Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 36
Płeć: Mężczyzna
Postów: 112
Reputacja: 11
|
Odcinek 2 wow! :O
Udało mi się znaleść czas na nowy odcinek , żeby nie było, że jam statsiasz, to wykasowałem swój ostatni post.
Noc dla mechanika, była nie spokojna, ponieważ znów mu się coś złego śniło:
-Masz ostatnią szanse! Uciekaj! Odleć na Ziemie! Twoja ostatnia szansa! Odleć następnym konwojem!!
-Kim jesteście?!
-Uciekaj….uciekaj….

Daniel obudził się cały spocony, przerażony rozejrzał się wokół swojego pokoju i spytał samego siebie-o co tu chodzi?- szybko skierował wzrok na zegar i stwierdził, że znowu został obudzony w samą porę. Wstał, ubrał się i wyszedł w stronę centrum. Po drodze spotkał Paula ze swoimi bagażami:
-Paul co ty robisz? Przeprowadzasz się do innego pokoju?
-Nie

Po twarzy Daniel poznał, że musiało co się jemu strasznego wydarzyć, był cały mokry od potu i na domiar złego strasznie się strząsł.
-To o co chodzi? Wracasz na Ziemie?
-Tak nie mogę już tu dłużej wytrzymać!!
-Hej hej spokojnie nie krzycz tak jeszcze wczoraj, jakoś normalnie żyłeś, a teraz? Nagła zmiana?
-Przybliż się- rozgląda się- nie mów nikomu, bo jeszcze uznają mnie za wariata i mnie zamkną. Dziś w nocy miałem straszny koszmar, jakieś głosy mówiły mi, że to moja ostatnia szansa na ucieczkę, mówiły mi, bym poleciał ostatnim konwojem, który ma przywieść nową elektrownie.
Daniel zbladł z przerażenia.
-To…tobie…też się śniły te głosy?!
-Co?! Więc jednak nie zwariowałem! Mówię ci Daniel uciekaj ze mną! Czuje, że coś ma się tu wydarzyć!
-Nie to na pewno zbieg okoliczności, za dużo pracujemy i może przez to mamy podobne sny, powinieneś odpocząć, na pewno to minie.
-Minie? MINIE?! Wątpię ja mam już dość czerwonej planety! Ja odlatuje! Radzę ci byś postąpił tak samo jak ja!
-Ja zostaje
-Jak sobie chcesz nie mów, że cię nie ostrzegałem!
Paul odszedł od Daniela kierując się w stronę lądowiska statków, by oczekiwać na przylot pojazdu, który ma przywieść nową elektrownie. A Daniel poszedł do naczelnego, by zgłosić się i wrócić do naprawy chłodnicy. Ale przedtem porozmawiał z Johnem:

-Hej Daniel, zaraz ci otworze drzwi
-Zaczekaj John masz może chwilkę?
-Na co?
-Na rozmowę
-No jak ty masz czas na pogawędkę, to możemy pogadać ja i tak nie mam na razie niczego ciekawego do roboty.
-No więc mam małe pytanie, czy ostatnio nie śniły ci się jakieś koszmary?
-Koszmary powiadasz? Hmm…wczoraj i dziś śnił mi się dziwny sen.
-Jaki?
-Za bardzo nie wiem co opisać, bo słyszałem tylko jakieś głosy, typu „uciekaj”, a dziś jakieś ostrzeżenia, żeby opuścić Mars.
-John nie wiem czy mi uwierzysz, ale śniło mi się dokładnie to samo! Także Paulowi, to się śniło, a nawet zbytnio się tym przejął i zamierza opuścić planetę.
-Nie czas na żarty Daniel!
-Ale ja nie żartuje! Może powinniśmy opuścić planetę jeszcze dziś?
-Oj uspokój się może śnił ci się podobny sen i myślisz, że miałeś identyczny, nie masz czym się martwić, na pewno jesteś zbyt przepracowany jak ja i takie wariactwa mogą się zdarzyć.
-Ale ja nie zwariowałem!
-Dobrze dobrze później pogadamy teraz idź to szefa.
John wpisał kod dostępu do drzwi i wpuścił Daniela do centrum. Daniel zaczął się bardzo martwić tymi snami, rozmyślał chwilę czy nie powinien opuścić planety z Paulem? Doszedł do naczelnego:

