A oto 9 odcinek mojego FS.
__________________________________________________ _____________
Policjanci zaczęli przeszukiwać autobus, parking i restaurację. Lecz nie mogli znaleźć dziewczyny. Nawet, gdy przysłano posiłki poszukiwania nie dały rezultatu. Dlaczego?
Amy i Adam siedzieli nad stawem i patrzyli w niebo. Było ono tak ciemne, że nawet gwiazdy nie potrafiły go rozświetlić.
Delikatny jak aksamit wiatr poruszał trawą, która cicho szeleściła.
Księżyc oświetlał swym blaskiem zakochaną parę i tworzył romantyczną atmosferę.
Chłopak powoli przysunął się do swej towarzyszki i obiją ją swym silnym ramieniem.
Amy poczuła, że Adam zbliża się do niej coraz bardziej.
-Wiesz. Ja... To nie odpowiednie miejsce.
-Na, co? Na romantyczny pocałunek w świetle księżyca?
-Nie na to... Tylko na... Nieważne. Ale jeśli chodzi o pocałunek to, czemu nie.
-A już myślałem, że się boisz.
-Niby, czego?
-Nieważne.
Tak, więc oboje zbliżyli się do siebie i zaczęli namiętnie całować.
W tym samym czasie policjanci wychodzili już z siebie żeby znaleźć dziewczynę.
-No nie gdzie ona jest?! Przecież wszystko było dopięte na ostatni guzik. I co? Ten chłopak wszystko zepsuł!!
-Racja. Nie trzeba było brać takiego smarkacza.
-Spoko chłopaki. Na pewno zaraz ją tu przyprowadzi.
-No nie wiem. A jak on ja ‘polubił’ i nie zamierza teraz już z nami współpracować?
-To niemożliwe!! Przecież dostaje kupę kasy!!
-Wiesz, że miłość jest silniejsza i chłopak może ją teraz chronić. Bo zna wszystkie nasze plany.
-Tak. Lepiej się pośpieszmy zanim autokar odjedzie.
Tymczasem Amy i jej chłopak siedzieli nadal na ławce i rozmawiali.
-Więc mówisz, że twój ojciec chciał cię zmusić do znalezienia sobie chłopaka?
-Tak. I właśnie, dlatego uciekłam z domu. Mam nadzieję, że rodzice nie wynajęli jakiegoś detektywa. Bo znając ich to wydaliby nawet tysiące simeleonów tylko po to żeby mnie odzyskać i dalej mówić, co i kiedy mam robić i z kim mam się spotykać!!
-Wiesz. Co do tego ile wydadzą twoi rodzice na poszukiwania to nie wiem? Ale... Muszę ci cos powiedzieć. Nie mogę cię już więcej okłamywać.
-Masz inną tak?!!
-Nie!! Tylko... Ja... No... Policja i specjalny oddział z detektywem na czele cię szuka.
-Co?! To znaczy, że w każdej chwili zza krzaków może wyskoczyć jakiś ‘komandos’ i zabrać mnie do domu?!! I do tego ktoś nas może cały czas obserwować?!! A my tu... Się całowaliśmy...
-Nie, nie, nie. Na pewno tu nikogo nie ma.
-A skąd to możesz wiedzieć?
-Bo ja... Z nimi współpracuje...

-Co?!! To znaczy, że zaraz mnie do nich zaprowadzisz a to, co między nami jest to nieprawda?!! –Amy siliła się na to żeby nie krzyknąć, aby jej nie znaleźli. A ponieważ była tak zrozpaczona tym, że miłość jej życia to jakiś podstawiony ‘agencik’ to nie zostało jej nic innego jak...
Dziewczyna wstała i z największą siłą, na jaka było ją stać uderzyła Adama w twarz.
-Ty świnio!! Przez cały czas mnie okłamywałeś!! A ja tak ci ufałam...
-Amy to nie tak ja...
-Cicho bądź –przerwała mu dziewczyna- już wystarczająco dużo się nasłuchałam.
-Ale ja nie chcę cię im wydać!!
W ostatniej chwili dziewczyna opamiętała się i stanęła.
-‘Co? On nie chce mnie wydać?’
Amy podeszła do chłopaka, który z rozczuleniem masował obolała twarz i powiedziała.
-Nie chcesz mnie wydać?
-Tak!! Już wcześniej chciałem ci to powiedzieć, ale nie dałaś mi dojść do słowa!! Więc czy teraz skoro już mnie słuchasz mogę ci wszystko wytłumaczyć?
-No dobrze –powiedziała speszona dziewczyna.

