Magi i Zong - świetne!!
Odc. 10
Kulejąc wyszła a lekarz za nią podał mi kule. Pomogłam jej ustawić im odpowiednią wysokość i pokazałam jej jak ma chodzić w nich.
- Dziekuje córeczko. - powiedziała i ucałowała mnie. W kieszeni szlafroka poruszyła się moja komórka i wydzwoniła Here I go Again (fanką kiczu jestem czy co...).
- Halo?? - zapytałam obracając się od niej.
- O, hej tu Lana. - powiedziała,
- Skończyłaś już robić gulasz z porami?
- Uhm...- odparła i usłyszalam jak kładzie coś na stole.
- Przyjdziesz do mnie?
- Wieczorem. Z....
- No nie wiem...Z Matim??
- TAK!! A potem zostawię was...khm...samych. - zasugerowała mi delikatnie Lana.
- LANA!! - krzyknęłam i wcisnęłam czerwony guzik. Wściekła wrzuciłam do głębokiej kieszeni telefon i zebrałam wszystkie papiery matki, co wcale nie było łatwe. Pękała mi głowa.
- Proszę. Półóź się....- powiedziała sztywnoi wzięła teczkę z moich rąk.
- Poczekaj. - powiedzialam.
- Gdzie idziesz? - zapytała mnie szybko.
- Czekaj a zobaczysz/ - odparłam i pobiegłam do toalety. Czy ja się dobrze czuję? Zdziwiłam się sama. Było mi niedobrze, więc dopadłam muszli klozetowej w ostatniej chwili. A potem osunęłam się delikatnie na podłogę.
- Sarah? Sarah gdzie jestes....- jęczała słabo moja matka. Przekręciłam zamek i spuściłam wodę. A potem wyszłam do niej. Przepłukałam usta.
- Przyszedł do ciebie ten kolega...- szepnęła po czym wyszła kuśtykając i zjechała na dół machając mi w przeszklonej windzie.
- No dobra. Pa@! - krzyknęłam w ostatniej chwili i poszłam na salę. Po drodze zapytałam pewnej młodej kobiety z brzuchem/
Pięknie - powiedziała mi na odczepnego. Poszłam więc na salę, a tam już na stołku siedział oparty Mati i ogldał moje gazety. I MÓJ PAMIĘTNIK!! rozejrzał się a potem po niego sięgnął.
- Cześć. - odparłam i wprawiłam go w zakłopotanie.
- Ja tego...myślałem że to...no wiesz książka...
- Acha, pomimo tytułu? - fakt, że pisało tam wielkimi wołami: ŻYCIE SARAH. Nie oznaczało wcale ,ze to może być MÓJ pamiętnik!!
- Rozumiesz...że mi się podobaszx? - zapytał i spuścił wzrok. Usiadłam naprzeciwko niego i podkuliłam nogi.
- Wychodzę jutro ze szpitala. - powiedziałam i sięgnęłam po kanapkę stojącą tuż obok stolika. Wzięłam ją do ust, ale Mateusz temu zapobiegł.
- Leży tu od przedwczoraj. a- powiedział i wrzucił ją do kosza.
- Dzięki....- odparłam mocno zdziwiona i sięgnęłam po sok. Wypiłam go duszkiem i poczułam że tracę nieco oddech.
- Jesteś cała sina, na pewno wszystko OK? - zapytali mnie przyjaciele
- Nie. - odparłam i osunęłam się na poduszki. Czy tio możliwer że jest mi słabo?
- Nie, nie nie może ci być słabo...- wyszeptała Lana i klepała mnie po policzkach.
- Boli zostaw chcę umrzeć...- szeptałam niepewnie co mówię i widziałam ich zoraz bardziej zdziwione oczy.
- Nie, Sarah, Mati leć po lekarza!! - wydawała szybkie komendy Lana. Zobaczyłam po chwili lekarzy.
- Panno Sarah, źle pani zrobiłam tak nagle wstając. - powiedział skromnie lekarz i nałożył mi na nos plastikową rureczkę. I nagle poczułam że jest mi niedobrze. Naprawdę niedobrze. I nim tylko oni zdążyli się zorientować zwymiotowałam na ziemię.
|