View Single Post
stare 12.01.2005, 17:10   #3
Leene
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

odcinek 3

-A więc on zmusił cię to tego?- zapytała córkę Weronika, podczas wieczornej rozmowy, w dzień powrotu Eli.
-Tak...zgodziłam się i powiedziałam, że to tylko jeden jedyny raz...groził mi, że inaczej naśle na mnie policję i powie, że poprzedni napad był zorganizowany przeze mnie, co byłą nieprawdą. Więc pomogłam mu wynieść te cenne rzeczy z domu tej kobiety, Ale okazało się, że ma ona drugi- ukryty alarm! Policja przyjechała, kiedy uciekaliśmy i wtedy się przewróciłam...na szczęście udało nam się uciec...podjechał po nas samochodem kolega Marka...Potem zmieniłam całkowicie wygląd, żeby nikt mnie nie rozpoznał- Elżbieta opowiadając cały czas płakała...
-Proszę was...wybaczcie mi...- dodała
-Ależ córciu...nie ma o czym mówić...nie gniewamy się...teraz już wiemy, że nie mogłaś nas powiadomić...że ...no wiesz- Julian uspokajał córkę
-Bardzo nam przykro z powodu dziecka...ale nie martw się...jest z nami Anielka...na pewno ją pokochasz- uśmiechnęła się Weronika.


dwa miesiące później
Dni mijały...Anielka rosła...Ela pokochała ją jak własną córkę. Po stracie dziecka potrzebowała mieć kogoś bliskiego. Anielka stała się dla niej taką osobą. Uczyła ją podstawowych czynności...była z nią, kiedy stawiała pierwsze kroczki.
-Najtrudniejszy pierwszy krok! Zanim innych zrobisz sto!- śpiewała małej, którą to niezwykle bawiło.


Pewnego pięknego dnia Weronika wyciągała ze skrzynki listy. Po chwili podeszła do niej młoda kobieta:
-Dzień dobry, mam przyjemność z panią Weroniką Rożek, prawda?- odezwała się
-Tak, a o co chodzi?


- Nazywam się Amanda Pietrucha. Hmm...chodzi o dłuższą rozmowę, może mogłybyśmy usiąść?
-Naturalnie, zapraszam- wskazała nieznajomej stoliczek ogrodowy- może kawy?
-Nie, dziękuję. Przejdźmy do rzeczy...- sprawiała wrażenie, jakby od tej rozmowy zależało jej całe życie.
-Dwa miesiące temu zostawiłam u państwa dziecko...Anielkę...moją córkę.


Amanda podała Weronice kopię listu, jaki leżał koło Anielki, kiedy ją znalazła przed domem.
Weronika była w szoku. Rozmawiała z matką dziecka, które kochała jak własne. Po chwili ciszy odezwała się:
-Faktycznie, wszystko się zgadza. Pozwolę sobie sądzić, że przyszła pani po Anielkę?
Amanda spuściła głowę.
-Tak...właśnie- mówiła cicho.- musiałam ją gdzieś zostawić, bo nie była bezpieczna. Zostałam bez środków do życia, okradli mnie, najprawdopodobniej zrobił to mój chłopak. Wiedziałam, że dziecko nie jest bezpieczne, więc postanowiłam je zostawić, z dala od znajomych, żeby nikt nie wiedział gdzie jest. Obserwowałam państwa od dłuższego czasu i stwierdziłam, że jesteście dobrymi ludźmi, którzy przygarną moje dziecko- zakończyła ze smutną miną.
-Ale, przychodzi pani...tak nagle...a my zdążyliśmy pokochać Anielkę...skąd mamy mieć pewność, że pani jest jej matką...
-oczywiście, rozumiem pani obawy...proszę, to jest mój numer telefonu- podała Weronice karteczkę- niech pani sobie wszystko przemyśli i zadzwoni do mnie, umówimy się na spotkanie. Ja już pójdę...i...czy mogłabym zobaczyć Anielkę?
W tym momencie niespodziewanie Ela wyszła z domu z dzieckiem na rękach.


-Moje maleństwo...- Amanda dotknęła rączki dziecka i pocałowała w czółko.- proszę do mnie zadzwonić, jak pani wszystko przemyśli...bardzo chciałabym, mieć znowu przy sobie Anielkę- odeszła płacząc.
Elżbieta stała natomiast nieruchomo i patrzyła przed siebie. Twarz miała bladą, w oczach strach.
-Co się stało kochanie?
-Mamo...ta kobieta...ja i Marek okradliśmy ją...to była ona...
-Jezus!- Weronika złapała się za głowę- ale to najprawdopodobniej matka Anielki!
-No tak...była wtedy w ciąży...- Ela nie wytrzymała...opadła na ziemię, a Weronika w ostatniej chwili złapała Anielkę.



Ostatnio edytowane przez Leene : 12.01.2005 - 17:13
  Odpowiedź z Cytatem