęłam się w bark o kant szafki.
- Sarah nie rób tego proszę...- powiedziała smjutno Lana i usiadła na łóżku obok.
- Muszę to zrobić. - wrzasnęłam z furią i sięgnęłam po olbrzymie nożyce. Przeciełam szeroko gips wzdłuż i usiadłam uwolniona. Siedziałam naga przed laną. Szybko nakryłam się bluzką i założyłam biustonosz. Potem założyłam czarne szpilki, czarne długie spodnie, czarną ulubioną bluzę Nike i wyszłam. Zapomniałam rzeczy - skapnęłam się wpołowie drogi i wróciłam do sali. Pozbierałam wszystkie moje szpargały i zapięłam uroczyście zamki.
- Jedziemy do domu. - szepnęłam cicho do torby i uniosłam ją na ramię.
- Idziemy? - zapytała Lana i podniosła się. Była ubrana w czarno - brązową spódniczkę i czarny żakiecik. Lana była zdecydowanie bardziej oficalna niż ja. Gdyby nie to, że na nogach miała czarne oficerki.
- No...zbieraj sie. - powiedziałam i zapięłam kurtkę.
- Nie idziesz do mamy? - zapytała zdziwiona.
- Nie. - odparłam stanowczo i przemknęłam obok recepcji.
- OK, jak rządasz. - powiedziała i zaczęła schodzić w doł. W duchu się wyzywałam za te szpilki ale w końcu zeszłam szczęśliwie na sam dół. I nagle coś mi się przypomniało. Moja matka miała dziś się pozbyć swojego drugiego bobaska. I musiałam ją przed tym powstrzymać. Niewiele myślac wyciągnęłam kartę master card.
|