LUDZIE komentujcie!! Bo ja nie wiem czy mam coś zmieniać, czy jest dobrze..
***
Odcinek II (tak jak obiecałam)
Czas uciekał. Jeśli jej mama dowie się o tej nocy.. Już po niej. Musi coś z tym zrobić! DO jej uszu dotarł natarczywy dźwięk dzwonka na lekcję, ruszyła więc z miejsca zmierzając ku szkole.
Wróciwszy do domu, Bonnie, cały czas intensywnie zastanawiała się nad zbliżającą się imprezą.
Znając Malcolma, nie zabraknie ostrego techna i czegoś do przepicia, więc istnieje możliwość, że całe towarzystwo zaleje się w trupa i.. może niczego nie zauważą? Ale co oni mają niby zauważać?! Szkoda, że sama tego nie wiem – pisała – Zaraz po przyjściu muszę wtopić się w tłum. Nikt nie może mnie zauważyć, może uda mi się uciec?
A swoją drogą mój kuzyn wreszcie się zdradził. A więc o to mu chodziło przez ten cały czas.. Chce się ze mną pokazać, nadgryźć trochę moją reputację na rzecz swojej. Niedoczekanie, kuzynku!
Nadeszła godzina wyjścia. Hans był punktualny, a zobaczywszy Bonnie aż gwizdnął z podziwu.
- Nooo, Bonnie, jestem pod wrażeniem. Może częściej powinniśmy wybierać się na takie imprezy, co?
- Nie żartuj! Przecież powiedziałeś, że to będzie.. – wykrzyknęła dziewczyna, lecz on bezczelnie przerwał jej:
- Eee.. Przymknij się, jeśli chcesz to zachować w tajemnicy, ok!?
Dziewczyna nie zauważyła, że od tyłu podeszła do nich jej matka, Julia, i teraz z ciekawością przysłuchuję się ich rozmowie. Tak jak przypuszczał Hans, Julia nie miała zupełnie nic przeciwko temu, by jej córka wyszła na malutkie ogrodowe przyjęcie wraz z kochanym Hansem!
- Ok. Bonnie, czas na nas, chodźmy już, bo w dobrym tonie jest się spóźnić, ale nie przepaść na wieki! – zażartował Hans, po czym złapał dziewczynę za rękę i po chwili zniknęli za rogiem.
Impreza, według Bonnie, była jedną z gorszych na jakich była. Piwo lało się strumieniami, od głośnych bitów bolała ją głowa, a towarzystwo..? Godne pożałowania. Zaraz po wejściu Hans zaciągnął ją do swoich obleśnych kumpli, i przedstawił jako „Bonnie, swoją towarzyszkę”, co od razu wywołało wśród nich salwy śmiechu. Jakaś dziewczyna skrzywiła się i odwróciła do Bonnie plecami.
I tak krążyli po domu, a im bliżej północy, tym bardziej zjadały ją nerwy. Wyrwać z niewolniczego uścisku Hansa udało jej się wtedy, gdy totalnie zalany, zasnął on pod którąś ze ścian. Po cichu wybiegła na rozległy taras.
Rozciągał się stąd piękny widok. Oszołomiona nie zauważyła ciemnej postaci w rogu balkonu. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jest obserwowana. Gwałtownie rozejrzała się wokoło, zauważyła postać i śmiało podeszła bliżej. Nagle chmury odsłoniły księżyc, który blaskiem padł na twarz nieznajomego. Twarz jego była piękna, lecz wyrażała ból. W kącikach jego oczu czaiła się chęć odkrycia wszystkiego co nie odkryte, a rysy twarzy oznajmiały stanowczość. Uśmiech, jakim ją obdarzył zachwycał w każdym jego kawałku, dotarł do jej serca i całkowicie nim zawładnął.
- Kim jesteś, Nieznajoma – odezwał się głębokim głosem. Bonnie mogłaby przysiąc, że ten głos już słyszała miliony razy.
- Ekhm.. Bonnie, Bonnie M.. ;D.. Morris. – wyciągnęła rękę. Wciąż była pod wrażeniem.
- Podoba Ci się tutaj? – słowa jego wyrażały szacunek, nie był jednym z zachłannych, natrętnych chłopaków, dla których liczyła się zawartość portfela, oryginalne ciuchy i przygłupia ślicznotka u boku.
- Nie! Tak! To znaczy.. w ogóle mi się tu nie podoba.. – zmieszała się
- No to jest nas dwoje
- Taak.. – nagle poczuła w sobie dziwny odruch. Ten sam, przed którym się broniła, poczuła równocześnie chęć zawładnięcia tym chłopakiem, z drugiej strony.. bała się go – Muszę.. iść
- Nic Ci nie jest? – zapytał dziwnie jej się przyglądając
- Nie! – odkrzyknęła, ale była już za daleko by ktokolwiek to usłyszał.
Biegła bez tchu w stronę lasu, czuła że tam będzie bezpieczna, że to jest jej.. dom! Jak mogło jej przyjść na myśl tak coś niedorzecznego?! Przecież jej dom jest na Ulicy Borówkowej 9, to niemożliwe, żeby..
Stanęła w cieniu drzew. Poczuła nagły, piekący ból w samym środku siebie powoli rozchodzący się na boki, by po chwili owładnąć całym ciałem. Rozpostarła ręce.. Ogarnęła ją niebieska poświata, ubiór jej zniknął by zastąpić go mogła dziwna, gotycka suknia.. Czuła jak jej włosy ciemnieją, jej zęby zmieniają się, skóra robi się coraz twardsza, coraz odporniejsza, coraz.. bielsza.
Przemieniła się.
Ruszyła do przodu, pewnym siebie krokiem, czując ogarniający ją głód. Głód.. W tym lesie jest coś, co może ten głód zaspokoić, niedaleko niej, tylko musi to znaleźć. Biegła od drzewa do drzewa, nagle zauważyła przed sobą rozłożysty krzak. Podeszła bliżej.. odchyliła lekko liście.. Widok, który ujrzała zaskoczył nawet ją. Między krzakami jakiś mydłkowaty blondynek obściskiwał się z ciemnowłosą mulatką. Byli całkowicie zajęci sobą, nie zauważyli białoskórej postaci przyglądającej się im spomiędzy krzewów. No ale cóż, tym lepiej dla niej, uczta będzie większa. Wyszła zza krzaku, para dalej jej nie zauważyła. W ciemnym kącie jej świadomości przytłaczającej ukrytą tam gdzieś Bonnie, odezwał się cichy głosik. Przecież ona zna tego chłopaka.. Hans.. A więc wreszcie nadszedł czas zemsty.
- Stój! – usłyszała za sobą. Kto śmie jej przeszkadzać!? Odwróciła się.
***
Zapowiedź odcinka III:
- "Przecież ja urodziłam się 100 lat po niej!"
- "Mówią na mnie Eric."
- "Po krótkiej wędrówce znaleźli się na skraju lasu."
To (i nie tylko) znajdziecie w odcinku III, w niedzielę 13 lutego, wieczorem.
Zachęcam do komentowania !