Jak czytam te Wasze telenowele, to mi moja się obrzydza.. Szybko ją dokończę i może wymyślę coś ciekawego.
Dziesieciokrotne szczęście
W tym momenice spojrzałam wściekła na Zośkę. Wyglądała najzupelniej normalnie. Co ona by zrobiłą jakby Julka jej zabiła Amelkę? No? CO?
Spojrzałam na tę dziewczynę. Spała, uśmiechałac się.
-Świat jest piękny, CO? PIĘKNY?-krzyknęłam, wściekła, ku najzupelniejszemu zdumieniu Zosi. Tego się nie spodziewała.
-Ależ..
-ŻADNE ALEŻ! Nienawidze świata! Nienawidze moich córek! Nienawidzę..
-EDYTO!!!!!!!
-CIEBIE TEŻ N I E N A W I D Z Ę!!! NIENAWIDZĘ!
-Edytko...
Szybko wybiegłam. Jak najszybciej umiałam.
Spojrzałam z daleka na szpital. Zwykły, szary, państwowy szpital.
Ktoś mnie dotknął w ramię. Przeklnęłam w duchu. Miałam ochotę to krzyknąć tak, żeby WSZYSCY w pobliżu słyszeli.
-Mamo...
No nie! Moja córka! Co za idiota powiedziała o dzieciach: Pociecha! Niech on sam wychowuje samotnie dziesięć córek! Jednocześnie będąc lekarzem! I taką Mary, cały czas chorującą! Nie widziałam jej od pół roku! Co to był za IDIOTA! KRETYN!..
-Ekhm, mamo...
Przyjrzalam się jej. Ostatnio nie poznaję własnych córek. Może to nawet nie Amy zginęła... A może nie Mary choruje? Nie, to na pewno ona.
A kto to może być? Chyba Alice.
-CZEGO, DO CHOLERY! NIE WIDZISZ, ŻE PRACUJĘ! IDĘ DO SZPITALA! CZEGO CHCESZ!?
-Ale.. właśnie wracasz ze szpitala.
-CO ZA RÓŻNICA!!!!!!!!! Idę do domu. Ugotować obiad.
-Już jadłyśmy.
-A JA? A JA NIE MAM PRAWA OBIADU?
To zdziwiło moją córkę, chyba Alice. Jadłam obiad. Mówiłam o tym już dziewczynom. Na pewno była zdziwiona moim zachowaniem. Pierwszy raz w życiu tak się wściekłam. A o co? O... o szcZęście innych?
-CHOLERA!-rzuciłam w przestrzeń. Moja córka, chyba Alice, była mocna zdziwiona.-To czego chcesz? GADAJ!
Bała się powiedzieć.
-NO MÓW!
-Dasz mi 10$?
-Na co?
-Na kino.
Wetknęłam córce, chyba Alice, 10$ mówiąc:
-A idź! Jak najdalej!
Wyciąnęłam jeszcze 10$, wręczyłam jej i krzyknęłam:
-Kup popcorn! I najlepiej JAK NAJDŁUŻEJ SIĘ NIE POKAZUJ!!!!! NIE POKAZUJ!
Ale jej już nie było.
Jestem spokojna.
Bardzo spokojna.
Bardzo, bardzo spokojna.
Bardzo, bardzo bardzo spokojna.
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo spokjna.
Bardzo, bardzo, bardzo, bar...
-MAMO!
CHO-LE-RA! CHOLERA! POCIECHY! SZCZĘŚCIE!
-Tak?
-Sprawdzisz mi zadanie?
-Jasne!
-I mi!
-I mi!
-I mi!
-I mi!
-I mi!
-I mi!
No to wieczór mam załatwiony.
Ale.. czy to była Amy? Kto zginął?
Nie sprawdziłam.
Jestem spokojna...
Podeszłam do pokoju Amy. Kto tam śpi? Czy ona żyje?
Minęłam pierwsze łóżko. W drugim zawsze spała Amy.
Kto zginął? Już chyba rozpoznaję moje córki.
Amy spokojnie spała w łóżku.
CDN
|