-Więc teraz słuchaj uważnie. Po tym ja moja mama odwiozła cię na stację wróciła do domu. Na drugi dzień wcześnie rano wtedy, gdy miałaś już być spowrotem w domu zadzwonili twoi rodzice. Pytali się, dlaczego jeszcze nie wróciłaś. Mama powiedziała, że prawdopodobnie uciekłaś, ale nie wiadomo gdzie. No i jak się nie trudno domyślić twoi rodzice zadzwonili na policję do detektywa i do oddziału ‘poszukiwaczy’, w którym ja pracuje... Albo raczej pracowałem, bo za to, że nie wypełniam rozkazów mnie wywalą. No, ale mniejsza o to.
Mój oddział wymyślił pułapkę. Wszystko to, co nas spotkało było dokładnie zaplanowane. Ja miałem wsiąść do tego pociągu na stacji w Weronie i ‘zapoznać’ się z tobą.
-Zaraz, zaraz, zaraz. Skąd oni wiedzieli, że ja jadę w tym pociągu?
-Mówiłaś twoim rodzicom, że jedziesz do SimCity na studia. A to był jedyny pociąg, który o tym czasie tam jechał. No, ale nie przerywaj, bo mam ci jeszcze dużo do powiedzenia.
Na czym to ja skończyłem?? Ach tak już pamiętam. No jak już wcześniej wspomniałem –zanim mi przerwałaś- wszystko było zaplanowane. Po zapoznaniu się z tobą miałem iść do ‘kierowcy’ i powiedzieć, że może już zacząć akcję ‘Wypadek’. No, więc gdy przyszedłem do ciebie i się... Skończyliśmy całować to przez specjalny mini pilot dałem sygnał, że można zacząć hamować. Dalej plan był taki, że po nadaniu komunikatu miałem cię wyprowadzić z pociągu i zabrać do stodoły. Była ona na kołach i przesuwano ją równo w pociągiem po to żebyśmy do niej trafili. Gdy już weszliśmy do ‘stodoły-pułapki’ ponownie nadałem sygnał, że policjantka może już przyjść i wyprowadzić nas na parking.
-Czy mogę na chwile przerwać?
-Już przerwałaś. No, ale mów.
-Czy ci wszyscy ludzie, którzy jechali w pociągu byli podstawieni?
-Tak.
-‘Fajnie’.
-No to już tłumacze dalej. Gdy wyszliśmy na parking policjantka miała zadzwonić do komendanta żeby przysłała po ciebie radiowóz. Lecz niestety radiowóz nie dojechał na czas i autokar wraz z ‘aktorami’ odjechał.
-To kierowca nie był zamieszany w tą ‘akcję’?
-Był, ale żeby nie wzbudzać twoich podejrzeń po 15 minutach miał odjechać.
-No to widzę, że nieźle to przygotowaliście.
-Nawet nie wiesz jak się musieliśmy śpieszyć. Mieliśmy tylko kilka dni żeby to przygotować. Ale mniejsza o to. Musze dokończyć moje opowiadanie. Gdy już jechaliśmy autokarem kilku policjantów miało przeszukać okolicę i upewnić się czy wsiedliśmy do pojazdu. Gdy byli pewni wysłano za nami radiowóz. No i teraz prawdopodobnie kilkunastu policjantów i policjantek przeszukuje całą tą okolicę i nas szuka.
-I, dlatego tutaj przyszliśmy??
-Tak. Bo miałem cię zatrzymać albo w restauracji albo w autobusie. I raczej tutaj szukać nie będą. Ale żeby więcej nas nie dręczyli pójdę do nich i powiem, że uciekłaś. Wyślę ich w przeciwną stronę. Nie martw się wszystko będzie dobrze.
-Ale... Czy ty mnie... Naprawdę kochasz?
-Tak Amy... I nigdy nie myśl inaczej.

