Chcieliście, to macie!
Odc. 2 "Psychoterapeuta"
Johny wszedł ze spuszczoną głową do domu. Usiadł na kanapie. Po chwili przyszła jego "mamuśka".

- Johny! Musze ci coś powiedzieć... - zaczęłą.
- Nieeeee!!!!!!!!!! - Johny upadł na kolana.
- Ależ Johny, ja jeszcze nic nie powiedziałam!-odrzekła kobieta.
- Eee...tak-Pusty, napakowany debil (

) postanowił spowrotem uśiąść.
- No więc...Widzę, że coś z tobą nie tak. Johny, dzwonie do Psychoterapeuty! Dok.Mążka.
-Już mogę krzyczeć? - Johny zapytał się mnie z niepewnością.
-Tak. Johny, ja to piszę, nie ty, więc sieć że cicho!!!!
No więc Johny'ego zatkało.

-Słucham? Mamo! Nieeeeeeee!!!!!!!! - Z ust Johny'ego wydobyło się tak znane, długie i dramatyczne "Nie".
- Ależ chłopcze, mamusia chce dla ciebie dobrze. Jedziesz, koniec i kropka!!!!!!! - powiedziała odwracając się do niego. Johny został sam. Słyszał głos mamy, słyszał że już dzwoni.
Godzinę później Johny wyszedł przed dom, aby udać się do Dok.Mrożka.

-Mamo... ja nie chce!! -W oczach Johny'ego pojawiły się łzy (ależ to wzruszające

)
- Idziesz! Papa! I pamiętaj: nie rozmawiaj z obcymi! To mamusia idzie na serial "Antonio, pocałuj mnie"! - krzyknęła do odchodzącego Johny'ego, i szybko weszła do domu. Johny powlókł się w stronę ulicy Małamemskiej.
-Hm... to tu... - spojrzał na karteczkę, którą mama zawiesiła mu na szyji.
Stanął przed dwoma wielkimy domami.

(to zdjęcie mi sie nie udało

)
-Ooo... - Johny wyszeptał zdziwiony, patrząc na taki dziwny, bo podwójny budynek. Podszedł do jednego z nich, do mniejszego.
Przeczytał tabliczkę koło drzwi:
Przychodnia psychiatryczna. Lekarz prowadzący : Doktor Mrożek
Wszedł do środka. Przeszedł przez malutki hol, poczym wszedł do "poczekalni".

-Eeee.... - podszedł do kobiety siedzącej za biurkiem. Jej napewno nie mógł nazwać "lasencją".
-Dzień dobry. Jestem Johny. Johny Bravo - przedstawił się, odgarniając włosy z czoła.
-Pan Bravo? Proszę wejść. - odrzekła chłodno mierząc go wzrokiem.
Johny jej nie słuchał. Na jego twarzy nagle pojawił się dziwny uśmiech i radość...

...Johny zobaczył dwie "laski" w strojach hawajskich.
-OhOhOho - zaczął się głupkowato cieszyć. Podiegł do nich.
-Cześć, To ja, Johny. Johny B. - powitał je namiętnym tonem.

- Kim ty jesteś? Jakimś świrem?! - powiedział drwiącą dziewczyna w pomarańczowej spódnicy.
- Och nie... Jam amor twych snów. Twój Romeo, twój zresztą też - rzekł patrząc na drugą, bliźniaczą jak się domyślił siostrę kobiety.
-Eee.. co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła obużona. Jej siostra (pomaranczowa spódniczka

) odeszła. Ona już zacierała ręce.

Nagle z kieszeni swojej różowej spódnicy wyjęła... co wyjęła?? PORAŻACZ. Oczywiście wiecie, co było dalej. Po tej nie miłej sytuacji Johny postanowił wreszcie udać się do Terapeuty.
-Dzień dobry - przywitał się.
- Yhm... Witaj - odrzekł starszy pan ochrypłym głosem. Położył się na starym "leżaku".

-Więc co cię gnębi? - spytał
-Mięsko...Laski... - Johny mruczał pod nosem.
-Teraz wprowadzę cię w trans. Johny, wyczyść swój umysł. - odrzekł obojętnym tonem. Johny zobaczył, jak doktor macha mu przed oczami jakimś wisiorkiem. Zapadł w trans... Biegł, biegł po polance. Biegł do suszonego mięska...potknął się. Spadły mu okulary. Zobaczył nad sobą...

-Hawajskie laski!!! - krzyknął. Po dokładniejszym zbadaniu Dokt. Mrożek stwierdził, że musi zostać w sanatorium, aby uspokoić swoje "postrzępione" nerwy. Postanowił pójść do swojego "pokoju". Postanowił położyć się na miękkim łóżku ze sklepu (jak poznał) "Enryka&Baryka".

Postanowił poważne (on?! poważnie?!) pomyśleć o "Hawajskich lasencjach" i Mięsku...
______
Jakie będą dalsze losy Johny'ego w sanatorium?
Kogo tam pozna?
To i inne"wątki" w odc. 3! (nie mam jescze tytułu

)
______
p.s. odcinek krótki : nie miałam czasu; szkoła. Ale już nie długo ferie! Jupi