View Single Post
stare 27.01.2005, 15:16   #5
-tamatha-
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

No chyba się trochę gatunek zmieni w tym odcinku i już nie będzie takie realne no to zobaczę czy się wam spodoba


Odc.4

Sobota 23 Czerwca
Po przeczytaniu kartki od mamy całą noc nie widziałam jej ani taty… Niepokoiło mnie to bardzo, ale postanowiłam się tym za bardzo nie przejmować i poszłam w końcu spać.
Nad ranem usłyszałam głośny krzyk mamy. Wybiegłam na dwór… Gdy to piszę strasznie trzęsie mi się ręka, ale pokonam lęki i dokończę.
W okamgnieniu znalazłam się na dole, niestety było już za późno. Mama leżała na ziemi zwinięta, a tata trzymał się za brzuch i konał.



Nawet nie wiecie jak ja się wtedy czułam… Myślałam, że umrę z rozpaczy… nie wiedziałam, co robić biec do taty i pomóc mu się podnieść… czy sprawdzić czy mama jeszcze żyje. Przez chwilę stałam jak zahipnotyzowana nie mogłam ruszyć się z miejsca czułam, jakby jakaś niezwykła siła trzymała mnie za nogi, chciałam biec do nich, ale czułam bezsilność, wielki żal do siebie. Nagle mój umysł zaczął na chwile racjonalnie myśleć i jakby przez sen usłyszałam krzyk taty:
,,Thea nie umiem ci wyjaśnić tego, co się stało, ale wiedz, że bardzo cię kocham. I uważaj nigdy nie…”
Nagle jego głos się urwał i padł na ziemię. Nie wiedziałam, co mam robić, przed czym chciał mnie ostrzec??? Wiedziałam jedynie, że dłużej tu nie mogę zostać. Zdarzyło się tu tyle przykrych rzeczy.
I w tym momencie poczułam chłód, jakiego jeszcze nigdy nie czułam. Wszystko dokoła ogarnęła ciemność moje oczy straciły ostrość, ledwo coś widziałam nagle z cienia wynurzyła się ciemna postać i po raz kolejny uległam uczuciu, że coś trzyma mnie za nogi.

[IMG]//img185.exs.cx/img185/549/dzienytyp5ij.png[/IMG]

Szarpałam się chciałam uciec wtedy nie było strachu wtedy było coś o wiele bardziej przerażającego… i nagle czar prysł wszystko wróciło do normy zaczęłam normalnie widzieć… nie czułam chłodu… jedyne, co mnie niepokoiło to brak rodziców. Nigdzie ich nie było. Nie wierzyłam, że to może być prawda przecież muszą gdzieś być… Mój umysł był teraz wojną dwóch światów… jeden chciał za wszelką cenę odnaleźć rodziców nie wierzył, że coś mogło im się coś stać. A drugi myślał racjonalnie - rodzice zginęli już nigdy więcej ich nie zobaczę. W końcu musiałam się poddać… zrezygnowana zaczęłam płakać… tak jak płaczą małe dzieci



Chciałam, aby uczcić pamięć moich rodziców jak najlepiej. Choć nie było ciał ich groby stały koło siebie, ozdobione kwiatami najlepiej jak potrafiłam…



Po tym zdarzeniu odmienił się mój wygląd zmieniłam się nie do poznania. Strasznie wychudłam i zbledłam, a moje włosy straciły połysk… na pewno nie byłam już tą osobą, co kiedyś
Wiedziałam, że nie zniosę tego dłużej uciekłam…




__________________________________________________ _________

I jak??? Ploszę o komentarze

Ostatnio edytowane przez -tamatha- : 27.01.2005 - 16:39
  Odpowiedź z Cytatem