Chłopak chcą udowodnić, że mówi prawdę pocałował Amy i po chwili udał się w stronę stacji.
Dziewczyna usiadła na ziemi i patrzyła na staw, w którym odbijał się księżyc.
Przez chwilę miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Lecz był to tylko bezdomny pies, który błąkał się koło stacji szukając zapewne jakiegoś jedzenia.
-Cześć piesku –powiedziała łagodnie Amy- jesteś głodny?
Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni kawałek chleba i położyła na ziemi.
-No weź. Nie bój się. Nic ci nie zrobię.
Pies niepewnie podszedł do Amy i obwąchał starannie kawałek chleba.
Gdy przekonał się, że jest jadalny wziął go do pyska i schował się w krzakach.
Nie minęło 5 minut a pies ponownie się pojawił. Tym razem był bardziej śmiały. Od razu podszedł do uciekinierki i obwąchał ją dokładnie.
-O witaj! To znowu ty? Zaczekaj mam jeszcze trochę chleba. Proszę.
Pies chwycił pieczywo, ale tym razem nie uciekł w krzaki tylko położył się koło dziewczyny.
-Widzę, że ci smakuje. Niestety to ostatni kawałek. Och gdybym tylko miała swój własny dom. Zawsze chciałam mieć psa. Ale jak cię nazwać?
Amy przyglądała się psu. Był bardzo wychudzony i brudny. Ale miał piękne oczy. Jedno z nich było niebieskie a drugie zielone. Lecz mimo to oba patrzyły na nią tak samo. Widać w nich było ból, smutek i... Przyjaźń. Prawdziwą przyjaźń.
-Już wiem! Nazwę cię Szczęściarz. Może to imię przyniesie ci szczęście. I może w końcu znajdziesz dom.
Lecz pies nagle wskoczył pośpiesznie w krzaki, bo właśnie nadbiegł Adam.

-Amy!! Udało się!! Poszli w przeciwną stronę!! Nawet kierowca poszedł. I możemy sobie ‘pożyczyć’ autobus.
-A masz prawo jazdy?
-No jasne. Tylko pośpiesz się, bo jeszcze nas złapią.
-Dobrze. Ale czy mogę zabrać Szczęściarza?
-A, kto to?
-Pies.
-Pies!! No nie wiem...
-Proszę.
-No dobra, ale szybko.
-OK. To ty idź szybko do autokaru a ja go wezmę.
-Dobrze. Tylko szybko!!
Adam pobiegł do pojazdu i zostawił dziewczynę samą.
-Hej. Piesku. Chodź tu.
Pies słysząc znajomy głos wyskoczył natychmiast myśląc, że znowu dostanie coś do jedzenia.
-Piesku ja muszę stąd iść. Proszę chodź ze mną. Będziesz miał dom. I jedzenie. Proszę chodź ze mną.
Pies jakby zrozumiał i posłusznie poszedł, za Amy.
Gdy dotarli do pojazdu Adam był już gotowy.
-No piesku wejdź tutaj. I nie bój się.
Lecz pies widząc chłopaka zaczął przeraźliwie szczekać.
-Nie!! Cicho malutki. Cicho nie ma się, czego bać. Adam to przyjaciel.
Lecz pies nie przestawał szczekać.
-Amy szybo, bo kierowca już wraca!!
Dziewczyna nie zastanawiając się długo tylko chwyciła psa i włożyła do autobusu.
-Jedź!!
-Dobra.

Autokar ruszył. Stacja zaczęła się oddalać. W końcu znikła w ciemności. Pies w końcu przestał szczekać i wszystko zaczęło się układać.
Zgubili pościg, zyskali nowego ‘przyjaciela’ i mieli środek transportu.
Lecz najtrudniejsze było jeszcze przed nimi...
__________________________________________________ _____________
Jak zwykle mam nadzieję że sie podobało

Jeśli tak to komentujcie. A jeśli nie to krytykujcie
Czyli jednym słowem piszcie
KOMENTARZE
P.S. Jeśli zdjęcia nie będą się ładowały to kliknijcie prawym przyciskiem w miejsce gdzi jest dość duża przestrzeń między tekstem i dajcie 'pokaż obraz'
A jeśli pojawi się takie małe okienko z [X] to również dajcie 'pokaż obraz'.
Pozdrawiam
_AgAtA_