-Witaj Daniel dobrze się dziś spało?
-Proszę nic nie mówić, możemy przejść do pracy?
-A co się stało? Zasnąć nie mogłeś?
-Mam pewne pytanie dla pana.
-Tak? jakie?
-Czy może panu śniły się jakieś koszmary ostatnio?
-Koszmary? Nie nic mi się nie śniło.
-Na pewno?
-Tak na pewno ja zazwyczaj nie pamiętam już swoich snów.
-A jeszcze jedno kiedy ma przylecieć statek z nową elektrownią?
-Kiedy?- Spojrzał na zegar- Już właśnie odlatuje, nasi mechanicy idą zamontować nową elektrownie. A przy okazji nie wiesz czemu Paul odleciał na Ziemie?
-Nie, nie wiem czemu.
(CYK) Rozległa się ciemnica,
-No proszę widać, że już montują nowe zasilanie. Za parę minut powinna zostać zainstalowana.
Jak dowódca powiedział, to tak było, czekanie nie trwało zbytnio długo 10 minut i światło znowu się włączyło.
-No dobra mamy już prąd to możesz wracam do naprawiania chłodnicy.
-Dobrze już się biorę za robotę, a jeszcze jedno!
-Tak?
-Czy Sonia także tam będzie?
-Już jest
-Acha, dziękuje już ruszam.
Daniel skierował się do windy i zjechał do sektora 3G, gdzie właśnie naprawiał chłodnice. Po dotarciu na miejsce zastał Sonie oczekującą na niego.

-Ok. już jestem Sonia możemy brać się do roboty
-Dobrze
Praca trwała w milczeniu, nikt nic nie miał do powiedzenie lub nie mieli o czym rozmawiać. Tylko Daniel dawał znaki jakie narzędzia potrzebuje. Po godzinie pracy Sonia odezwała się pierwsza
-Nie wiesz czemu Paul opuścił planetę?
Daniel przestał majstrować przy urządzeniu, spojrzał na Sonie i odpowiedział:
-Wiem, wiem czemu opuścił planetę i czuję, że ja i John powinniśmy zrobić to samo, ale następny transport nie wiadomo kiedy będzie.
-Czemu taki zdenerwowany jesteś?
-Czy może miałaś jakiś koszmar dziś?
-Hmm…tak, tak miałam, że jakieś głosy ostrzegały mnie przed czymś, ale co ma, to wspólnego z wyjazdem Paula?
-To, że to był jakiś znak! John, Paul ty i ja mieliśmy jakąś wizje! Ale tylko jeden zrozumiał ją i zdążył uciec!
-Chcesz mnie nastraszyć prawda?
-Nie, mówię całkiem poważnie.
(CYK)
-Co się stało?!
-Nie mam pojęcia! Jak wiem założyli dziś nową elektrownie, to nie wiem czemu się znów wyłączyło.
-Może kupili jakąś słabą i teraz coś przy niej robią.
-Może masz racje przeczekajmy chwilę
Dwójka czekała, rozmawiając o innych tematach. Po kilku godzinach zaczęli się niepokoić.
-Coś tu nie gra.
-Może zasilanie się spaliło i…wiesz
-Pójdę do telefonu awaryjnego i spytam co się dzieje. Zostań tutaj zaraz wracam.
Szybkim krokami bohater kierował się korytarzami w stronę telefonu. Gdy znalazł już swój cel usiłował się dodzwonić
-No w końcu, ledwo co w tej ciemnicy widać, dobra zobaczmy czy telefon działa.
Wykręcił numer do centrum i czekał kiedy ktoś odbierze, czekał i czekał, ale nic. Nikt nie odbierał.

-Co jest?! Jest tam kto?! Co tu się dzieje?!
Szybko odłożył słuchawkę i przemyślał chwilę czemu nikt nie odbiera, ale żadnej hipotezy nie mógł ułożyć. Postanowił wrócić do Sonii i poinformować ją, że coś się dzieje.
-i co? Wiesz czemu nie ma światła?
-Nie
-Jak to nie, nie? Nie chcieli ci powiedzieć?
-Z nikim nawet nie rozmawiałem, nikt nie odbierał!
-Co się dzieje? Żarty sobie jakieś robią?
-Wątpię, mam pomysł. Zaczekaj tutaj, a ja pójdę drogą awaryjną do centrum. Masz dużo jeszcze baterii w latarce?
-Tak na dwie doby starczą
-No nawet na tyle się nie przydadzą, ale dobra czekaj tutaj, a ja idę dowiedzieć się czegoś
-Uważaj na siebie
Daniel szedł ciemnymi i wąskimi korytarzami, nic nie słyszał prócz swoich kroków i oddechu. Kierował się w stronę schodów, które prowadziły na drogą do centrum. Przeszedł mostek, pod którym znajdował się nie zbadany dół i dotarł do schodów, które wiadomo gdzie prowadziły. Po przejściu schodów, inżynier rozejrzał się i nikogo nigdzie nie widział, szedł wolnymi krokami, przechodząc przez ciemnicę, która ogarniała całą bazę. Dotarł w końcu do znajomego korytarza, gdzie znajdowały się drzwi do jego pokoju, szedł dalej wiedząc, że zaraz znajdzie się przy stanowisku Johna, ale…jego tam nie było. Z przerażeniem rozejrzał się czy przypadkiem niegdzie w pobliżu nie stoi. Zauważył natomiast, że drzwi do centrum są otwarte. Nie myśląc ani dłużej wszedł do korytarzu, który prowadził do szefa. Z daleko zauważył, że naczelny stoi odwrócony do okna już szczęśliwy, iż wreścię zobaczył kogoś żywego, podbiegł wołając do niego:
-Hej szefie!

Lecz on dalej stał
-Co jest?
Daniel podszedł bliżej do naczelnego, a gdy klepną go w ramie:
-Hej wszystko w porzą…
-Urgh….
-Jezu Chryste!!

Daniel szybko się odsuną od zombie, rozglądał się czy nie ma żadnej broni. Zombie zbliżał się coraz bardziej, a mechanik już myślał, że to jego koniec gdy przed ostatniej chwili zauważył, że nad nim jest gaśnica. Uniósł gaśnice i rzucił w potwora, co spowodowało przewrócenie monstra. Daniel dla pewności zaczął kopać stwora, by ten już nie wstał.
-Masz! Giń! – dyszy- co tu się do cholery dzieje?!
-Muszę wracać po Sonie!
Wychodząc na główny korytarz gdzie stacjonował John, to przyuważył, że jakieś dwie sylwetki kierują się w jego stronę. Nie myśląc ani chwili wbiegł to toalety i zablokował drzwi gaśnicą, po tym odwrócił się, by upewnić się, że nikogo tu nie ma, ale przyuważył, ślady krwi prowadzące do jednej z kabin. Podszedł do kabiny złapał wielki oddech i mocnym kopem otworzył kabinę , tam:
-Nie dorwiecie mnie żywcem!- wycelował strzelbą w stronę Daniela- Żywe ścierwa!
-Nie stój! To ja Daniel! Poznajesz?
-Co? Daniel? Ty żyjesz?
-Jak widzisz jestem cały, nie wiesz co tu się stało?!
-Cóż, gdy ty siedziałeś nad tą chłodnicą, to po jakimś czasie wysiadł prąd, a następnie wszędzie widziałem jakiś znaki, wszędzie była krew! Latały jakieś demony i wszystkie drzwi pootwierały się. Ja nie zaspokojony chciałem sprawdzić czy nic nikomu się nie stało, aż od tyłu zostałem zaatakowany!

-Właśnie widzę nie wyglądasz zbyt dobrze.
-Tak drań pogryzł mnie mocno w lewą rękę, przynajmniej odwdzięczyłem się mu strzelając go w głowę. Zapewne widziałeś ciało.
-Ciało? Żadnego ciała nie widziałem!
-Jak to?! Czyżby one były?
-O nie!
-Spokojnie, na razie mam dużo amunicji w broni i póki co jesteśmy tu bezpieczni, powinniśmy się udać do elektrowni i włączyć ją ręcznie, a gdy to zrobimy pójdziemy to centrum, żeby wysłać wiadomość do Ziemie, by przesłali ekipę ratowniczą.
-Tylko jest jeden problem jeszcze?
-Jaki znowu?
-Sonia! Jest na dole w sektorze 3G! Musimy po nią iść!
-O Chryste, módlmy się, żeby jeszcze żyła.
-Nie mamy chwili do stracenia musimy iść po nią natychmiast!
Gdy Daniel powiedział te słowa coś zaczęło się dobijać do drzwi…
CDN.
|